Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11


Że snu zostaje wybudzona przez potrząsanie moim ramieniem. Otwieram oczy i widzę przed sobą Nialla. Jak on śmie wchodzić do mojego pokoju bez żadnego uprzedzenia!?

- Co ty tu robisz do cholery!? Wynoś się stąd! - krzyczę i podnoszę się do pozycji siedzącej.

- Chodź na śniadanie, a później pójdziemy do Sophie. Nie muszę ci chyba mówić, że jako jej przyszła matka masz przynajmniej obok niej udawać, że jesteś we mnie zakochana. To dwu i pół letnie dziecko, ale mimo wszystko wiele zauważa.

Przymykam oczy i biorę głęboki oddech. Oszaleje z nim.

- Już ci mówiłam, że nie będę matką dla twojego dziecka. Nie chcę by ona się do mnie przywiązała, bo jak odejdę to ona się poczuje zraniona i rozczarowana. Sam lepiej zacznij poświęcać jej więcej czasu.

- Ja też już wyraziłem zdanie na ten temat - popycha mnie bym leżała płasko i przytrzymuje moją klatkę piersiową ręką. - Valerie zrozum, że ty zrobisz to co będę chciał, na razie jestem dla ciebie miły i proszę, lecz jeśli dalej będziesz się sprzeciwiać to ja zastosuje inną taktykę - wolną ręką chwyta poduszkę.

Wiem, że chce mnie wystraszyć i szczerze to mu się to udaje. Jak wczoraj mnie dusił to, to było straszne uczucie i nie chcę znowu go doświadczyć.

- Ona później będzie cierpieć - próbuję go przekonać.

- Nie będzie skarbie, bo ty zostaniesz i tak jak wcześniej powiedziałem ty tu już zostaniesz na zawsze i to nie podlega dyskusji. Jak dobrze to rozegrasz to naprawdę będziesz zadowolona z życia tutaj - komunikuje, a następnie się podnosi. - Zaraz masz przyjść na śniadanie. Dziś będzie sałatka z kurczakiem i kucharka powiedziała, że podobno lubisz..

Dokładnie wczoraj powiedziałam kucharce, żeby zrobiła mi tę sałatkę na kolację, lecz po naszej kłótni z Niall'em poszłam spać głodna.

Wstaje, a następnie biorę ciuchy z szafy i idę do łazienki. Muszę sobie dokupić więcej ubrań skoro mam już tu zostać.

Szybko biorę prysznic i załatwiam wszystkie swoje poranne czynności i idę do jadalni. Na miejscu dostrzegam jedynie Nialla. Ciekawe czemu nie ma Cindy.

- A kiedy przyjdzie Cindy? - pytam i zajmuje miejsce obok niego, dlatego, że właśnie tam leży mój talerz.

- Nie przyjdzie, jeszcze by tego brakowało żeby miał jeść z tą dziwką. Jak dalej będzie mnie irytowała to zdarzy jej się nieszczęśliwy wypadek.

- Twojemu ojcu bardzo by się to nie spodobało. Porozmawiajmy jednak o czymś innym. Nie ukrywam, że zależy mi na miarowej swobodzie. Chciałabym czasem odwiedzić swoją rodzinę i co najważniejsze nie chcę byś mnie bił albo dusił jak to wczoraj robiłeś. Nie jestem masochistką, więc chcę się z tobą dogadać. Powiedz tylko czego ode mnie oczekujesz - unosi brew wyraźnie zaskoczony moją propozycją.

No cóż, trzeba myśleć logicznie.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro