Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13


- Nie uważasz, że Sophie jest trochę zbyt ufna. Praktycznie mnie nie zna, więc powinna być w stosunku do mnie zdystansowana, a jest zupełnie odwrotnie - mówię do Nialla jak jedziemy do mojego domu. Wcześniej ponad trzy godziny spędziliśmy u jego córki. Mała ciągle się do mnie przytula i nazywała swoją mamusią. Zaczyna mnie to trochę przerażać.

- Zachowuje się tak, bo ja cię przedstawiłem. Ona doskonale wie, że nie przyprowadziłbym do niej nikogo kto mógłby zrobić jej krzywdę. Pamiętaj jednak o moich regułach. Masz się trzymać blisko mnie - oczywiście, że nie mam zamiaru postępować według tych zasad. Znajdę sposobność by porozmawiać na osobności z Vincent'em.

- A ty lepiej sobie pogadaj z Thomas'em, on na pewno też się czuję samotny. Dzwonisz ty w ogóle do niego? - zamierzam odwrócić jego uwagę ode mnie.

Nie spogląda na mnie tylko dalej jest skupiony na drodze.

- Tak - odpowiada krótko. Po kilku minutach jesteśmy już na miejscu. Otwieram szybko drzwi i biegnę do domu mając gdzieś to co powie na to Niall. Nie mogę być tu nie przytulić się do Vincenta.

- Valerie - słyszę głos Roberta, ale nie zwracam na to uwagi tylko biegnę dalej, aż wreszcie jestem na miejscu. I mam szczęście, bo mój brat jest w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Jak tylko mnie zauważa to ściąga je z głowy i do mnie podbiega, a następnie zamyka mnie w swoich ramionach.

- Tak bardzo się o ciebie martwiłem siostrzyczko. A jak przestałaś odbierać ode mnie połączenia i odpisywać na wiadomości to się przeraziłem, że skrzywdził cię na tyle, że mnie znienawidziłaś - głos mojego brata aż drży. Jego brązowe oczy są pełne smutku.

- Po prostu zabrał mi telefon, ale teraz udało mi się z nim porozumieć, więc znowu będziemy mogli do siebie pisać i dzwonić.

- Tu są - z korytarza słyszę głos Roberta, a następnie do pokoju wchodzi Niall. Szczerze to miałam nadzieję, że przez jakiś czas pozwoli mi pobyć z bratem sama na sam.

- Valerie czemu nie trzymasz się ustaleń. Miałaś nie znikać z mojego pola widzenia.

- Mamy prawo pobyć trochę razem po tym jak skutecznie utrudniasz nam kontakt. Muszę wiedzieć co się dzieje z moją siostrą - Vincent dalej trzymam mnie w swoich ramionach. I to tak, że nawet gdybym sama chciała to nie mogę się od niego odsunąć.

- Mogę ci to dokładnie opowiedzieć.

- Skończ, nic takiego się nie działo - nie zamierzam mu pozwolić dręczyć mojego brata.

- Valerie, ale ja powiem mu jedynie prawdę, nie zgwałciłem twojej siostry, na razie - drugą część zdania mówi patrząc prosto w oczy mojego brata. - ale za to udało mi się odkryć jej słaby punkt. Wystarczy trochę ją podusić, a ona od razu jest przerażona. Zapewne wykorzystam to jeszcze wiele razy.

- Ty potworze! - krzyczy Vincent i rusza w jego stronę, ale ja łapie brata za ramię. Nie zamierzam pozwolić by narobił sobie kolejnych kłopotów. - Ona nic ci nie zrobiła.

- Ale ty tak! - warczy, a następnie dość gwałtownie mnie do siebie przyciąga. - Wizyta skończona - mówi, a następnie zaczyna mnie ciągnąć do wyjścia.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro