Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 8 ~


•••

Ostatnie dwa tygodnie były niezwykle emocjonalne i pełne awantur. Gryfoni pomstowali na Notta i resztę Ślizgonów, niemalże każdego wieczora. Seasmus wyszedł już ze skrzydła szpitalnego i usilnie unikał Rosemary. Dodatkowo Hannah Abbot puściła plotkę, jakoby Teodor i Rosemary mieli się ku sobie i starają się ukryć to przed Fioną. To wszystko wydawało się być absurdalne.

Tego dnia Rosemary postanowiła przejść się nad jezioro. Mimo chłodnego wiatru, dzień był ciepły i słoneczny. Napawała się ciszą, kiedy ujrzała grupę Ślizgonów, wracającą z Hogsmeade. Wśród nich była Fiona, która dostrzegła Rosemary i momentalnie ruszyła w jej kierunku.

Gryfonka wiedziała, że czeka ją konfrontacja. Westchnęła w duchu i poczekała aż Ślizgonka się do niej zbliży.

– Posłuchaj mnie... – Zaczęła, lecz nie było dane jej dokończyć. Fiona pchnęła ją, z całej siły, wprost do jeziora.

Rosemary zachłysnęła się wodą. Wynurzyła się, kaszląc przy tym głośno. Rozejrzała się i ujrzała grupkę Ślizgonów, przyglądających się jej z brzegu. Napotkała wzrokiem Fionę i momentalnie krew się w niej zagotowała.

Teodor obserwował jak dziewczyna wychodzi z jeziora. Zrzuciła z siebie przemoczony płaszcz, pod którym miała białą koszulę, która kleiła się do ciała dziewczyny, mocno prześwitując.

Zlustrował ją czujnym i bezwstydnym spojrzeniem.

– Niezły widok. – Szepnął Crabbe do Goyla, co spowodowało, że Teodor niechętnie przeniósł wzrok na swoich towarzyszy, którzy przyglądali się Rosemary z niemałym zainteresowaniem. Momentalnie odczuł irytację. Niewiele myśląc zdjął swoją marynarkę i postąpił krok do przodu, kiedy nagle Rosemary rzuciła się wprost na Fionę.

– Ty żałosna, suko! – Warknęła i chwyciła włosy Ślizgonki, zmuszając ją do przyklęknięcia na jedno kolano.

Kilku Ślizgonów zaśmiało się.

– Puść ją. – Zawołała Pansy od niechcenia. Stała w miejscu, pomiędzy Blaisem, a Draco, nie zamierzając pomagać koleżance.

Rosemary nachyliła się ku Fionie i wycedziła przez zęby:

– Zbliż się do mnie raz jeszcze, a słono tego pożałujesz.

– Nie możesz mi grozić. Zgłoszę cię do profesor Umbridge.

– Tak? – Zapytała Rosemary po czym pchnęła Fionę na ziemię, wyrywając jej przy tym kilka włosów. – To idź. Biegnij i na mnie donieś!

Fiona wstała szybko na nogi i otrzepała spódnicę z błota. Ruszyła w stronę zamku. Teodor posłał ostrzegawcze spojrzenie ku Crabbe'owi i Goyle'owi, którzy wciąż wpatrywali się w Rosemary.

– Koniec przedstawienia. – Zawołała Gryfonka. – Możecie się rozejść.

Tego samego wieczora Ślizgoni siedzieli w Pokoju Wspólnym.

– Fiona może i jest ładna, ale zdecydowanie szurnięta. – Stwierdził Blaise, popijając ognistą whisky.

– Skończyłem z nią. – Rzekł Teodor.

– Wie ona o tym?

Chłopak nie odpowiedział na to pytanie. Upił spory łyk whisky po czym oznajmił wprost:

– Spodobała mi się Rosemary.

Jego towarzysze spojrzeli na niego. Nie wyglądali na zaskoczonych.

– Rose jest niezłą laską. – Odezwał się Crabbe.

– Zabaw się, stary. – Wtrącił Blaise, klepiąc Teodora po plecach.

Kącik ust Teodora uniósł się ku górze. Dopił whisky i odstawił szklankę na stół. Wstał z kanapy, oznajmiając, że idzie się przewietrzyć.

W rzeczywistości krążył pod portretem Grubej Damy, lekceważąc zaciekawione i wrogie spojrzenia napotykanych Gryfonów.

Usłyszał jej śmiech. Odwrócił się i ujrzał ją, w towarzystwie Deana Thomasa i Lee Jordana, idących korytarzem. Mieli dobre humory. Śmiali się i żartowali między sobą.

– Muszę się przebrać. – Oznajmił Lee Jordan, marszcząc nos. – Pachnę jak gorzelnia.

– Bez przesady... – Rosemary zaśmiała się cicho.

– Ciekawe czy byłabyś tego samego zdania, gdybym to ja wylał na ciebie piwo.

Gryfonka poklepała kolegę po plecach i uniosła wzrok, napotykając spojrzenie Teodora.

– Cześć. – Przywitała się, marszcząc brwi.

– Zgubiłeś się, Nott? – Zapytał Lee, spoglądając na niego nieprzychylnie.

– Nie. – Odparł ze znudzeniem i zerknął wyczekująco na Rosemary.

Dziewczyna powiedziała Deanowi i Lee, że zaraz do nich dołączy. Dean zaczął protestować, jednak finalnie się poddał. Teodor odczekał aż dwójka Gryfonów zniknie mu z pola widzenia po czym spojrzał na Rosemary.

– W czymś ci pomóc? – Zapytała.

– Tak. W Eliksirach.

Zaśmiała się cicho na te słowa, mówiąc:

– Bardzo zabawne.

– Masz ochotę na spacer?

Rosemary była szczerze zaskoczona ową propozycją. Skrzyżowała ręce na piersi i rzekła:

– Nie ze mną te numery, Nott. Nie zaciągniesz mnie do łóżka. Nie jestem z pokroju naiwnych i pustych lasek, jak Fiona.

– Kiepskie masz o mnie zdanie. – Stwierdził Teodor.

– Nie ja jedna, jeśli cię to ciekawi.

– Czyli czekałem tu na ciebie, by usłyszeć odmowę?

– Jestem zbyt dobrze wychowana, by odmówić. Poza tym lubię cię, Nott. Nie mówię o twoich napadach agresji, rzecz jasna.

– Ja ciebie też lubię, Mary. – Oznajmił beztrosko.

– Wiem. – Odparła dziewczyna i ruszyła przed siebie. – Idziemy czy będziemy tutaj stać? Dając Grubej Damie temat do rozmów z innymi wścibskimi obrazami.

– Wypraszam sobie, panienko. – Żachnęła się Gruba Dama, spoglądając surowo na Rosemary.

Teodor zaśmiał się cicho i dołączył do Gryfonki. Wspólnie skierowali się na błonia.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro