Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

You look as good | 21


Nie było go, a on nie mógł spać. 

Mijała już pierwsza, może druga w nocy, kiedy setny raz przekręcił się na łóżku, nie mogąc złapać snu. To wkurzały go światła latarni odbijające się na roletach, to znowu było zbyt ciemno, a misiek, który zawsze koił go do snu, teraz odmówił posłuszeństwa.

I nie zasnął. Za to trochę się przestraszył, słysząc jak jakiś samochód parkuje o tej porze na podjeździe. Na dodatek, z okna pokoju nie mógł upewnić się, kto to taki. Odwrócił się w stronę telefonu, gdy ten zaczął dzwonić, wyświetlając znajomy kontakt.

— Hyung? Wszystko w porządku?

— Przepraszam, jeśli cię budzę, Minnie. Ale czy mógłbyś wpuścić nas do środka. Yoongi zapomniał wziąć kluczy.

Chłopak bez słowa poszedł na dół, żeby mu otworzyć. I jakie było jego zdziwienie, gdy po drugiej stronie dostrzegł Namjoona i opierającego się o jego bok Yoongiego w stanie alkoholowego upojenia.

— Co się stało?

— Liczyłem, że ty mi na to odpowiesz. Zadzwonił do mnie i powiedział, że musi się z tobą koniecznie zobaczyć. Myślałem, że wyjechałeś, bo przecież mieszkacie razem w domu. Później wyjaśnił mi, że siedzi w jakimś klubie, przyjechałem po niego i w takim stanie przywiozłem go tutaj — podsumował, a nastolatek zamarł w bezruchu, gdy jasnowłosy uklęknął przed nim, obejmując go ramionami.

— Jimin-ah, promyczku mój najjaśniejszy! Nie zostawiaj mnie samego, proszę. — Przycisnął twarz do koszulki chłopaka, który ostrożnie pogłaskał go po włosach.

— Hyung, uspokój się. Przecież nigdzie nie wyjeżdżam. — Uśmiechnął się sztucznie, posyłając Namjoonowi zawstydzone spojrzenie. — Przepraszam, to chyba przez tą galę. Zupełnie nie rozumiem o co mu chodzi.

— Nie kłam! Obraziłeś się na mnie. Powiedziałeś, że mam zostawić cię w spokoju i...

— Ale już ci wybaczyłem! — przerwał mu w połowie zdania, zmiękczając swój głos. — No dalej, Hyung, wstawaj. Czas iść spać. 

— A położysz się ze mną? — spytał, a Jimin nawet nie próbował ukryć swojego zdenerwowania. Teraz Namjoon na pewno doda dwa do dwóch i wyciągnie wnioski z ich relacji.

— To ja może zostawię was już samych — stwierdził, wycofując się powoli na zewnątrz. 

— T-Tak będzie lepiej. Dziękuję za pomoc, Hyung! — pożegnał się i zamknął drzwi, odwracając się w stronę Yoongiego, który dalej stał na korytarzu, trzymając w jednej ręce pluszowego misia.

— Zadowolony z siebie jesteś?

— Jiminnie....

— Niewiele brakowało, a powiedziałbyś mu, że jesteśmy razem! Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz wrócić nad ranem do domu z jakimś pluszowym misiem, rzucić mi się w ramiona i to załatwi sprawę? — W zasadzie załatwiało, bo znaczyło to, że Yoongi wcale nie pojechał odwiedzić Hoseoka, a przez cały czas myślał o nim, ale Jimin nie zamierzał być tym słabym i uległym pasywem. Zamierzał być złym i rozgniewanym seme.

— Podoba ci się? Nie miałem jeszcze okazji wręczyć ci żadnego prezentu. — Uśmiechnął się, podając mu maskotkę i nie kryjąc zadowolenia. — Czyli jesteśmy razem?

— Huh?

— Przed chwilą powiedziałeś, że...

— Spać! No dalej, marsz na kanapę i rozbieraj się, bo nie mam czasu — ponaglił go, popychając w stronę salonu. Kiedy ten został już w samych bokserkach i koszulce, zaczął wyciągać pościel ze schowka. — A teraz przykryj się kołdrą i... — jęknął, gdy Yoongi przechylił go w stronę kanapy, zamykając w żelaznym uścisku. Pluszowy miś dalej przyglądał im się z fotela.

— Oszuście jeden! Bo ugryzę cię w rękę, jak mnie nie puścisz! — zagroził, zaciskając dłonie na jego ramionach, ale starszy nie wziął tego do siebie, narzucając na nich grubą kołdrę i mrucząc jak kot do jego ucha.

— Śmiało, bo ja na pewno nie zamierzam cię wypuścić, mały. Od dzisiaj jesteś tylko mój. — Przytulił się do niego mocniej, całując po karku, a Jimin zacisnął powieki. 

I dlaczego to zdradzieckie serce wciąż się w nim odzywało?

Wstał dopiero, gdy obudził go poranny budzik. Wiedział, że Yoongi ma wolne, więc najciszej jak mógł opuścił kanapę, żeby go wyłączyć. W ciszy szykował się do szkoły. Pewnie nic by się nie stało, gdyby ominął ten dzień, ale nie chciał nadrabiać później swoich nieobecności.

Przed samym wyjściem, powrócił do salonu po swój telefon, a widząc ściągniętą z ciała mężczyzny kołdrę podciągnął ją z powrotem do góry. Wzdrygnął się, kiedy ciepła ręka, musnęła  przez przypadek tą jego, a Yoongi otworzył oczy.

— Uhm, nie chciałem cię obudzić — wyjaśnił szybko, a jego twarz pokryła się rumieńcem. Miał nadzieję, że uda mu się wyjść do szkoły niezauważonym. 

Wszedł do kuchni, by przynieść przygotowane chwilę wcześniej śniadanie.

— Chcesz? — Podał w jego stronę talerz z kanapkami, na stole zaś przygotował gorącą herbatę, szklankę wody i tabletki przeciwbólowe. Domyślał się, że po szalonym wieczorze, Yoongi będzie skarżył się na ból głowy i chciał mu jakoś pomóc. Bądź co bądź, cieszył się, że do niego wrócił i miał z kim zasnąć. W przeciwnym razie pewnie nie zmrużyłby oka aż do świtu.

— Dziękuję — odezwał się po chwili zachrypniętym głosem starszy. Obserwował jak chłopak zakłada na siebie kurtkę. — Jimin, co do wczoraj, to ja...

— Przepraszam, ale naprawdę spieszę się teraz do szkoły. Pogadamy jak wrócę! — Nie pozwolił dokończyć mu zdania, wybiegając szybko na zewnątrz z plecakiem zawieszonym na jednym ramieniu, a potem przeklinał się w myślach za ten pośpiech, bo znowu zapomniał zabrać z domu słuchawek i czekał go nużący spacer przez park.

...

— Hej! I jak tam, BamBam coś ci odpisał? Opowiadaj! — spytał po skończonych lekcjach i uczepił się ramienia Yugyeoma. Przez cały dzień pisali próbne sprawdziany i nie mieli szans się jeszcze zobaczyć.

Brunet popatrzył w jego stronę, ale zamiast się uśmiechnąć, skrzyżował ramiona na piersi.

— Dlaczego nic mi wcześniej nie powiedziałeś?

— Niby o czym? — Jimin wzruszył ramionami.

— O tym, że idziesz na galę! Byłem w szoku jak zobaczyłem cię w telewizji. Wyglądałeś super!

— Rozpoznałeś mnie?  

— Żartujesz?! Cała szkoła o tym plotkuje! Swoją drogą, zazdroszczę ci, że kolegujesz się z chłopakami z Monsta X. A ten Yoongi to dopiero dobry towar. Nie to, co jego były. Wiedziałem, że w końcu się rozstaną. Dobrze, że przyznali się do tego, że do siebie nie pasują.

— Przyznali się? — Jimin poprawił włosy z zakłopotania.

— Na pewno byłeś na tej samej gali? Mówię o wywiadzie, któremu udzielili mediom. Powiedzieli coś w stylu, że są teraz szczęśliwsi osobno i zdecydowali się pozostać przyjaciółmi. No i Jung wyjeżdża w trasę po Europie, więc Yoongi życzył mu samych sukcesów.

— Oh, to ma sens... — To wszystko miało sens, ale Jimin nie potrafił myśleć z sensem, będąc zazdrosnym. Zazdrosnym i podejmującym nieprzemyślane decyzje pod presją czasu.

— Właśnie, zapomniałem powiedzieć ci najważniejszego. Byłem na randce z Kunpimookiem i było naprawdę super! Zabrał mnie do wesołego miasteczka, jeździliśmy razem kolejką górską, a na koniec spotkania, pocałował mnie w policzek. To taki dżentelmen! Ale ty pewnie coś już o tym wiesz. — Trącił go w bok, wskazując na samochód przed nimi. Nawet nie zwlekał, żeby pożegnać się ze swoim kolegą, widząc go tutaj.

— No to jest chyba jakiś nieśmieszny żart. — Przyśpieszył kroku w drodze do auta, wbijając dłonie w pasek swojego plecaka. Wszedł do środka i zamknął drzwi z dość głośnym trzaskiem.

— Dlaczego po mnie przyjechałeś? Robisz to specjalnie?! Chcesz odegrać się za to, że z tobą nie porozmawiałem? — wyrzucił z siebie na przywitanie i poruszył się niespokojnie na siedzeniu, czując na sobie wzrok przechodzących obok samochodu uczniów. — I jedźmy już stąd, bo ludzie się na nas gapią.

— Nie wracamy do domu — wtrącił Yoongi.

— Ok, więc co jest grane? — Wypuścił spokojnie powietrze przez usta, choć jego tętno mimowolnie zaczęło wzrastać. 

— Po prostu, wziąłem sobie kilka dodatkowych dni urlopu i zamierzam je aktywnie wykorzystać — wyjaśnił, wyjeżdżając ze szkolnego parkingu. Chłopak już żałował, że wszedł do pojazdu, ale było za późno na ucieczkę, bo ten stary grzyb jakby wyczuwając jego myśli, zablokował wszystkie drzwi w samochodzie. 

— Nie możesz spędzić ich w domu? A co z moją szkołą?

— Jest piątek.

— Ale ja muszę uczyć się na sprawdzian! Niedługo koniec pierwszego semestru, masz pojęcie jakie to ważne?! — Niby nie poświęcał uwagi swoim ocenom, ale jak już zaczął na starcie z samymi piątkami, to nie zamierzał zejść niżej. Chciał spełnić to głupie życzenie rodziców, choćby miał nie spać po nocach. Park Jimin tak łatwo się nie poddawał.

— Książki masz w plecaku, a w razie czego zadzwonisz do swojej koleżanki. Ona na pewno będzie wiedziała jak cię wspomóc. — Na wzmiance o Yunie, chłopak wywrócił oczami.

— Super! Czuję, że to będzie najgorsza wycieczka w moim życiu! — fuknął pod nosem i zapiął pasy, bo nawet jeśli miała być najgorsza, to zamierzał wyjść z niej cało. Szeroki uśmiech Yoongiego nie gwarantował jednak, że uda mu się zachować spokój do końca podróży. Nie, on zwiastował piekło.

...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro