Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38


— A może tak udamy, że się pochorowaliśmy — proponuję mi Vincent. Na kolację do nas ma dziś przyjść Niall ze swoim bratem i ojcem, nie sądzę by wzieli ze sobą Cindy. Szczerze to dziwi mnie też ta nagła wizyta. Owszem tata uprzedził, że zamierza się z nimi na nowo dogadać, ale nie rozumiem po co te spoufalanie.

— A na co? Oboje i to na dwie godziny przez tą kolacją, każdy by się domyślił, że coś kombinujemy.

— I dobrze — odpowiada leżąc na moim łóżku. Ja siedzę przez toaletką z lustrem i robię sobie makijaż. Muszę ukryć te ślady na szyi, które do tej pory jeszcze nie wyblakły całkowicie. — Nie chcę ich tu, tak samo jak nie chce tego pieprzonego rozejmu. On do tej pory nie przyniósł nam żadnej korzyści i sądzę, że dalej tak będzie.

Staram się nie myśleć nad słowami mojego brata. Ja chce tylko przetrwać tę farsę i położyć się spać.

— Daj już spokój i leć już pod prysznic, a później się przebierz — głośno wzdycha, a następnie kieruję się do łazienki. Szybko go zatrzymuje.

— A ty gdzie się wybierasz? — pytam.

— No przecież sama kazałaś — przewracam oczami na jego słowa. Czasem mam wrażenie, że mózg mojego braciszka zatrzymał się na wieku siedmiu lat, lub nawet jeszcze mniej.

— Ale nie do mojej, jeszcze mi tam na brudzisz albo coś poprzestawiasz, że wypad do siebie  — mogłabym dzielić z Vincent'em pokój, ale na pewno nie łazienkę. Tam mam swoje osobiste rzeczy i nienawidzę jak ktoś mi je przestawia. Podczas mieszkania z Niall'em też mi to bardzo przeszkadzało.

Coś tam mamrocze pod nosem, ale opuszcza mój pokój. A ja wybieram ciuchy z szafy, decyduje się na fioletową sukienkę na ramiączka z rozkloszowanym dołem. Bardzo ładnie ona podkreśla talię, a także czarne szpilki.

Jak zasiadamy do stołu to szybko zajmuje miesiące obok Thomasa, Vincent dosiada się z drugiej strony, więc jest zmuszona jedynie do patrzenia się na Nialla.

— Obaj z Edwardem znaleźliśmy rozwiązanie, które dużo lepiej z cementuje naszą przyjaźń — zaczyna Fernando. Szczerze to jestem zdziwiona, że tata nic z nami wcześniej nie uzgodnił. Za pierwszym razem na bieżąco nas informował. — A jest to małżeństwo.

Czuję jak krew odpływa mi z twarzy. No to już po mnie. Niall jako mój mąż na pewno będzie jeszcze bardziej wykorzystywał swoją władze nade mną. Będzie gorzej niż wcześniej.

Vincent łapie mnie za ręce i ją ściska.

— Tak — odpowiada mój ojciec. — Sądzę, że Valerie będzie się bardzo dobrze dogadywać z Thomas'em — spoglądam zdziwiona na ojca, kątem oka także zauważam, że z twarzy Nialla znika uśmiech. Czyli on także nie podejmuje tu decyzji.

— Jak to? — pyta wściekle starszy z braci.

— To chyba logiczne, że nie oddam jedynej córki osobie, która nie potrafi jej okazać należytego szacunku — mówi tata spokojnym tonem. Vincent nadal wygląda na złego, a wyraz twarzy Thomasa nie wyraża żadnej konkretnej emocji.

Jak nasze spojrzenia się spotykają to lekko się do mnie uśmiecha.

— Jakim prawem decydujecie o naszym życiu? Wystarczyłoby porozmawiać ze mną i z Valerie. Jestem pewny, że ona mimo wszystko woli mnie.

— Myślisz się — wyrywa mi się to, że o chcę zderzeć z jego twarzy tą pewność sobie.

— Ja także nie mam nic przeciwko, Valerie jest przepiękna i ją lubię.

— To zemsta, co? — pyta się Niall patrząc mi prosto w oczy. On myśli, że ja to wszystko ukartowałam. Ciekawe w jaki sposób miałabym to zrobić? Przecież tutaj nikt nie słucha tego co ja mam do powiedzienia.

— Dopiero teraz się o tym dowiedziałam, i jakbyś nie zauważył to nie ja tu jestem od podejmowania decyzji. Chociaż bardzo się cieszę, że ani ja ani mój brat nie będziemy już niczyjimi  zakładnikami.

— Zaproponowałem inne rozwiązanie, ono nadal jest aktualne — nie rozumiem po co on mi to wszystko mówi.

— Daj już jej spokój — Thomas zaczyna mnie bronić. — Wystarczająco już jej krzywdy wyrządziłeś. Najwidoczniej nie jest wam dane stworzyć normalny związek.

— No właśnie, skończmy już tę bezsensowną dyskusje — oznajmia Fernando patrząc ostro na swojego starszego syna by ten się uspokoił. Niall jednak wygląda jakby miał wybuchnąć.

— Czemu do jasnej cholery mnie skreślacie?

— A to dlatego, że prawie zamordowałeś moją córkę i już nigdy się do niej nie zbliżysz — tata też znacznie podnosi głos, a Niall wstaje od stołu i wychodzi.

Miałam różne myśli na temat tego wieczoru, ale czegoś takiego to na pewno się nie spodziewałam.

I jak myślicie Niall odpuści czy będzie walczyć o Valerie. Liczę na wasze opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro