Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6


- Kazałeś mi się tak ładnie ubrać tylko po to bym sobie teraz z tobą miała siedzieć w tym salonie? Wolałabym już wrócić do siebie - mówię i kończę czwarty kieliszek wina. Do kolacji piliśmy białe, a teraz nalewam sobie czerwonego. Upicie się to jedyna słuszna rzecz w tej sytuacji.

- A ja nie lubię siedzieć sam, zastępujesz mi brata, a to z nim przede wszystkim spędzałem czas.

- To czemu sam za niego nie pojechałeś? - pytam rozglądając się po salonie. Jest tu szaro, ta dłuższa ściana jest praktycznie w całości przeszklona. A na drugiej są dwa duże okna. Siedzimy na jednej z twoich białych skórzanych kanap. Są tu także trzy fotele i wielka plazma wisząca na ścianie.

- Teraz to akurat tego trochę żałuję, tam zdołałbym chociaż trochę uprzykrzyć życie Vincentowi, ale ty pewnie w takiej sytuacji byś nie przyjechała tu za brata. I tak bym skończył z tobą.

- Tylko, że ja bym cię olewała, a na pewno nie zmuszała do spędzania wspólnego czasu.

- No to by było bardzo nie gościnne z twojej strony. Ja nie zamierzam pozwolić na to byś się tutaj nudziła - jak on sobie więcej popije to też staje się taki bardziej znośny. Mam nadzieję, że dość często spożywa napoje alkoholowe.

***
Budzę się z wielkim bólem głowy. Mrugam kilka razy i podnoszę głowę z poduszki. Dopiero po chwili dociera do mnie, że zasnęłam w ubraniach. Z chodzę z łóżka i idę do łazienki, potrzebuję zimnego i orzeźwiającego prysznica.

Jak kończę się myć to w samym puchatym brzoskwiniowym szlafroku wracam do pokoju.

Biorę telefon z szafki i włączam wyświetlacz, a tam zauważam jedenaście nieodebranych połączeń od mojego brata i kilka smsów.

Od Vincent:
Miałaś do mnie zadzwonić, ale najwyraźniej zapomniałaś albo nie miałaś czasu. Jak to przeczytasz to oddzwoń.

Od Vincent:
Val ja naprawdę zaczynam się martwić, proszę skontaktuj się ze mną.

Od Vincent:
Siostra jeśli on zrobił ci jakąkolwiek krzywdę to ja muszę o tym wiedzieć. Przysiegam, że wtedy zrobię wszystko co tylko w mojej mocy by cię uwolnić.

O cholera, on naprawdę się mocno przejmował. Odczytuje jeszcze tego ostatniego.

Od Vincent:
Valerie błagam, odezwij się. Z chęcią się z tobą zamienię byle byś tylko nie cierpiała siostrzyczko. Może często ci tego nie mówię, ale bardzo cię kocham.

Szybko wybieram numer mojego brata, a ten odbiera prawie natychmiast.

- Valerie słońce to ty? - pyta zmęczonym głosem.

- Tak i zapewniam cię, że nic mi się nie stało. Po prostu zapomniałam spojrzeć do telefonu, a później tak jakoś zasnęłam i dopiero teraz zauważyłam twoje wiadomości. Przepraszam.

- Nic się nie stało, ale proszę staraj się ze mną kontaktować na bieżąco, bo chcę wiedzieć jak tam jest u ciebie.

- Dobrze - mówię, a do pomieszczenia wchodzi Niall i to bez pukania. Bezczelny.

A następnie podchodzi do mnie i wyrywa mi komórkę, spogląda na wyświetlacz.

- Wczoraj nieźle się bawiłem z twoją siostrzyczką, no jej niestety trochę mniej się to podobało, ale to już szczegół.

- Co ty wyprawiasz! - krzyczę zdenerwowana jego postępkiem. On kończy połączenie i rzuca mój telefon na łóżko. - Przestań się wtrącać w moje sprawy!

Doskakuje do niego, a on po prostu mnie policzkuje. Zupełnie tak jakbym była nikim.

- A ty zacznij mnie wreszcie szanować, bo to się źle dla ciebie skończy - mówi, a następnie wychodzi.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro