Rozdział 2 Rozmyślenia
-Austin POV-
Obudziłem się następnego dnia. Heh zasnąłem w ubraniach. Archer jak widać też. Leżał naprzeciwko mnie i nadal spał. Nie wiem czemu ale nie mogłem oderwać od niego wzroku. Po prostu patrzyłem na niego. *Wygląda słodko jak śpi- o czym ja właściwie myślę..?! To przecież tylko przyjaciel... Chyba... Ugh przestań po prostu o tym myśleć!* Nagle zauważyłem, że Archer się budzi więc szybko odwróciłem wzrok od niego.
- Hej Austin - przywitał się ze mną. Było widać jak na mnie się inaczej patrzy... Tak czule...? Tak... Właśnie w ten sposób. Poczułem lekki rumieniec.
- H-hej Archer - pierwszy raz tak się zająkałem. Czułem wstyd.
- Wszystko dobrze? Jesteś trochę czerwony...
- T-tak - powiedziałem a on natomiast przyłożył mi dłoń do czoła.
- O gorące. Może złapałeś przeziębienie lub gorączkę..
- Nie na pewno nie. Po prostu jest mi okropnie gorąco heh - szybko coś wymyśliłem
- Okey skoro tak mówisz - powiedział a następnie poszedł do łazienki.
*Uff... Dał mi spokój... Znaczy bardzo podoba mi się to, że się o mnie martwi lecz nie chciałem wyjść na debila... Bo co rumienie się bo wyglądasz słodko? Nie tego bym nie powiedział! Ośmieszyłbym się.... Nasza przyjaźń mogła by się skończyć.... Nie chcę tego.... Chcę go mieć... Nie wybaczę sobie jeśli go stracę... Jest dla mnie zbyt ważny...Heh chyba podoba mi się... Nie wiem jak to możliwe... Po prostu się zakochałem w nim jakoś... Przy nim czuję się jak w siódmym niebie. Kilka razy położył dłoń na moim ramieniu... To było cudowne uczucie... Wiem, że to nic ale mimo wszystko dla mnie jest czymś... Ten jego dotyk jest niesamowity... Czuję wtedy ciarki... W dodatku jest taki przystojny... Te jego oczy i włosy... Po prostu cudo! Ma w sobie to coś czego nie ma nikt inny... Eh chciałbym teraz go przytulić heh...*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro