Rozdział 3
Stałam w łazience i patrzyłam na swoje odbicie. Wszystko było idealne. W pewnym momencie w lusterku zobaczyłam dobrze znanego mi mężczyznę.
– Nie chcę byś tam szła – uśmiechnęłam się na jego słowa.
– Muszę, jestem ciekawa tego gościa w garniturze – powiedziałam i wzięłam jeszcze raz tusz.
– Mam być zazdrosny? – spytał, a ja wybuchnęłam śmiechem.
– O kogo? O tamtego typa? Uwierz mi Mycroft nie ma o kogo. Kolejna misja i moja kolejna ofiara – kiedy odpowiedziała mi cisza, odłożyłam tusz i podeszłam do niego oplatając jego szyję – Nie martw się będzie dobrze. Jedź do tamtych idiotów i graj dupka – cmoknełam go w usta i wzięłam torebkę.
– Josaline! – usłyszałam zanim, zamknęłam drzwi.
– Co panie Holmes? – Spytałam.
– Uważaj na siebie – uśmiechnął się do mnie lekko.
– Zawsze uważam kochany – puściłam mu oczko i spojrzałam na czarną limuzynę.
– No to czas na zabawę – powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się szeroko.
💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro