Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Kiedy miałam już wysiadać zauważyłam, że kierowca bierze do ręki broń i chowa pod płaszcz.

– Co ty wyrabiasz? – spytałam podenerwowana.

– Chyba nie sądziłaś, że puści cię tam samą – uśmiechnął się chcąc załagodzić sytuację

– Mam broń i wiem jak się z niej korzystać, więc nie potrzebuję niańki – wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Kiedy usłyszałam zaraz drugi trzask odwróciłam się do kierowcy.

– To dla...

– Spadaj – nie dałam mu dokończyć i ruszyłam przed siebie nie patrząc czy nadąża za moim szybkim krokiem.

                     *************

Obserwowałam mężczyzn w garniturach. Moimi obiektami zainteresowania byli -James Moriarty i Sebastian Moran. Myślałam jak to dobrze rozegrać i miałam już dobry plan. Do tego miłego kasyna przychodzą ludzie o słabych nerwach, a ja postanowiłam to wykorzystać. Wstałam biorąc z baru szklankę z alkoholem i ruszyłam w stronę moich ,,ofiar" i mężczyzn, którzy w coś grali. Idąc uśmiechnęłam się niewinnie i w pewnym momencie zachaczyłam o jakiegoś mężczyznę, wylewając zawartość szklanki na innego faceta, który grał przy stole. Ten zerwał się z miejsca jak oparzony.

– Przepraszam! Ja nie chciałam! – zaczęłam się bronić, lecz ten był zbyt wściekły, by chociaż pomyśleć.

– Ty ślepa suko! – krzyknął i złapał mnie boleśnie za ramiona.

– Przepraszam... – powiedziałam cicho. Oblech spojrzał na mój biust na co zaczęłam się szarpać.

– Możesz coś za to zrobić – gdyby nie to, że to misja to bym złamała mu coś innego niż rękę.

– Zabierz te swoje brudne łapska od tej ślicznotki – usłyszałam z tyłu i zerknełam przez ramię na mężczyznę w drogim garniturze.

– Panie Moriarty, ja... przepraszam – zaczął się jąkać i wręcz wybiegł z kasyna. Patrzyłam na to wszystko z otwartymi ustami, a potem spojrzałam na mojego zbawcę.

– Dziękuję za pomoc – powiedziałam tylko i również ruszyłam ku wyjściu.

– Ej... uratowałem cię... – spojrzałam zirytowana, na jego słowa.

– Mogę coś za to zrobić? – przypomniałam słowa atakującego mnie wcześniej mężczyznę. James spojrzał na mnie uważnie.

– Chciałem ci postawić drinka – powiedział niewinnie, a ja po chwili się zgodziłam, zadowolona z mojego aktorstwa.

                      ************

Widzimy się w następnym tygodniu ❤️❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro