Rozdział 3
-Rachael. - po tygodniu od powrotu chłopaków z meczu wyjazdowego o 7 nad ranem w moim mieszkaniu pojawił się Sergio Ramos ,ale nie sam.
- Sergio co ty tu robisz? Czy ty wiesz która godzina? I co tu robi Rozalia, przecież ona śpi na stojąco. Co z ciebie za ojciec!
- Zanim na mnie nakrzyczysz, posłuchaj mnie.
- Ok.
- Nie ma kto się nią zająć, a ja muszę jechać na trening.
- A Pilar, twoja matka,opiekunka, ktokolwiek? Dlaczego ja mam się nią zajmować? Sergio przecież wiesz, że ja i dzieci to złe połączenie.
- Pilar jest... Sam właściwie nie wiem, w jakim kraju, gdzieś w pracy. Opiekunka jest na ślubie siostry. A moja mama ma ważne badania.
- O matko to coś poważnego?
- Jeszcze nie wiadomo. Rachael proszę możesz się nią zaopiekować na dosłownie 6 godzin. Odwdzięcze ci się obiecuje.
- Skoro nie masz innego wyjścia. To tak zgoda.
-Dziękuje. Od razu po treningu po nią przyjeżdżam.
- To co Rozalia, co chcesz robić z ciocią?
Muszę przyznać, że córeczka Sergio była naprawdę urocza. W dodatku bardzo do niego podobna, te same oczy , nos , włosy. Skóra zdarta z ojca.
Po spędzeniu praktycznie całego dnia z tą małą istotą. Wiedziałam dwie rzeczy : po pierwsze utwierdziłam się w przekonaniu, że byłabym kiepską matką. Bo więcej błędów popełnić się nie dało.
- Kochana, co chcesz do jedzenia jakąś zupkę, a może chrupki?- Niestety 3 letnie dziecko, choć pięknie mówiło i chodziło, to jednak było niejadkiem i nie mogłam jej dogodzić. Gdy przeszłyśmy do zabawy, również sobie nie radziłam, bo po prostu nie znałam żadnych atrakcji dla dzieci. W końcu wzięłam jedną z książek, które przyniósł Sergio i jej czytałam. Po 2 godzinach zasnęła, a ja byłam bardzo szczęśliwa. Po drugie dostrzegłam niewątpliwą inteligencję dziewczynki, bo jak zaczarowana słuchała historii.Poza tym miała dar do zjednywania sobie ludzi, po prostu nie można było jej nie kochać. Zmartwiła mnie tylko jedna rozmowa, odnośnie jej matki.
- Kiedy wróci Pilar to też będzie mi czytać ciociu Rachael?
- Skarbie dlaczego mówisz na swoją mamę Pilar?
- Bo tak sobie życzy, ale będzie czytać? Chcę wiedzieć co będzie dalej.
- Na pewno będzie. Jak czytała wcześniej to niby dlaczego miałabym przestać?
- Czyli nie będzie, bo nie robiła tego. Nie ma dla mnie w ogóle czasu, ale ty jesteś fajna.- mówiąc to uśmiechnęła się.
Nim się zorientowałam wrócił Sergio.
- I jak? Przetrwałaś tego potwora?
- To cudowne dziecko.
-Czułem, że tak powiesz a tak właściwie gdzie jest?
-Chodź .- Rozali spała sobie słodko w moim łóżku.
-Czyli rzeczywiście skradła ci serce jak, może tu spać.
- Pójdźmy do kuchni, bo ją obudzimy.
- Jak trening? - zaczęłam naszą rozmowę od neutralnego tematu.
- Nie będę ukrywał, nie jest łatwo przed Euro jest duża nerwówka, ale nie mówmy o tym . Jordi urządza przyjęcie z okazji zaręczyn jego i Romarey. I uwaga nie w klubie tylko jakieś restauracji, kulturalnie. Wpadniesz ?
- Nie mogę przecież odmówić Jordiemu Alba.- po tym jak to powiedziałam zapanowała między nami cisza.
- Jak radziłaś sobie na studiach?
- Dobrze, dziękuje.
- Rachael jak my się zachowujemy? Przecież to my, najlepsi przyjaciele.
- To prawda.
- To opowiadaj, porządnie a nie tam jakieś głupie: dobrze, dziękuje. Jakiś mąż na horyzoncie był a może jest co ? Bo czuje się nie doinformowany.
-Był ktoś, zawsze ktoś jest.
- A zdradzisz imię?
-Tyler.
- I co z nim?
- Teoretycznie ciągle jesteśmy razem, ale zrobiliśmy sobie przerwę.- naszą rozmowę przerwała Rozalia budząc się.
- Tata. - rzuciła mu się na szyje.
- I jak? Podobało się u cioci?
- Tak było super, ciocia jest super. Czytała mi bajkę, i dała do jedzenia pyszną zupkę. Tylko w grze sobie nie radziła, ale ciebie tato w tym nikt nie przebije.- gdy skończyła mówić przytuliła się do mnie, co było bardzo rozczulające.
- Tak to fajnie , a my będziemy się już zbierać.
- Nie zostańmy, jeszcze tato prosę.
- A jak ciocia ma coś przeciwko.
- Nie skądże, nie idźcie.
- W takim razie zostaniemy.
Z perspektywy Sergio
Prosząc Rachael o pomoc nie śmiałem nawet marzyć o tym, aby moja kochana córeczka polubiła moją przyjaciółkę. Rozalia jest bardzo nieufna w stosunku do ludzi, ma swoich ulubieńców a do reszty podchodzi bardzo sceptycznie. A ją polubiła na tyle pod drugim spotkaniu, że nie chciała wychodzić. I choć Rachael nie za bardzo lubi się z dziećmi to chyba dla mojej ksieżniczki zrobi wyjątek.
Z perspektywy Rachael
Tydzień miną jak z bicza strzelił i nim się zorientowałam nadeszła kolacja zaręczynowa. Z jednej strony się cieszyłam, bo będę mogła z piłkarzami spędzić trochę więcej czasu, ale z drugiej wszyscy oni będą mieć drugie połówki. Ale no cóż trudno. Nie wszyscy muszą być szczęśliwie zakochani. Na świecie są także single. Stałam właśnie przed szafą wybierając sukienkę. Gdy do mojego pokoju wszedł tata z nieodgadnioną miną.
-Kochanie, ktoś do ciebie.
-Tak?- zdziwiłam się-. A kto to?
-Jakiś chłopak, mówi, że ma na imię Tyler.
Tyler, nie wierzyłam własnym uszom.
- Już do niego idę.
Choć powiedziałam Sergio, że zrobiliśmy sobie przerwę nie była to do końca prawda. Ponieważ Tyler był przez rok na wymianie na mojej uczelni. I wtedy rzeczywiście byliśmy parą, ale potem wyjechał i nasz kontakt był czysto przyjacielski. Jednak nie chciałam przyznać się przed Sergio, że nikogo nie mam dlatego, skłamałam. Jednak naprawdę nie spodziewałam się, że on się tutaj pojawi.
- Tyler, co ty tutaj robisz?
- Jestem tu służbowo i przypomniałem sobie, że w pięknym Madrycie mieszka moja droga przyjaciółka, więc stwierdziłem wpadnę. Źle zrobiłem ?
-Nie bardzo dobrze.- mówiąc to przytuliłam go.
- Co u ciebie słychać?Opowiadaj.
- Ok, od czego tu zacząć, a więc wziąłem ślub.
- Żartujesz? To cudowne cieszę się.
- A i jeszcze jedno spodziewam się dziecka.
-Aaaa!!!
- Bliźniaków.- Tyler uśmiechnął - Ale co u ciebie? Co u szalonej, pełnej marzeń, Rachael?
-Uspokoiłam się, wróciłam na stare śmieci.
- No właśnie Hiszpania i ty .Miałaś tu już więcej nie wrócić.
-Tak wiem ,wiem.Ale wiesz co może mam coś w sobie jeszcze z tej wariatki którą znasz. Możesz mi w czymś pomóc, skoro już tu jesteś?
I w taki sposób wchodziłam do eleganckiej restauracji, w obcisłej czarnej sukience, w złotych wysokich szpilkach pod ramię z zzajętym mężczyzną. Ale nikt nie miał o tym pojęcia. A ja miałam zamiar to wykorzystać.
~~~~~~~~~~~~
Jak wam się podoba kolejny rozdział? Byłoby mi miło, gdybyście zostawili komentarz, ponieważ nie wiem czy to co piszę wam się podoba.
Caramel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro