Stasimon
*Przy zmienionym zakończeniu ma to mało związku z fabułą, ale zostawiam z sentymentu. Ogólnie to interpretacja Exodosu jest dla was wolna i otwarta, można spekulować nad pominiętymi wątkami.*
Wiem dobrze, ile okrutnego żniwa
Zbiera śmierć, która nigdy nie przebacza
Jak prędko na nas zapomnienie spływa
Jak krótko za nami miłość rozpacza!
Francesco Petrarca
Sonet CI
Żeglarz, ciśnięty złym wodom dla żeru
W burzy znalazłem się podarłszy żagle
Na pełnym morzu, samotny bez steru
Francesco Petrarca
Sonet CXXXII
W słodko-gorzkiej, brudnej ciemności
Nic nowego już więcej nie zrodzi
Świat co oszustwem wzdłuż przeplatany
Nienawiścią bez ducha doskonalany
Z braku powietrza duszę się własnym oddechem
Z braku miłości nie jestem człowiekiem, a tylko echem.
Ja
Gdzie twarz ta wdzięczna, gdzie ten wzrok Anioła?
Wzniosłych powabów pełna gdzie postawa?
Gdzie słów powaga, skromnych tak łaskawa,
Że przed nią dumni giąć musieli czoła?
Francesco Petrarca
Sonet 228
Jak to się stało, że wszystko zniknęło?
Kiedym pozwolił byś odszedł ode mnie?
Czemuż nie miałem siły, by zrobić coś więcej?
Nie chcę słuchać, że brak mi wpływu na los twój tragiczny
Nie chcę uznawać, iż mój problem do cna psychiczny
Jest tylko złudzeniem, uosobieniem banału
Od tego dnia bezużyteczny, zbity z pantykału
Ja
Życie w ucieczce któż zatrzymać zdoła?
Któż wydrze cieniom wątły byt człowieczy?
Oh! Ze mną przeszłe i dzisiejsze rzeczy
W walce, i w walce przyszłość nie wesoła!
Wspomnienie zewsząd ciśnie mię do koła,
Oczekiwaniu smutna myśl złorzeczy
Francesco Petrarca
Sonet 231
Co czynisz? Po co szukasz nawet w dali
Chwil, co nie dadzą zwołać się tęschnotą,
Niepocieszony duchu? - Tylko oto
Podsycasz płomień, który wskoś cię pali.
[...]
O! Długoż będę śmierć odnawiać własną,
Lub, myśl mą dręcząc, dalej iść, w tę drogę
Ogników błędnych, które w łzach mych gasną?
Francesco Petrarca
Sonet 232
Realny wpływ na demoniczną duszę może mieć wyłącznie Anioł...
Xxx
Cóżem uczynił?! Najgorszą gorycz z ust tych spijając
Gdzieżem zawinił?! Słowo swe jedno na czyn przemieniając
Jakżem mógł... Niedouczenie własne zbagatelizować
Nader wszystko na błędzie poległem i trud z tym polemizować
I któż że by mógł ulegać manipulacji pustych oczu,
Ile próbować grać pierwsze skrzypce, a ile na uboczu
Cicho skomleć, bezwiednie wodzić wzrokiem
Rozpościerać skrzydła, udawać, żem się urodził prorokiem?
Ja
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro