Rozdział 12
Nie powiedziałam mu o tym co się ostatnio stało. Nie chciałam zaprzątać mu tym głowy. Dziś miał mieć jakieś ważne spotkanie. Kiedy pytałam o szczegóły to mnie zbywał. Doszłam do wniosku, że skoro nie chce o tym rozmawiać to nie będę naciskać. Usłyszałam trzask drzwi i wiedziałam, że już jest po spotkaniu i nie poszło ono najlepiej. Zobaczyłam w progu sypialni nieźle wkurzonego Myca. Nigdy, ale to nigdy nie widziałam go takiego. Bałam się, że jeśli cokolwiek powiem to może wybuchnąć emocjami, za co oberwe ja. Podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Ej... Co się dzieje? - spytałam cicho. Na początku miałam wrażenie, że mnie nie usłyszał, lecz potem spojrzał mi w oczy.
- Oskarżyli mnie o uwolnienie Jamesa i Sebastiana - miałam ochotę w tej chwili ubić tamtych dwóch.
- Nie mają dowodów.... - zaczęłam lecz nie dane mi było dokończyć.
- Nie i właśnie dlatego podejrzenia idą na mnie. To był ktoś ze środka - przytuliłam się do niego.
- To nie wszystko. Chcą żebyś ich znalazła - na jego słowa się od niego odkleiłam.
- Ja? Czemu ja? - byłam szczerze zdziwiona. Dlaczego musiało paść akurat na mnie?
- Nie wiem, ale jeśli go nie odnajdziemy, to mogę się pożegnać w najlepszym wypadku z członkowstwem w radzie rządu.
- A w najgorszym? - spytałam po chwili.
- W najgorszym mogę trafić na proces z którego mogę nie wyjść zwycięsko, nawet przy moich zdolnościach - pogładziłam jego policzek.
- Przyprowadzę go, chociażby siłą.
💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro