Rozdział 6
Z perspektywy Sergio
Wyszedłem sfrustrowany z sesji z Rachael, nie powinienem obarczać jej swoimi problemami. Jednak ja nigdy nie potrafiłem udawać, że wszystko jest w porządku, dlatego to zauważyła. Zależało mi aby jak najszybciej odebrać Rozalię, ale w drodze do samochodu zatrzymał mnie trener. Zarówno ja jak i chłopaki traktowaliśmy go jak ojca, więc nie mogłem go zlekceważyć i pójść dalej.
- Sergio wiem, że się spieszysz, ale pozwól na chwilę.
- Coś nie tak z moją grą, trenerze?
- Nie, nie o to chodzi. Od dłuższego czasu chodzisz jak struty, ale to nie była moja sprawa do teraz.
- A co się zmieniło?
- Zaraz Euro nie będę mógł wystawić cię na boisko, jeżeli ty myślami będziesz daleko. Rozumiesz? Odetnij się od tego wszystkiego, zostaw problemy w Hiszpanii. Daj sobie i Pilar trochę czasu.
-Trenerze, to nie jest takie łatwe.
-Zdaję sobie z tego sprawę, ale w życiu nic takie nie jest Sergio. Jedzie z nami moja córka, wydawało mi się, że dobrze się dogadywaliście..
- Tak było 4 lata temu. - westchnął.
-Ale znasz to powiedzenie? Stara miłość nie rdzewieje?
- Trenerze, miłość? Przecież pan nie akceptował relacji łączącej mnie i Rachael.- Jednak on nic nie odpowiedział tylko się uśmiechną i poszedł.
Ta rozmowa przywołała inny które odbyła się 4 i 6 lat temu.
4 lata temu poranek przed ślubem .
-Sergio wiem, że nie jestem twoim ojcem, ale pomyślałem sobie, że skoro twój ...-przerwał raptownie widząc moją spanikowaną twarz.
-Coś się stało , przeszkadzam ? Jest tu Pilar? Nie powinieneś się przejmować, w końcu dziś bierzecie ślub.-ale w tym momencie jego wzrok powędrował na podłogę na której leżały niedbale rzucone damskie buty. To nie powinno nic znaczyć gdyby nie fakt, że były dosyć charakterystyczne, ponieważ miały wielki złote R na białym tle.
-Sergio to nie są buty Pilar, prawda?
-Nie ,nie są. -odezwałem się po raz pierwszy od jego przyjścia.
-Powinniśmy porozmawiać.
-Już kiedyś odbyliśmy podobną rozmowę pamiętasz?
-Tak .
-Powiedziałem Ci, że jeżeli nie jesteś w stu procentach pewien uczuć do mojej córki to powienieś dać jej spokój. Czy coś się zmieniło od tych dwóch lat w tej kwestii?
-Ja, sam nie wiem.-odpowiedziałem zmieszany
-Myślałem, że jesteś mądrym człowiekiem.
-Kim jest dla ciebie Pilar?
-Ostoją, spokojem, poczuciem bezpieczeństwa. Kimś ważnym.-odpowiedziałem po zastanowieniu.
-A Rachael?
- Przyjaciółką, mogę jej powiedzieć o wszystkim i wiem, że mnie wysłucha i pomoże. Ale też zagadką, nie wiem co mam myśleć o naszej relacji. Nigdy nie wiedziałem...
-Oświadczyłeś się Pilar, podjąłeś działania do ustatkowania się. Dlatego moja rada jest jedna. Możliwe, że kochasz Rachael, możliwe. Ale gdy jest się starszym w życiu chodzi o pewność , a nie możliwość. Znam swoją córkę i wiem, że jest najlepszym co ci się mogło przydarzyć w życiu. Jednak ty nie będącym pewien swoich uczuć możesz ją i siebie tylko zranić. Będziecie się miotać całe życie i nic z tego dobrego nie wyjdzie. Zostawiam Cię samego. Zastanów się.
6 lat temu
-Sergio ,Sergio , Sergio ,Sergio. Zabiję cię. Cześć, tato. Nic się nie stanie, jeżeli będziesz miał o jednego zawodnika mniej. Prawda?
-A co się stało?- spytał się śmiejąc.
-Zniszczył moją białą sukienkę na randkę. Wylał na nią barszcz czerwony. Nigdy tego nie wypiorę. – odpowiedziałam goniąc tego złoczyńcę po boisku.
-Kochanie, będziesz musiała odłożyć swoje zamiary na później, bo teraz trening.
- Ha wygrałem. – zawołałem triumfalnie n
- Nie ciesz się, zabawa dopiero się zaczyna mój drogi.
•Rzeczywiście tak było, bo po godzinę gdy wróciłem do szatni zostałem moje ubrania w wiaderku z cementem. Skąd ona wstrząsnęła cement nie wiem do dziś. Nie byłem na nią zły, ale co szkodzi trochę poudawać.
- Rachael, przegięłaś!! - wyszedłem krzycząc na całe gardło.
Ona w odpowiedzi wylała na mnie kubeł wody.
Takie sytuacje jak ta były na porządku dziennym, ale zdarzały się też inne. Gerard obchodził swoje urodziny, umówiliśmy się z Rachael, że po nią wpadnę i razem pojedziemy. Jednak gdy dzwonię do drzwi, nie otworzyła mi ich ona tylko jej ojciec.
- Powodzenia życzę. – nie wiedząc o co chodzi kieruje się na górę po schodach. A tam zastaje ją płacząc, zakopaną w pościeli.
- Cześć. – powiedziałem niepewnie.
- Hej. – odpowiedziała cicho pociągając nosem.
- Ej, co jest. Dlaczego nie jesteś gotowa?
- Boli mnie głowa, przeproś ode mnie Gerarda, ale nie przyjdę.
- Nie ściemniaj. Z tak błahego powodu płaczesz.
- Kiedy ja naprawdę , źle się czuje.
- Nie pójdę stąd póki nie powiesz mi prawdy. – Nic nie odpowiedziała, więc siedzieliśmy tak około 30 min.
- Sergio, ominie cię impreza.
- Skoro ciebie na niej nie będzie to mnie też.
- Bo chodzi o to, że ale to jest takie głupie.
- Mów.
- Po prostu po północy jest rocznica śmierci mamy. I choć minęło już tyle czasu to nie potrafię iść na imprezę i zachowywać się jakby to był normalny dzień. A gdy zaczęłam przypominać sobie ją i , że ona nie zobaczy jak kończę szkołę, jak biorę ślub. To się rozpłakałam.
- Rachael to nie jest głupie. Jak możesz nawet tak mówić? – przesunąłem się bliżej jej i ją przytuliłem.
- Ona cię bardzo kochała, wiesz? – w odpowiedzi pokiwała głową – Będzie wszystko widzieć z góry.
Resztę wieczoru spędziliśmy w jej pokoju oglądając zdjęcia z jej dzieciństwa. Nie żałowałem, że nie byłem na urodzinach. Następnego dnia obudziłem się i na palcach poszedłem do kuchni napić się wody. Tam zastałem trenera.
- Sergio, dziękuję.
- Nic takiego nie zrobiłem.
- Nie bądź taki skromny, ale nie będę ci dalej słodził. Ona ma chłopaka.
- Jakoś nie było go tu dzisiaj gdy go potrzebowała. – Przerwałam mu
-Trafne spostrzeżenie. Ale nie o to tu teraz chodzi. Jeśli Ci na niej zależy to o nią walcz, jednak jak ona jest dla ciebie tylko przyjaciółką. – podkreślił ostatnie słowo – To pozwól jej na szczęście.
Możliwe , że coś jeszcze by dodał, ale usłyszeliśmy jak Rachael schodziła po schodach.
- Wyspałaś się córeczko?
- Tak tato i czuje się dzisiaj zdecydowanie lepiej. Sergio może pojedziemy po południu i przeprosimy Gerarda?
- Sergio – powtórzyła gdy nie zareagowałem.
Rachael była dla mnie najważniejsza na świecie i właśnie z tego powodu odsunę się i nie będę mieszać w relacji pomiędzy nią a Matiasem.
- Nie mogę, przepraszam.
Ale na pewno Matias z tobą pojedzie
Muszę już iść. Do widzenia.
Teraz
W tym momencie mnie olśniło, Rachael zawsze była dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Ale nigdy nie mieliśmy szansy spróbować. Najpierw ona była w związku później ja. Teraz też nie macie okazji do bycia razem. Podpowiadał złośliwy głos w mojej głowie. Masz żonę a ona narzeczonego. Nie wspomniała wcześniej o tym, że się zaręczyli. Może jej aż tak bardzo nie zależy. A Pilar , to skończony etap.
- Dziękuje trenerze. – zawołałem radośnie i wybrałem numer do Rachael.
Chciałam podziękować za to, że głosujcie i za pozytywne komentarze. To naprawdę motywuje do dalszej pracy. Zapraszam też na inne moje opowiadanie Nowy Początek
Pozdrawiam Caramel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro