Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

From your roommate back in Boulder | 19

— Na pewno powinienem iść tam z tobą? — upewnił się po raz setny, przyglądając się prowadzącemu samochód mężczyźnie. Schlebiało mu, że zapraszał go na tak wielką galę, że będzie miał okazję obejrzeć występy popularnych gwiazd i poczuć to wszystko na własnej skórze, ale także ogromnie się stresował.

Po tym, co usłyszał od brata Yoongiego, w jego myślach ponownie zawrzało. Niby nie chciał przyjmować jego słów do siebie, ale z drugiej strony, co miał poradzić na to, że zwyczajnie bał się odrzucenia? Że może właśnie przeżywał swoją pierwszą w życiu miłość i był gotów przyznać się do tego kim jest, a myśl, że starszy mógłby go tak po prostu wykorzystać łamała mu serce.

— Nie przejmuj się Yoobumem. To ja decyduję o tym, z kim przyjdę, on nie ma tu nic do gadania — odpowiedział spokojnie Yoongi, stukając palcami w kierownicę, w rytm lecącej w radiu piosenki.

W przeciwieństwie do chłopaka, nie denerwował się, a wręcz przeciwnie, pękał z dumy, że pójdą razem na galę, co nie oznaczało, że zamierzał się nim z kimkolwiek dzielić. Zarówno fani jak i przyjaciele z pracy mogli sobie co najwyżej popodziwiać go z daleka. Jimin był jego.

— Tak, ale... Tam będzie tyle sławnych osób. Będą ładnie ubrani i wszędzie będzie pełno kamer, a ja... — zaciął się, opierając głowę na skórzanym siedzeniu. No właśnie, on. Ani nie był gwiazdą, ani nie posiadał szczególnego uroku osobistego. Co najwyżej mógł rozbawiać publiczność swoimi memicznymi minami.

— A ty będziesz najpiękniejszy z nich wszystkich — dokończył za niego starszy, sprawiając, że policzki Jimina spłonęły czerwienią. — Zobaczysz, jeszcze będą pytać się ciebie jak masz na imię i z której wytwórni jesteś.

— No nie wiem. Boję się, że zrobię coś głupiego i się skompromituję. — Spuścił wzrok na swoje ozdobione pierścionkami dłonie. Niby nie był nieśmiały, ale obecność wśród tysiąca kamer i widok idoli tak blisko niego, przyprawiała go o dreszcze.

— Uwierz mi. Jedyną kompromitacją będzie organizacja tej gali. Znając Yoobuma, mam spore wątpliwości, czy wyrobi się ze wszystkim na czas. Pewnie zapomni załatwić czegoś na ostatnią chwilę i zamiast foteli, dostaniemy składane krzesełka. Ale zanim to na nastąpi... Wybierzemy się do sklepu i kupimy ci coś ładnego! — dokończył z uśmiechem, zatrzymując samochód tuż przed witryną jednego z najbogatszych sklepów w mieście. Chłopakowi mało nie odpadła szczęka, kiedy Yoongi naprawdę zaczął ciągnąć go do wnętrza tych luksusów, za które niejeden człowiek mógłby kupić sobie nowe mieszkanie.

— Uhm, a jesteś pewien, że nie pomyliłeś sklepów? Wątpię, że znajdziemy tu coś w średnim przedziale cenowym... — Rozejrzał się nieśmiało po sklepowych półkach. Od święta może i zdarzało mu się chodzić w droższych rzeczach, ale widok takiej sumy przeznaczonej na bomberkę czy zwyczajny t-shirt odbierał mu mowę.

Zwłaszcza, kiedy towarzyszący mu mężczyzna nie skąpił pieniędzy, ruszając pewnym krokiem w stronę działu z najnowszą kolekcją, a Jimin uśmiechał się niezręcznie to do niego, to do pani ekspedientki, mając nadzieję, że nikt nie pomyśli sobie o nim jak o chłopczyku, który wyskoczył na zakupy ze swoim sugar daddy, bo zdecydowanie tak nie było.

...

— Czerwony dywan za nami, jak się czujesz?

Jimin w odpowiedzi rozejrzał się po szerokiej sali, rzucając wzrok na scenę, na której prezenterzy szykowali się do rozpoczęcia programu, a kamerzyści zajmowali swoje pozycje tuż obok. Yoongi zaprowadził go na sam przód widowni, zachęcając do zajęcia miejsca na fotelu, skąd mieli idealny widok na środek płyty i zbierający się tłum gości.

— Jest fajnie, ale z-zimno... — przyznał, obejmując się ramionami.

— Gdybym wiedział, że poskąpią z ogrzewaniem, wziąłbym z domu termos z herbatą — mruknął w odpowiedzi starszy. — Muszę wyjść na moment do Namjoona. A może poprosić Noonę, żeby zrobiła ci gorącą czekoladę? — zaproponował, wstając ze swojego miejsca, ale chłopak pokręcił głową.

— Dzięki, na razie mi wystarczy. — Wskazał na nietkniętą butelkę wody. Obserwował jak jasnowłosy znika za kulisami i wypuścił nerwowo powietrze przez usta.

— Zawsze mówiłem, że do twarzy ci w Gucci. — Dobiegł go nagle głos z tyłu. Obejrzał się spanikowany za siebie i oniemiał, dostrzegłszy twarz swojego najlepszego przyjaciela.

— Taehyung? Ale co ty tu...

— Niespodzianka? Królik zabronił mi cokolwiek mówić, dopóki nie przyjedziemy.

— Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś! — Odetchnął z ulgą, przytulając się do blondyna. Bycie samemu na gali nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń w jego życiu. Taehyung chyba nie zrozumiał jego zachowania, bo niespodziewanie uderzył go ręką w ramię. — Ała! A to za co?

— Gadaj co zrobiłeś z moim przyjacielem! On nie zachowuje się jak miękka, rozgotowana pyza.

— Ogarnij się, matole! Tylko się do ciebie przytuliłem. Tak robią przyjaciele, wiesz?! A nie, sorry. Zapomniałem, że jesteś bezuczuciowym kosmitą — fuknął urażony jego zachowaniem.

— Po prostu przyznaj, że zakochałeś się w Yoongim i zrozumiem. No wiesz, że masz motyle w brzuchu i nie wyobrażasz sobie bez niego życia.

— Zakochałem? Co ci strzeliło do głowy? Między mną, a Yoongim niczego nie ma! Oprócz nienawiści, rzecz jasna.

— A tą malinkę zrobiłeś sobie odkurzaczem? — Uniósł brew, wskazując na jego odkrytą na skutek zawiniętego kołnierzyka szyję.

— C-co? Nikt nie może tego zobaczyć. Chodź ze mną do łazienki, natychmiast! — zaczął panikować, poprawiając materiał na swoim ciele. A przecież tyle czasu spędził, żeby zakryć ją korektorem.

— Nie pędź tak, przecież zdążymy! — jęknął za nim, gdy chłopak w pośpiechu przeciskał się między ludźmi w poszukiwaniu toalety.

Nieoczekiwanie zamarł, dostrzegając przed sobą coś, czego nie powinien.

— Chim, wszystko ok? — Taehyung potrząsnął jego ramieniem, ale ten nie zareagował.

Spoglądał na rozmawiających w oddali mężczyzn i czuł jak coś boleśnie rani jego serce, w momencie gdy ci wymienili się uściskami. Kiedy dłonie Hoseoka musnęły blade policzki Yoongiego i poprawiły jego elegancki garnitur. Kiedy patrzyli na siebie, darząc się szczerymi uśmiechami, a Jimin przypomniał sobie słowa, jakimi uraczył go Yoobum.

I poczuł się zwykłą zabawką.

...

ciągnie mnie do takiej komedii z czarnym humorem, sarkazmem i suchymi żartami, żeby wywołać kolejną dramę, ponarzekać na świat i ogólnie to się odstresować, bo te święta to jeden wielki żart i ich nie chce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro