Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37


— Nie zgadzam się — odpowiadam, a następnie kieruję się do wyjścia. Są dwa powody dla których nie chce by Niall ze mną mieszkał. Pierwszy to Sophie, naprawdę zdążyłam już polubić to dziecko i nie chcę by cierpiała z tęsknoty za swoim ojcem. A z drugiej strony to i tak zbyt mocno go do siebie dopuściłam. Seks z nim zaczął mi się podobać, a tak być nie może.

Ja muszę go nienawidzić.

— Wiesz, bałem się, że jednak się na to zgodzisz. Skończmy już z tym wszystkim i powróćmy do normalności — komunikuje, a ja siadam na tylnie siedzenie. On w tym czasie pakuję moje walizki do bagażnika. Dobrze, że tata wziął większy samochód.

Witam się także z Richardem i naszym szoferem. Vincent po uporaniu się z moimi bagażami, siada obok mnie.

— Jak wrócimy do domu to sobie pogadamy, pewnie chcesz się wyżalić. Rozumiem i nawet dobrze by było gdybyś to wszystko z siebie wyrzuciła. Na pewno by ci ulżyło — opieram głowę o jego ramię.

— Dobrze — zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam go zadręczać, lecz potrzebuje komuś o tym wszystkim opowiedzieć.

Tata wraca, a następnie wsiada na przednie siedzenie i zaczynamy jechać.

— Dobrze by było gdybyś jednak przemyślała tą propozycję Horana. Nie mam sił na razie na żadne wojny, ale z pewnością ty już tam nie wrócisz. A u nas przecież by nie odważył się cię dręczyć — czuję jak ciało Vincenta się spina. On jednak nie odzywa się ani słowem tylko wpatruje w okno.

— Dobrze, zastanowię się.

Droga mija nam szybko, jak tylko opuszczam samochód to od razu kieruję się do domu, a potem do swojego pokoju. Tam rzucam się na łóżko i przytulam do siebie poduszkę. Ten dzień był tak intensywny, że strasznie boli mnie głowa. Choć to równie dobrze może być spowodowane tym duszeniem.

Nijak nie potrafię przejrzeć myśli Nialla. Przecież gdybym była dla niego taka ważna jak on twierdzi to nigdy by mnie w taki sposób nie potraktował. Lecz on także nie ma powodu do udawania do mnie żadnych uczuć. A tym bardziej do zgłaszania się jako zakładnika.

On musi sobie zdawać sprawę z tego, że tutaj już by nie był panem swojego losu. Zupełnie tak jak ja musiałby się pytać o pozwolenie na wyjście choćby na miasto. A gdyby odważył się podnieść na mnie rękę to spotkały by go surowe konsekwencje.

Słyszę dźwięk otwierających się drzwi, bez odwracania wiem, że to mój brat.

— Jeśli chcesz zostać sama to, to rozumiem, jednak nie pochwalam, bo sądzę, że powinnaś się tym wszystkim ze mną podzielić. Będzie ci łatwiej, zresztą tak jak mi.

— Przytul mnie — cicho proszę i po chwili czuję jak jego ramiona ściśle mnie oplatają.

— To nie ja mam prawo się tu skarżyć, ale oglądanie tych filmów było dla mnie straszne. Chciałem to wyłączyć, ale z drugiej strony, musiałem je zobaczyć do końca by się upewnić czy żyjesz. Najgorsze było to, że nie mogłem nic zrobić by ci pomóc. Nadal mam ochotę obciąć mu chuja, a następnie wsadzić mu go do gardła tak żeby się nim udusił. Chcę jego śmierci.

— Wiesz, że nie możesz tego zrobić? — muszę opanować jego gniew. Nie wolno mu działać w gniewie.

— A on mógł zamordować Roberta i ryzykować z twoim życiem. Od śmierci dzieliły cię sekundy.

Odsuwa się ode mnie, a następnie przewraca mnie tak, że leżę na plecach. Dotyka też mojej szyi. Nie powinien się tak karać.

— To jest przez to, że wyżyłem się na Thomasie po tym jak on cię zgwałcił? — pyta, a ja nie zamierzam mu nic odpowiadać. — Twoje milczenie mówi samo za sobie. Dlatego błagam cię nie słuchaj ojca i nie zgadzaj się by ten potwór tu przyjechał. On nawet będąc pod naszym dachem znajdzie sposób by cię krzywdzić.

Vincent nie myśli racjonalnie, on za wszelką cenę chce mnie chronić co starał się robić od kiedy tylko pamiętam. Owszem jestem jego siostrą, lecz trzeba też myśleć o innych sprawach.

Nie mogę stracić kolejnego brata.

— Teraz by były zupełnie inne warunki. Ciebie Thomas by nie tknął, bo nie jest mściwy, a ja unikałabym Niall za wszelką cenę. To rozwiązanie wydaje się dla nas najbardziej korzystne. Nie możemy czegoś takiego odrzucić.

Mój brat głośno wzdycha, a następnie kładzie się obok mnie. Mam spore łóżko, więc bez trudu się mieścimy.

— Nie podoba mi się to, że ciągle musimy się rozstawać. A tym bardziej, że to on mi cię zabiera. Robi to specjalnie, bo doskonale wie, że to ty dla mnie jesteś najważniejsza. Mam nadzieję, że to ja zginę następny — podrywam się.

— Nawet tak nie mów.

— Ale tak będzie — komunikuje pewnym głosem. — Zabierze mi wszystko co mam, a później mnie zabije żeby ciebie zagarnąć razem z całym majątkiem i wpływami.

Zdecydowałam, że przyda się taki jeden rozdział bez Niall biorąc pod uwagę, że w następnych będzie go bardzo dużo.

A ja czekam na wasza opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro