Rozdział 8 - Ranny Dowódca
Hiroto mruknął coś i przekręcił się na bok.
Jednak coś stanęło mu na przeszkodzie... Zdziwiony otworzył oczy i spojrzał w bok.
Tam, spał spokojnie, przytulony do niego czarnooki.
Zielone włosy, rozpuszczone, rozlewały się na poduszce.
Natychmiast wróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia. Uśmiechnął się rozczulony, i pogłaskał chłopaka po głowie.
Ten drobny ruch, wybudził jednak Midorikawę.
Zamrugał powoli i ziewnął, spoglądając na niego
-Hej... - szepnął z uśmiechem i przytulił się do niego mocniej - Daj mi spać...
Czerwonowłosy zaśmiał się i znów zaczął się bawić jego włosami
-Nie ma tak dobrze! - mruknął, chichocząc
Ryuuji jednak tylko mocniej nakrył się kołdrą, i zamknął lekko podkrążone oczy
Hiroto zmierzył go wzrokiem z namysłem, po chwili zobaczył, że jego chłopak znów zasnął.
Powolutku, by go nie obudzić zsunął się z łóżka i nakrył kołdrą
-Coś mi mówi, że to twoja jedna z nielicznych przespanych nocy... - szepnął i uchylił drzwi wychodząc z pokoju
Stanął na chłodnym korytarzu i zaczął obchodzić wcześniej zwiedzoną kryjówkę
Mijał wielu ludzi, kiwających mu głowami z uśmiechem
-Hiroto! - usłyszał za sobą
Odwrócił się, widząc dwójkę swoich przyjaciół
- Yo Suzuno, Nagumo! - uśmiechnął się
-Jak tam wrażenia!? - zaśmiał się Haruya, rozkładający ręce - Niesamowite co nie?
-Ta...-mruknął zielonooki
-Hę? A tobie co? - zdziwił się Suzuno
-Jak To u was wygląda? - szepnął do Nagumo
-Co masz na myśli? - mruknął chłopak, i rozejrzał się odciągając go na bok -
Chodźcie do mnie...
Nagumo ruszył do swojego pokoju, otwierając im drzwi.
Grota wyglądała całkiem przytulnie, zresztą jak wszystkie przerobione pokoje.
Usiedli na łóżku, a złootoki przyciągnął Suzuno do siebie
-To o co pytałeś Hiroto?
-Ja... Jak to u was wygląda Nagumo... Co robi Mido? - spytał twardo oczekując odpowiedzi
-Och... - mruknął Haruya - Wiesz...
-Nagumo mów... On wygląda fatalnie, czy on wogóle śpi!? - warknął na niego - On ma dopiero 17 lat!
Czerwonowłosy zamilkł i spojrzał w dół, na swoje nogi
-Hiroto to nie jest historia którą to ja powinienem Ci opowiedzieć... - mruknął i wstał - Zapytaj go jeśli chcesz wiedzieć - warknął
Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
Chwilę później te otworzyły się i ujrzeli Midorikawę.
Ubrany w czarną pelerynę z flagą Japonii, szybko wszedł do pokoju
-Ruchy Haruya, znów jest walka na górze! - krzyknął i wybiegł krzycząc coś do pozostałych
Nagumo szybko zerwał się i wyjął strój z szafy. Hiroto I Suzuno zmrużyli oczy zrywając się z miejsc
-Co się dzieje!? - krzyknął srebrnowłosy
-Koreańczycy znów zaatakowali, musimy Ich powybijać i znieść rannych - mruknął zapinając guzik
-Nagumo Haruya! - krzyknął jakiś mężczyzna z korytarza - Masz odbierać rannych i prowadzić ich do skrzydła!
Czerwonowłosy spojrzał na niego zdenerwowany
-Czemu nie idę na misję!?
-Taki rozkaz dowódcy! - mruknął tylko
Chłopak zaczerwienił się i ruszył do wyjścia
-Ja sobie z dowódcą zaraz porozmawiam! - warknął
Nie dotarł jednak daleko, bo odbił się od klaty mężczyzny.
Ten zmierzył go wzrokiem i przechylił głowę
-Mam gdzieś kim jesteś dla szefa, jeśli kazał ci się nie wychylać, zrobisz to.
Nie, ja teraz mówię! - uciszył go widząc jak otwiera usta - Wiem, że jesteś walecznym chłopakiem, ale on już raz stracił was wszystkich, nie rób mu tego ponownie... - mruknął i poklepał go po ramieniu odchodząc
Całą trójka została w pokoju, a Haruya spuścił głowę.
Zacisnął pięści i udał się pod wejście czekając na rannych
Po chwili dołączyli do niego pozostali
-Tak po prostu mamy tu stać? - sarknął Hiroto
-Wy to najelepiej spadajcie do pokoi, jak was tu zobaczy to będzie zadyma... - mruknął Haruya kopiąc kamyki na ziemi
Nagle usłyszeli wybuchy sponad ziemi. Krzyki i wrzaski roznosiły się aż tutaj
Zaniepokojeni ludzie zaczęli wychylać głowy z pokoi.
Nagumo rozejrzał się z paniką i krzyknął do jednej z kobiet
- Widziała Pani ilu poszło!?
Ta schowała się lekko za drzwiami, jednak Złotooki podbiegł do niej
- BŁAGAM - szepnął twardo
Brązowowłosa spojrzała w dół i wymamrotała
- Trzech żołnierzy i Midorikawa - senpai - wyszeptała
-Cholera! - zaklął Złotooki biegnąc pod ukryte wyjście
Nie zdążył jednak nawet, go uruchomić a usłyszał wybuch. Wybuch który mógł oznaczać tylko jedno
-Granat... - szepnął i oczy zaszły mu łzami
Powoli z pokoi zaczęli wychodzić ludzie. Kobiety starały się utrzymać dzieci na miejscach.
Zapadła cisza, znad ziemi nie słychać było żadnych oznak walki.
Chwilę później dobiegł do nich Aphrodi omijając plątające się dzieci
-Co tam się stało!? - wrzasnął
Cisza była dla niego jednoznaczną odpowiedzią. Hiroto pokręcił tylko głową, i zaczął szeptać jak opętany
-Nie... To nie prawda, on zaraz wróci - mamrotał chodząc w kółko
Nagle usłyszeli zamykanie się wejścia do katakumb.
Zamarli wyjmując pistolety.
Kroki rozległy się echem po krętych schodach.
Nagle dźwięki ucichły.
Hiroto niepewnie ruszył naprzód
-Hiroto stój! - próbował zatrzymać go Nagumo, ale ten już wszedł w korytarz
-Ryuuji! - usłyszeli krzyk
-Cholera! - wrzasnął Nagumo i rzucił się za nim - Przyślijcie Lekarza!
Hiroto płacząc pochylił się nad leżącym zielonowłosym.
Jego rękę przebijało 5 naboi, a krew spływała po całym ciele
-Mido... - szeptał uciskając ranę - Nie zostawiaj mnie... Nie znowu
Po chwili przybiegł mężczyzna w białym kitlu, i razem z Nagumo przerzucili go na nosze
-Będzie żył? - szepnął Suzuno otępiale
-Miejmy nadzieję! - odkrzyknął lekarz
Razem z pomocnikiem odbiegli wcześniej przekładając nosze na łóżko
Tłum ludzi stał w oszołomieniu, a dzieci płakały patrząc jak ich opiekun jest na granicy śmierci
Kilka godzin później...
-Obudził się Panie Hiroto - mruknął lekarz wychodząc przed drzwi
Nie zdążył nawet dokończyć zdania a wszyscy jego przyjaciele wbiegli do środka
-Ryuu... - wyszeptał zielonooki głaszcząc chłopaka po ręce
Ten zamrugał i zmierzył go smutnymi oczami
-Nie dałem rady im pomóc... - wyszeptał
-Kurna, Mido! - wrzasnął Aphrodi - To cud, że sam żyjesz!
Zielonowłosy kiwnął głową jednak szepnął pod nosem
-Obiecałem, walczyć za Japonię...
-I walczysz... - mruknął Nagumo - Najsilniej z nas
-O czym wy wogóle mówicie...? - mruknął Hiroto ze złością
Midorikawa opadł na poduszki i zmierzył ich wzrokiem
-To będzie długa i męcząca opowieść - mruknął
-Po słuchamy - szepnął Hiroto, przytulając go
-A, więc cofnijmy się te kilka lat... Do czasów epidemii gdy rzekomo umarłem...
***********************************
Wymodziłam rozdział!
I tak wiem jestem polsatem😘
Do następnego!
~Rei
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro