Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pull the sheets right off the corner | 18

— Co ty tutaj robisz? — zapytał na starcie Yoongi, kiedy przed drzwiami jego domu zastali, nieznajomą dla Jimina, a znienawidzoną przez starszego postać wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny. Jak na złość zawsze pojawiał się w jego życiu w złym momencie, odbierając mu dobry nastrój.

— Umawialiśmy się w zeszły piątek, że obgadasz ze mną szczegóły gali, zapomniałeś? No jasne, mówić coś do ciebie, to jak do ściany... A to kto? Nie wiedziałem, że masz gościa. — Wystąpił krok naprzód, przyglądając się stojącemu za nim nastolatkowi, który odetchnął z ulgą, że tu przed zejściem na dół włożył na siebie długą bluzę i zakrył świeże malinki.

— To Jimin i nie jest moim gościem. Mieszkamy ze sobą. Jimin, poznaj mojego starszego brata, Yoobuma. — Yoongi z niechęcią przedstawił go chłopakowi, wpuszczając gościa do środka.

— Dzień dobry. — Ledwo wyciągnął rękę, a mężczyzna zmiażdżył mu ją we władczym uścisku.

— Więc... Od dawna już tu jesteś, Jimin?

— Od września. Moi rodzice wysłali mnie do Seulu, do szkoły — wyjaśnił pokrótce i odsunął się z powrotem skrępowany jego bliskością.

— No popatrz! Nie wiedziałem, że robisz za opiekunkę! Zawsze myślałem, że to ty jesteś osobą, która jej potrzebuje. Nawet Hoseok musiał cię niańczyć — wspomniał i jako jedyny z obecnych, zaśmiał się na swoją odpowiedź. Jimina na dźwięk tego imienia złapało poczucie winy.

— Do rzeczy, Yoo — pośpieszył go Yoongi, nie mając ochoty na wysłuchiwanie morałów starszego brata. Zawsze nadużywał swojego tytułu i władzy.

— Jak już wiesz w sobotę organizujemy galę.

— A ja mówiłem ci już, że się na nią nie wybieram.

— Bo co, boisz się konfrontacji ze swoim chłopaczkiem? — prychnął.

— Byłym. Nie jesteśmy już razem — poprawił go bez cienia uśmiechu.

— Skoro nie jesteście razem, to chyba żaden problem, żebyś przyszedł? Nie zmuszam was przecież do trzymania się za rączki. A byłoby to bardzo niekulturalne z twojej strony, gdybyś odmówił przyjścia na galę swojego brata... Zwłaszcza, że zostałeś nominowany.

— Poproszę Namjoona o odebranie nagrody.

— A twoi fani? Ludzie, którzy słuchają twojej muzyki? Im też nie zamierzasz podziękować?

— Hyung ma rację, powinieneś iść. Takie nagrody są ważne — wtrącił nieśmiało chłopak.

— No widzisz, nawet dzieciak zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji! Mógłbyś brać z niego przykład.

— Dobrze, przyjdę, ale nie licz na to, że zostanę długo. Jak tylko odbiorę nagrodę, już mnie tam nie ma. — Skrzyżował ramiona na piersi, otrzymując w nagrodę zadowolony uśmiech brata. Uległ mu tylko ze względu na słowa Jimina.

— Wiedziałem, że się zgodzisz! Dżemin, mógłbyś zrobić mi kawę? Dwie łyżeczki sypanej, bez cukru — zawołał go, wymawiając błędnie imię. Chłopak nie miał odwagi, żeby go poprawić, więc przytaknął bez słowa i schował się w kuchni, zostawiając ich samych w salonie.

Nie wiedzieć czemu miał do brata Yoongiego złe przeczucia. Był jakiś dziwny, patrzył na niego z pogardą, a uścisk jego dłoni przypominał zaciskające się na skórze nożyczki. Wiedział, że się nie polubią i tylko czekał na moment, aż będzie mógł w spokoju pójść do siebie albo się z nim pożegnać. Gdyby nie on, leżałby teraz w sypialni Yoongiego i oglądał swój ulubiony serial.

Z gorącym kubkiem wszedł do pokoju, akurat w momencie, gdy Yoongi wybył, szukając czegoś w swoim biurze. Starał się zrobić dobrą minę do złej gry.

— Twoja kawa, Hyung. — Z uprzejmym uśmiechem odstawił ją na stolik, kiedy mężczyzna nagle podniósł się z kanapy, łapiąc go za rękę.

— Jesteś z siebie dumny, mały szczylu? — Nachylił się nad jego drobnym ciałkiem, wbijając paznokcie w skórę, a w oczach Jimina zebrały się łzy bólu i przerażenia. — Cieszysz się, że rozbiłeś czyjś związek?

— N-nie r-rozumiem...

— Już ty dobrze wiesz o co mi chodzi. Myślisz, że udało ci się go zastąpić? Że cię kocha? Taki mały i naiwny... Znam Yoongiego i Hoseoka dłużej niż żyjesz na tym świecie. Taki związek nie rozpadnie się, bo ty tego chcesz. Jesteś zwykłą zabawką, którą Yoongi zostawi, gdy zrozumie jaki popełnił błąd. I nie nazywaj mnie swoim Hyungiem. Na ten tytuł trzeba sobie zasłużyć. — W momencie, kiedy usłyszał nadciągające kroki starszego, puścił jego nadgarstek, a wolne dłonie zajął kubkiem kawy.

— Przyniosłem papiery, o które prosiłeś... — Jasnowłosy wręczył plik bratu, dostrzegając przestraszoną twarz nastolatka. — Coś się stało?

— Nie, dlaczego? Tak sobie tylko rozmawiamy. Na męskie tematy. — Yoobum uśmiechnął się sztucznie.

Yoongi podszedł do chłopca i przyjrzał mu się ze zmartwieniem.

— Jimin?

— W porządku. Pójdę na górę, żeby wam nie przeszkadzać. — Chciał się wyrwać, ale Yoongi szybko otoczył go ramieniem.

— Nie przeszkadzasz, już kończymy. Coś jeszcze, Yoo? — Posłał mu zniecierpliwione spojrzenie. Czasem naprawdę nie znosił tego, że muszą ze sobą współpracować.

— Ostatnie. Muszę potwierdzić, z kim się na niej pojawisz.

— Nie mogę przyjść sam?

— Zaproszenie obejmuje osobę towarzyszącą. Wypadałoby, żebyś kogoś ze sobą zabrał. Mogę podzwonić po koleżankach i z którąś cię umówić — zaoferował, celowo podkreślając ostatnie słowa, żeby słuchający ich nastolatek poczuł jeszcze większe rozczarowanie, a on mógł zadowalać się jego cierpieniem.

Dopóki nie usłyszał odpowiedzi Yoongiego.

— Nie ma takiej potrzeby. Pójdziemy razem — odpowiedział pewnym siebie głosem i złączył swoją dłoń z tą należącą do Jimina, przyprawiając chłopaka o szybsze bicie serca.

Jego brat jeszcze nigdy nie wychodził z domu tak bardzo rozgniewany.

...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro