Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

That we beat to death in Tuscon, okay | 27


— Czy ty musisz wiecznie rozwalać się na moim łóżku?! — jęknął poirytowany, gdy Taehyung rozleniwiał się na jego kolorowej pościeli z superbohaterami i chrupał swoje ulubione Doritosy do lecących w telefonie vlogmasów.

— Cichaj, zaraz pokażą, co znajduje się w dwudziestym okienku kalendarza adwentowego z Body Shop. A w dzisiejszym odcinku mają kupić choinkę!

— Fascynujące. — Wywrócił oczami, bo poza nowymi skinami do Overwatcha, klimat świąt jakoś niespecjalnie za nim przemawiał, toteż nie mógł ukryć zadowolenia.

Bo wszystko znowu było na swoim miejscu.

On, pan miś i Shawn Mendes uśmiechający się do niego z plakatu.

Jimin czuł, że żyje, sącząc swoje ulubione mleko waniliowe i obserwując, niby przypadkiem, dom swojej sąsiadki, Bomi, która w towarzystwie drugiej dziewczyny lepiła bałwana na podwórku. W pewnej chwili jej wzrok skierował się w stronę okna, w którym dostrzegła znajomego chłopaka. Ten mimo początkowego zmieszania, pomachał im wesoło na przywitanie. Ku jego zaskoczeniu po kilku minutach usłyszał pukanie do drzwi, a przed nimi pojawiły się dwie urocze brunetki.

— Hej, Chim! Nie spodziewałam się, że do nas wpadniesz. — Bomi przytuliła go na powitanie z szerokim uśmiechem na twarzy. — Jak było w Seulu?

— Więc uhm, pewnie słyszałyście co nieco o gali?  

— No jasne! Ty i Taehyung wyglądaliście ekstra! — wtrąciła jej dziewczyna, a chłopak podrapał się ze zmieszaniem po karku.

— Naprawdę tak sądzicie? Tae, przyjdź  tu natychmiast! — zawołał w stronę pokoju i oparł się o drzwi. — A w Seulu było naprawdę... Fajnie. Tak, fajnie.

— Tęsknisz za swoim chłopakiem? — Mrugnęła do niego porozumiewawczo, a chłopak otworzył usta ze zdumienia. — Zasmuciłeś się, gdy to powiedziałeś. Też tak mam, gdy Yoo wyjeżdża do swoich bliskich.

— Ja wcale nie...  

— Co chciałeś? O, cześć, dziewczyny! — Odetchnął z ulgą, gdy Taehyung dołączył w końcu do ich grona i rozmowa o jego życiu w Seulu zeszła na drugi plan. Dziewczyny zaproponowały im, żeby wyszli razem na dwór, więc resztę popołudnia spędzili, rzucając się śnieżkami i kończąc lepienie bałwana, przy którym zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie.

Później Taehyung wrócił do siebie, tłumacząc, że musi wystroić się przed przyjazdem Jungkooka, z którym jeszcze przed świętami wybierał się na swoją pierwszą, oficjalną randkę. Najwyraźniej piosenkarzowi niestraszne było wszczynanie skandali, a i zamierzał zabrać się za ich związek pełną parą tak, że nawet dzieląca ich odległość nie miała szans stanąć im na drodze.

Jimin natomiast znowu został sam ze swoimi myślami i pudełkiem świątecznych ciasteczek. Myślał o tym, co Yoongi powiedział mu na pożegnanie i kilku miesiącach spędzonych razem pod jednym dachem. Zaczął przeglądać ich wspólne zdjęcia, uśmiechając się pod nosem na widok uwiecznionych momentów. Kilka razy udało mu się nawet sfotografować Yoongiego w czasie jego snu. Wspólne wyprawy do restauracji, spotkania z Namjoonem i Jinem, wschód słońca nad zatoką, spacery z Min Holly. To wszystko zapisało się głęboko w jego sercu i nie miało zamiaru go opuszczać, doprowadzając nastolatka do napływu emocji.

Nie zauważył, kiedy po jego policzkach zaczęły spływać łzy, a w rękach znalazł się miś podarowany mu przez Yoongiego. Wtulił go mocno w swoje ciało, nabierając kilku głębszych wdechów. Mógł zapewniać się w nieskończoność o swoim szczęściu z powrotu do domu, ale zasypianie samotnie w łóżku nigdy nie było dla niego takie dołujące. 

Yoongi miał rację. To wszystko, co powiedział mu przed wyjazdem. To, o oszukiwaniu siebie i udawaniu. O tym, jak chciał zaimponować dziewczynie i stać się gwiazdą szkoły. Jak zacząć pić i palić, żeby wyrobić sobie "lepsze zdanie". I jak urządził imprezę, przez którą jego najlepszy przyjaciel skończył w szpitalu. To nie był on, tylko ktoś, kim chciał być.

Otarł łzy, gdy usłyszał, że rodzice wrócili już do domu. Jeszcze przed wyjściem rano do pracy uprzedzili go, że przyjmują dziś gości i ma się ładnie ubrać, dlatego przejrzał się po raz ostatni w lustrze, poprawiając włosy w kolorze ciemnego brązu, gdyż zaraz po przyjeździe pozbył się ze swojej głowy wściekłej pomarańczy.

Wyszedł na korytarz, przyglądając się nowo przybyłym gościom. Jego rodzice mieli w zwyczaju przyprowadzać do domu znajomych wraz z dziećmi. Nie zdziwił się więc zbytnio, dostrzegając przed sobą młodą i pięknie ubraną nastolatkę.

— Jimin, przywitaj się! Państwo Chung bardzo chcieli cię poznać. Ich córka Eunbi także wybiera się na prawo. Jestem pewna, że przypadniecie sobie do gustu. — Nastolatek ukłonił się nieznajomej parze, a następnie zerknął kątem oka na dziewczynę.

Gdyby poznali się parę miesięcy temu, byłby nią oczarowany, bo i owszem, była atrakcyjna. Miała delikatne rysy twarzy, nie nadużywała makijażu, a podczas kolacji uśmiechała się tak uroczo, że bez problemu zdobywała sympatię innych ludzi. Była też dość rozgadana.

— Czy to perfumy Shawn'a Mendesa? — zapytał od niechcenia, wyczuwając znajomy zapach, gdy po jedzeniu zostawili dorosłych samych i weszli do jego pokoju. W zasadzie nie wiedział, co mieli tam razem robić, ale to i tak było lepsze od siedzenia w salonie i słuchania dyskusji o polityce.

Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, poprawiając swoje włosy.

— Skąd wiedziałeś?

— Testowanie perfum to moje drugie życie. — Wzruszył ramionami, przypominając sobie jak w zeszłym tygodniu spędził z Tae godzinę w drogerii, aby przekonać się, czym według plotkarskiej strony, pachną członkowie popularnej grupy k-popowej.  

— A co jest pierwszym?

— Fotografia — przyznał, uśmiechając się pod nosem, bo nic nie było w stanie przebić jego pasji. Od dziecka marzył o robieniu zdjęć na większą skalę, a gdyby nie oczekiwania rodziców już dawno zapisał się do szkoły artystycznej. Wierzył, że jakimś cudem swojego szczęścia spróbuje na studiach.

— Wiesz, do tej pory nie lubiłam chodzić na kolację ze swoimi rodzicami. Zawsze poznawałam na niej jakiś dziwnych chłopców, ale ty jesteś inny. Lubię cię. — Podsunęła się bliżej, na co chłopak zaśmiał się i odgarnął swoją grzywkę.

— Ja też. — Spojrzał prosto w jej oczy. Jego serce nawet nie zadrżało. Nie czuł nic z wyjątkiem perfum i szamponu do włosów. Żadnej chemii, żadnego podekscytowania.

— Naprawdę? — Brunetka nachyliła się w jego stronę. 

I to był ten moment, w którym Jimin postanowił zakończyć całą tę szopkę, odsunąć się, a następnie westchnąć ciężko.

— Bo uświadomiłaś mi dzisiaj jedną, bardzo ważną rzecz.

— Jaką?

— Wolę chłopaków.

...

głupi czy głupi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro