24
- Serio przywiozłeś mnie do kawiarni? Równie dobrze mogliśmy wypić sobie taką u ciebie w domu - prycham widząc gdzie parkuje. Szczerze to jeszcze nie byłam w tym miejscu. Jest ona na uboczu, a ja chodzę do tych w centrum.
- To jest moja kawiarnia i dzisiaj się zarezerwowana tylko dla nas, więc przestań marudzić na i chodź - wysiada z samochodu co ja także robię. Wchodzimy do tej kawiarni, a ja zauważam, że jest dominują tu różne barwy fioletu. Co przyznaję bardzo mi się podoba, bo uwielbiam ten kolor.
- Jeśli sam to urządzałeś to naprawdę masz dobry gust.
- Zaprojektowała to dekoratorka wnętrz, ale ja powiedziałem, że ma przeważać fioletowy. I tak szczerze to po raz pierwszy widzę ten nowy wystrój, bo całkiem niedawno to zleciłem - trochę to dziwne, ale już się nie odzywam. Widocznie jemu też nagle spodobał się ten kolor.
Prowadzi mnie do specjalnie dla nas przygotowanego stolika.. Nie jest on zbyt duży, więc znajdujemy się dość blisko siebie.
Po chwili przychodzi do nas młoda dziewczyna, to znaczy sądzę, że jest ode mnie trochę starsza, więc jest pewnie po dwudziestce.
— Co państwu podać? - wygląda na zestresowaną. Szczerze to się jej nie dziwę, Niall nie ma najlepszej opinii, a poza tym jest właścicielem tego miejsca.
- Valerie skarbie na co masz ochotę? - nie powinien przy obcych ludziach tak się do mnie zwracać, ale nie chcę wszczynać tu awantury, więc nie zwracam na to uwagi.
- Latte z dużą ilością mleka bez cukru, a macie tartę cytrynową? - to moje ulubione ciasto. Uwielbiam ten słodko kwaśny smak.
- Oczywiście, a dla pana? - odpowiada i zwraca się do Nialla.
- To samo co dla mojej ślicznej towarzyski - nie mogę się powstrzymać przed przewróceniem oczami. On chyba za misję postawił sobie doprowadzenie mnie dziś do szału.
- Przestań się tak zachowywać, bo ludzie zaczną gadać, że jesteśmy parą - warczę na niego jak kelnerka od nas odchodzi.
- No i co z tego? - Nie potrafię pojąć tego jego lekceważącego podejścia, różne rzeczy już ludzie o mnie mówili i zazwyczaj się tym nie przejmuję, ale wolałabym by nikt mnie nie łączył z Niall'em. Na kochanka to on się nadaje, ale na chłopaka to zupełnie nie. W życiu nie zwiąże się z kimś kto próbowałby mną rządzić.
Mam mu już coś odpowiedzieć, ale wraca ta kelnerka. Cholernie szybko się uwineła, stawia przed nami zamówienie, a następnie odchodzi. Niall do swojej kawy wsypuje sobie dwie łyżeczki cukru.
- Nie zdajesz sobie sprawę z tego jak ciężko jest cię polubić - mówię, a on się uśmiecha. Biorę widelec do ręki i nabieram trochę ciasta. Ma doskonały cierpki smak. - To nie jest popularne ciasto, a skoro ta kawiarnia jest tylko dla nas otwarta to musieli się spodziewać co zamówię. Skąd wiedziałeś, że to moje ulubione ciasto?
- Thomas się u ciebie nudzi, a twoja kucharka jest bardzo rozmowna - on naprawdę kazał swojemu bratu przepytać Dolores.
- Jesteś nie możliwy - nagle rozbrzmiewa się dzwonek mojego telefonu. Wyciągam go z torebki i widząc na wyświetlaczu, że dziwni ojciec szybko odbieram.
- Wracaj szybko do domu - jego głos jest poważny. - Robert nie żyje.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro