7. „Podpis"
Tytuł: „Podpis"
Autor: _Gemini-
Gatunek: Tajemnica/kryminał
Ilość rozdziałów: 21 rozdziałów
Ilość przeczytanych rozdziałów: 20 rozdziałów
Status: Trwające
RECENZJA
Recenzja może zawierać spoilery!!!
1. Opis 5/5
Chciałabym przeprosić za ten bardzo długi czas oczekiwania. Zdaję sobie sprawę, że jest to zachowanie bardzo nieprofesjonalne i nie mam nic więcej na swoją obronę niż zwykłe: nie miałam czasu, a czasem chęci. Mimo wszystko powracam z kolejną recenzją.
Na początek dostajemy dosyć solidny i zwięzły opis, który mnie zachęcił do zagłębienia się w treść „Podpisu”. Nie dostajemy od razu wszystkiego na tacy, a zdania choć prosto skonstruowane, wprowadzają w odpowiedni dla tego gatunku nastrój. Co do błędów czy stylistyki nie mam większych zastrzeżeń – w mojej opinii wszystko jest jak najbardziej okej. Gdybym trafiła na taką książkę w księgarni, być może skusiłabym się na jej kupno, aczkolwiek nie jestem zagorzałą fanką kryminałów.
2. Fabuła 4/5
Przyznam, że podejść do „Podpisu” robiłam kilka. Nie potrafię do końca powiedzieć dlaczego, ale nie umiałam dostatecznie skupić się na fabule, cały czas wszystko mi się mieszało i do tej pory zastanawiam się, w czym tkwi problem. No ale zacznijmy od początku…
Na początek dostajemy krótki, treściwy, mieszczący się w jednym zdaniu prolog. Zasiewa zaiarenko niepewności tym samym spełniając swoją właściwą funkcję – intryguje i zachęca. Gdzieś kiedyś na jednej z grup zrzeszających użytkowników Wattpada na Facebooku zauważyłam post, w którym pisarka pytała o to, czy opis może się zawierać w jednym zdaniu. Pozwoliłam sobie to podpiąć pod prolog i moim zdaniem – tak, a przed wami żywy tego przykład. Kilka słów w tym przypadku jest kwintesencją całego opowiadania, za co czapki z głów. Akcja oscyluje wokół seryjnego mordercy, choć z początku nie do końca wiadomo, czy to jedna osoba dokonuje coraz częściej występujących aktów wynaturzenia w dotychczas spokojnym miasteczku. Szeryf Woodard właśnie w takich okolicznościach poznaje Anastasię Aschbee, która wraz z nim usiłuje poskładać tę niebywale trudną układankę. Funkcjonariuszka FBI wcale nie jest łatwą partnerką, o czym praktycznie wszyscy jej tymczasowi współpracownicy szybko się przekonują. Na ich nieszczęście jej obecność zdaje się niezbędna do rozwiązania coraz bardziej plączącej się zagadki.
Za co ujęłam punkt? Ech, tak właściwie, to może jedynie moje własne odczucie (jeśli ktoś jeszcze czytał „Podpis” – proszę o komentarz), ale ilość postaci, ofiar i mnogość tych wątków na początku mnie przytłoczyła, a nawet troszeczkę zniechęciła. Naprzemienne zwracanie się raz to imionami a raz nazwiskami w pierwszym rozdziale zrobiło mi sieczkę z mózgu i przyznam – już wyklinałam, bo nie wiedziałam kto jest kim. _Gemini- taka malutka rada ode mnie (chociaż no, mówię, popytaj jeszcze kogoś, bo być może po prostu ja nie byłam przy tych kilku podejściach wyjątkowo skupiona) – załącz jakiś spis postaci, coby się nie pogubić i wiedzieć, które imię do którego nazwiska pasuje. To jest tylko drobna sugestia, nie odbieraj jej jako istne czepialstwo (co ja gadam – to jest maksymalne czepialstwo, ale taka rola recenzenta – wybacz).
Wiecie, do czego mnie przekonał „Podpis”? Do mega długich rozdziałów. Serio. Na początku były one nieco uciążliwe i bardzo mi się ciągnęły, ale później tak się wkręciłam w fabułę, że praktycznie niczego bym z nich nie wyrzuciła. Patrzcie, jak można szybko zmienić nastawienie.
Tym, co niewątpliwie zasługuje na pochwałę to bardzo precyzyjny i solidny research. Tam nic nie jest przypadkowe. Każdy motyw, szczegół, poszlaka czy wniosek jest głęboko przemyślany, logiczny i sensowny. Autorka proponuje rozwiązania, na które sama bym nigdy nie wpadła i to jest chyba największy atut tej opowieści, moim zdaniem. Jestem pełna podziwu, _Gemini-, za to, że trzymasz rękę na pulsie i w „Podpisie” nie ma miejsca na żaden błąd logiczny, a każde działanie szeryfa i funkcjonariuszki FBI ma swoje uzasadnienie. Mało tego, fani romantyzmu również znajdą coś dla siebie – wątek głównych bohaterów jest niebanalny i jestem ciekawa, jak on się rozwiąże.
W „Podpisie” oprócz kryminalnych smaczków i zagadek znajdziecie również bardzo fajnie skonstruowane i wplecione w akcję opisy. Nie przynudzają, ale są istotne, bo dzięki nim czytelnik sam może się pobawić w detektywa i spróbować znaleźć mordercę kilku ofiar. Są one również fajnym środkiem, wprowadzającym napięcie, dzięki czemu akcja nie mknie zbyt szybko i odbiorca ma szansę przyswoić wszystkie szczegóły dotyczące sprawy.
Naprawdę, autorce należy się z mojej strony ogromna pochwała za przemyślaną fabułę, która potrafi utrzymać zainteresowanie i sprawia, że jestem w stanie zarwać nockę, aby zobaczyć co dalej.
Na koniec tego punktu wspomnę może niekoniecznie istotny szczegół – autorka wstawia dosyć regularnie rozdziały. Tym bardziej podziwiam, bo ja i podejrzewam, że większość z pisarzy ma problem z deadline’ami.
3. Bohaterowie 5/5
Powiem tak, bohaterowie to zdecydowanie mocna strona „Podpisu”. Ale po kolei…
Chayse Woodard to szeryf dotychczas spokojnego miasteczka Lafayette. Jest to mężczyzna o dosyć przyjaznym usposobieniu i od razu zyskał moją sympatię. Nie jest to typowy macho, na widok którego żeńska część świata mdleje, jednakże ma on swój urok. Choć jest swego rodzaju przywódcą, to jego relacje z podwładnymi są bardzo dobre, a czasami odnoszę wrażenie, że traktują go oni bardziej jak kumpla aniżeli szefa. Nie wiem, czy jest to do końca dobre, bo ciężej jest Woodardowi utrzymać dyscyplinę, ale z drugiej strony wyobrażam sobie, jak przyjemna atmosfera musi panować na komisariacie. Chayse to postać wykreowana porządnie i bardzo realnie, a jego uczucia są bardzo autentyczne. Czytając jego kwestie momentami zanosiłam się śmiechem, a jego wypowiedzi wypadają naprawdę naturalnie, dzięki czemu nie odniosłam wrażenia, że jest to bohater wykreowany „na siłę”.
Przechodząc do agentki Ashbee – osoby bardzo konkretnej, sprawiającej wrażenie zimnej suki, a przy tym ukrywającej swoją wrażliwość na co dzień, zakładając przeróżne maski, muszę wspomnieć, że na początku odczułam niechęć do niej. Wydawała mi się arogancka, nieco zbyt pewna siebie i wykorzystująca wyższą pozycję tylko po to, aby onieśmielić biednego Chayse’a i jego współpracowników. Z rozdziału na rozdział mój początkowy sceptycyzm przerodził się w sympatię. Wyłapałam inne cechy tej niezależnej kobiety, uparcie dążącej do celu, pragnącej sprawiedliwości i posiadającej cięty język, za który ją pokochałam. Śmiało mogę stwierdzić, że nielubiana agentka stała się moją ulubioną postacią, którą autentycznie podziwiam za to, że się nie poddaje. Nie mogę jej zarzucić papierowości ani nienaturalności, za co biję pokłony i szczerzę zazdroszczę takiej lekkości w tworzeniu postaci.
Jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych – są bardzo ciekawie rozwinięci i każde z nich przewija się gdzieś tam w fabule. Podoba mi się, że autorka skupiła się nie tylko na postaciach głównych, ale poświęciła również czas i uwagę na porządne wykreowanie postaci pobocznych. Przy tak wielu wątkach i dosyć wartkiej akcji jest to wyczyn, przynajmniej w mojej opinii.
4. Błędy i stylistyka 4/5.
„Podpis” jest to opowiadanie na wysokim poziomie, jeśli chodzi o dbałość i prezentację tekstu oraz jego redakcję. Prezentuje ono poprawnie zapisane dialogi, odpowiednio stosowane zasady interpunkcji oraz ortografii, brak jakichkolwiek błędów logicznych (a przynajmniej ja się ich nie dopatrzyłam), trzymanie się czasów oraz bardzo fajny, lekki i przystępny styl. Styl, dzięki któremu bardzo szybko się pochłania rozdziały, ale i ukazujący bogate słownictwo, jakim dysponuje autorka.
Jest jednak coś…
Drobniutkie coś.
Ale jednak coś.
Rzadko występujące, aczkolwiek zauważalne w kilku miejscach, literówki. Jestem pewna, że to tylko drobne niedopatrzenie ze strony autorki, aczkolwiek przy tylu superlatywach po prostu musiałam się czegoś doczepić.
Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę chciałabym coś więcej w tym punkcie napisać, ale nie mam jak. Widać, że autorka przykłada się do sprawdzenia tekstu przed publikacją i nie wychwyciłam więcej jakichkolwiek błędów.
5. Podsumowanie 18/20
Reasumując, „Podpis” jest to gratka dla fanów dobrego kryminału, ale i po części romantyków. Fabuła jest niebanalna i zasługuje na uwagę, a podczas zapoznawania się z losami szeryfa Woodarda i agentki Ashbee można samemu pobawić się w detektywa i odkryć w sobie talent do rozwiązywania zagadek. Postacie nadają całości ogromnego realizmu, a tekst jest starannie zredagowany, dzięki czemu nic nie rozprasza podczas czytania. Serdecznie zachęcam do zaglądnięcia na profil _Gemini- i wyrobienia swojego zdania na temat jej twórczości. A co wy sądzicie o „Podpisie”? Macie podobne odczucia do moich? Zapraszam do dyskusji.
_Gemini- jeszcze raz przepraszam za masakrycznie długi czas oczekiwania. Mam nadzieję, że recenzja cię nie zawiodła i wyciągniesz z niej odpowiednie wnioski. Życzę ci doprowadzenia do końca historii Woodarda i Ashbee, weny i satysfakcji z tego co robisz! ❤️
Cantabile_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro