Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - Cena Wojny


Kilka miesięcy wcześniej...

-Nagumo Haruya - mruknął Brązowowłosy mężczyzna patrząc na niego z góry - Jak mniemam zdajesz sobie sprawę z tego, że wojna to już nie jest zabawa?

Czerwonowłosy ubrany, w mundur z dumnie noszoną plakietką
,, FBI'' przewrócił oczami

-Hai!

- Jestem Ito Haruki, i to ja rządzę w tym obozie - mruknął - Nie potrzebujemy mieć na głowie wydziału śledczego - wstał i skierował się do wyjścia

-Nie będziesz miał mnie na głowie
Ito - San - mruknął Haruya z rozbawieniem

Brązowowłosy zmierzył go wzrokiem i wyszedł z namiotu machając na niego ręką
Doszli do zbiorowiska kilkuset mężczyzn, nastolatków i dzieci.
Mężczyźni ćwiczyli na placu a chłopcy przyglądali im się ze znudzeniem

-BAAA - CZNOŚĆ! - krzyknął Haruki

Cała zgraja nagle utworzyła równy szereg przed swoim dowódcą

-Przedstawiam... Nagumo Haruya, wysłannik z głównej siedziby wydziału śledczego Japonii
Od dziś i na czas jego pobytu,
znajdujecie się też pod i jego komendą

Po oddziale zaczęły się rozchodzić szepty i śmiechy

- Mamy już dość małolatów na głowie! - złotooki usłyszał gdzieś krzyk

Westchnął i wyprostował się dumnie, z poważną miną

-CISZA! - krzyknął

Oddział popatrzył po sobie z uśmieszkami ale zamilkli

-Jak już powiedziano nazywam się Nagumo Haruya... - mruknął - Przybywam tu, na ocalałe i wciąż walczące obrzeża z prawie poległego centrum naszej ojczyzny - powiedział i rozejrzał się po twarzach zebranych

- Czy ty wogóle wiesz co to wojna dzieciaczku? - usłyszał z boku od starszego mężczyzny - Mój dom został wyburzony... Moja córka musi wychować się tu - mruknął z odrazą - w tym przybytku

Nagumo spiważniał, po czym uśmiechnął się kpiąco

-Wojna została zapoczątkowana, gdyż nasze rządy nie potrafiły dojść do porozumienia - mówił - Jednak czy to oznacza, że powinniśmy się poddać? Kazać walczyć rządowi?
Nie! - zaprzeczył od razu - Bo to wy byliście szkoleni na taką okazję - wskazał na żołnierzy - I to my - tu przekręcił rękę na nastolatków i mężczyznę - Jesteśmy przyszłością narodu...
Mówisz, że twój dom został zburzony... Ja straciłem brata... Cieszę się, że nie widzi jak wali się nasz kraj
ALE WIEM, że gdyby żył, to stałby tu ze mną i ramię w ramię walczył... Ale nie o kraj... Kraj to tylko powierzchnia, lasy jeziora to wszystko to tylko miejsca.
Walczyłby o tych których kocha - tu rozejrzał się po oniemiałych twarzach żołnierzy i zwrócił się do speszonego mężczyzny

- Właśnie po to masz walczyć
Dla swojej córki, która nie wychowuje się w nic nie wartym przybytku.
Jest świadkiem wojny, tak samo jak każde dziecko tutaj
I wcale nie macie młodych na głowie, oni są waszą nadzieją
Bo wygramy.... Tylko walcząc wspólnie... I wierząc w nasz cel - skończył podnosząc dumnie głowę

-I WYGRAMY!
ZA KAŻDEGO POLEGŁEGO DUCHA JAPONII - krzyknął

-TAK JEST, NAGUMO - SAN! - usłyszał krzyk od każdej z zebranych osób a
Mężczyzna który śmiał się z niego, teraz salutował mu z szacunkiem

Odwrócił się  w stronę zszokowanego mężczyzny i poklepał go po ramieniu

-I tak Panie dowódco, zarządza się oddziałem - zaśmiał się odchodząc

-Jeszcze będziemy żyć w pokoju... Zobaczycie... - mruknął do siebie

×××××××××××××××××××××××××××××××

Kilka dni później...
Dzień: 23 sierpnia

-Znacie plan! - mówił Nagumo chodząc wokół zgromadzonych przy 3 skałach żołnierzy - To do tego miejsca zmierzają koreańscy przewoźnicy
Musimy im przeszkodzić i przejąć towar - powiedział

-Hai! - odkrzyknęli mu

-Nagumo-San! - jeden z chłopców uniósł rękę

-Tak, Daichi?

-A czy nie powinniśmy lekko oddalić się od Bramy Niebios? - mruknął lekko zdenerwowany

Nagumo zamyślił się rozglądając się po okolicy
Fakt, faktem wierzył w duchy Japonii
Sam był świadkiem jak atakujący ich Koreańczycy po prostu padali na ziemię, a strzały dochodziły stąd

-Nie Daichi, jeśli mamy sojuszników, to raczej nas nie zabiją - mruknął   

Nagle został postrzelony w ramię

-Cholera! - krzyknął łapiąc się za krwawiącą rękę

-Nagumo - senpai! - usłyszał krzyki

-Wyjąć broń, gotowość do walki! - wrzasnął - Mamy towarzystwo

Nagle zza wzgórza, które tak utrudniało widoczność, zaczęły wychodzić oddziały żołnierzy
Nagumo skamieniał patrząc na to

-Ktoś zdradził... - szepnął

Nie zdążył zareagować a jego oddział ruszył do walki

-Co robicie!? - krzyknął
Nagle w jego stronę popędziły cztery pociski

Mężczyzna, ten sam którego Nagumo pouczył pierwszego dnia w obozie
Stanął przed nim i  odwrócił się do niego salutując

-Walczymy za naszego dowódcę! - uśmiechnął się i skrzywił gdy poczuł przechodzący przez niego metal
Wysilił się jeszcze na uśmiech i cały czas salutując opadł na ziemię

-I za poległe duchy Japonii... - szepnął zamykając oczy

Haruya zacisnął powieki wyjmując karabin. Spojrzał w niebo i mruknął cicho

-Mido jeśli mnie słyszysz... Zajmij się nim tam na górze... To dobry człowiek -mruknął i ruszył do walki

Co chwila naciskał spust broni, strzelał i osłaniał innych.
Każda ze stron traciła na liczebności
Gdy po każdej ze stron, było już tylko po kilku żołnierzy poczuł ból przeszywający mu klatkę piersiową
Zamarł, powoli opadając na kolana
Zobaczył jak jego podwładni padają na ziemię, a wroga dobijają tajemnicze strzały.
Zobaczył tylko ruch ze strony Głazów i zamknął oczy
Opadł na ziemię bezwładnie.
Ta bitwa nie miała zwycięzcy....

××××××××××××××××××××××××××××××××

Słyszał szmery i odgłos metalu uderzającego koło niego.
Mruknął coś niezrozumiale machając ręką

-Cieszę się, że ci lepiej Panie Nagumo, ale nie pomogę Ci jak będziesz się tak szarpał - usłyszał głos

Zdrętwiał otwierając szybko oczy. Od razu poraziło go ostre światło z lampy.

-O chuj jak jasno... - mruknął

-Ciekawe słownictwo panie Haruya...

Zerknął w prawą stronę widząc blondyna w kitlu lekarskim

-A pan to?

-Jestem lekarzem Rebelii, Akeri miło poznać - uśmiechnął się miło
Miał na oko 40 lat.

Haruya Zerknął w dół na brzuch owinięty bandażem

-Dostałeś około dwoma pociskami, uderzyły niebezpiecznie blisko serca.
To cud, że żyjesz

-Gdzie my jesteśmy? - mruknął cicho

Sala w której się znajdował wyglądał trochę jak grota

-Pamiętasz trzy głazy, zwane przez was Bramą Niebios?

-Taaak - mruknął siadając

- Pod nimi, ukryte jest tajemne wejście do katakumb.
Setki jaskiń połączone korytarzami, i wyposażone w potrzebne w razie wojny rzeczy.
To nasza kryjówka.
Stworzyliśmy Rebelię, pomagaliśmy wam, ale działamy też na większą skalę - mruknął z uśmiechem - A właściwie to szef działa... Ja jestem tylko lekarzem - zaśmiał się

-Czyli...jestem bezpieczny? - mruknął zdziwiony

Blondyn położył mu rękę na ramieniu.

-Nagumo - kun, jesteś u swoich... Idź i zwiedzaj ale uważaj na ranę
Szef musi też wpisać cię na listę

-A kim jest ten wasz szef? - mruknął niepewnie

-Nie powinieneś mieć z nim problemów. Serio miły facet, nie przestrasz się, ma lekką szramę na połowie twarzy.
Zwycięska rana... Zdobył ją chroniąc swojego podwładnego, nie bój się nie jest tak straszny jak się wydaje - zaśmiał się

-Jakieś wskazówki? - mruknął

-Hmmm... Raczej nie, serio nie zrażaj się tą raną, naprawdę potrafi być uroczy

××××××××××××××××××××××××××××××

Nagumo wszedł do jednej z jaskiń.
Popchnął metalowe drzwi i rozejrzał się.
Jaskinia urządzona była naprawdę przytulnie.
Łóżko, biurko, wszystko tworzyło ładną kompozycję jak na grotę

- Halo!? - mruknął

-A witam, witam!
Nowy członek Rebelii
Witaj w naszych, skromnych progach!

Odwrócił się w stronę biurka, a jego oczy się rozszerzyły po czym uśmiechnął się lekko

-No gościu chyba, sobie kurna żartujesz...

××××××××××××××××××××××××××××××××
DAM DAM DAMMMMMM
A oto wydarzenia sprzed wyprawy naszych bohaterów
Tulip-head jednak żyje!
Mam nadzieję że się podobało
Do zobaczenia jutro!
~Reicia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro