Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22


- Zanieś walizki do mojego pokoju - mówię do Roberta, który wyszedł mi na przeciw. Na szczęście Niall poza odwiezieniem mnie i wylądowaniem moich bagaży nie postanowił wejść ze mną do środka.

- Twój podły charakter pozostał, więc chyba nie jest z tobą źle.

- Vincent dramatyzował przez swoje wyrzuty sumienia i popełnił ogromny błąd zamieniając się ze mną - komunikuje, a następnie wchodzę do środka. Powinnam się cieszyć, że już nic nie może mi zagrozić, lecz ciągle po głowie chodzi mi pytanie czy Niall dotrzyma słowa i naprawdę nie skrzywdzi mojego brata.

- O wreszcie jesteś - zauważam Thomasa siedzącego w salonie. - Już myślałem, że Niall cię nie wypuści i jeszcze dojdzie do jakieś rewolucji. A szczerze to nie uśmiecha mi się że oberwać przez głupotę mojego brata.

- Nic ci nie będzie, Vincent'owi podobno także, ale muszę codziennie do was jeździć i udawać przed Sophie, że jestem jej nową matką.

- Ja pierdole naprawdę mu się spodobałaś - oznajmia blondyn z uśmiechem na ustach. - On uwielbia tę małą i nigdy by nie pozwolił by narobiła sobie złudnych nadziei. Nie będziesz miała innego wyjścia jak już zostać z nim na zawsze - nie on nie może mówić prawdy. Żartuję sobie ze mnie.

- Takie rzeczy mnie nie bawią - siadam obok niego.

- I dobrze, bo mogę cię zapewnić, że Niall na wiele wad i jak już sobie coś wbije do głowy to nic nie da rady mu tego wybić. Jeśli on cię w miarę dobrze traktuje to radzę ci jak najszybciej załatw powrót Vincenta, bo on naprawdę nie jest tam bezpieczny. Tylko jakby co to nie wiesz tego ode mnie - mówi, a następnie gdzieś idzie.

Cholera, muszę jeszcze przyśpieszyć swoje działanie.

***
- Czemu nie rozpakowałaś swoich walizek? Mam ty przysłać którąś ze służących? - pyta się mnie ojciec.

- Nie trzeba, kto wie może niedługo tam wrócę - kolejny raz gryzę słodkie jabłko które sobie dopiero co przyniosłam z kuchni. Nie spodziewałam się zastać tu taty.

- Nie rozumiem czemu cię tam tak bardzo ciągnie. Z tego co wiem to nigdy nie pałałaś do ich rodziny zbytnią sympatią.

- I nadal się to nie zmieniło. Wiem jednak, że jeśli nie zrobię tego co chce ode mnie Niall to Vincenta tam spotkają tortury i śmierć. On nawet nie ukrywał, że ten rozejm miał służyć tylko po to by doprowadzić do śmierci Vincenta.

- Tylko cię straszył - Nie mogę pojąć tego lekceważącego podejścia ojca. Przecież tu chodzi o jego syna.

- Nie i dlatego jutro z samego rana tam jadę. Niall obiecał mi, że jak będę robiła co mi każe to śni mi ani Vincent'owi nic nie będzie.

- Nigdy nie potrafiłem pojąć tej twojej troski o Vincenta. A on przecież sam jest sobie winien. Jakby był inteligentniejszy to nikt nie chciałby się na nim mścić. Przemyśl to czy warto się dla niego poświęcać - mówi, a następnie wychodzi.

Czemu on jest taki surowy dla Vincenta?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro