Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 "Bałagan w urzędzie"

Janina weszła do kurnika i wkroczyła do "salonu" . Wszystkie kury natychmiast na nią spojrzały, zaciekawione co ich kuzynka wyprawia, jednak kura ominęła je lekceważąco i otworzyła drzwiczki do jej "mieszkania" .

- Tata jeszcze nie wrócił. - Powiedziało małe kurczątko, formując z gliny dzbanek.

- Popatrz, mamo! Ładne? -

- Tak, bardzo! - Odpowiedziała zachwycona Janina.

- Wybacz, skarbie, ale muszę iść do urzędu! Do zobaczenia! - Kura pomachała kurczątku i z powrotem wyszła do salonu. Kury znowu popatrzyły na nią z nadzieją, ale ona znowu je ominęła, ale tym razem weszła przez inną drzwi, wycięte w drewnianej ścianie. 

=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=--=

Weszła do strasznie dużego i strasznie zatłoczonego pokoju. Wszędzie kręciło się mnóstwo kur, a niektóre nawet na siebie skakały, żeby zdążyć na spotkanie, zebranie, albo jakieś inne zdarzenia. Janina poszła małym korytarzem z ziarnami i przeszła przez kolejne "drzwi" . W przeciwieństwie do holu urzędu, tu panował, wręcz idealny porządek : na środku pokoju stało długie "biurko", a za nim, na obrotowym krześle siedział duży, biały kogut, z wielkim kołnierzem. Pisał coś na kawałku papieru.

- Dzień dobry! - Powiedziała Janina i zamknęła za sobą drzwi.

- Dzień dobry. W jakiej to sprawie do mnie przychodzisz, Janino? - Spytał i podniósł głowę na kurę.

- Jak pan wie, w całym kurniku rosną podatki! Kury nie mogą ciągle płacić podatków, skoro muszą karmić swoje kurczęta! -

- Wiem o tym. Właśnie zacząłem pracę nad zbudowaniem nowej szkoły i apteki. - Stwierdził ze spokojem kogut.

- Panie White! Wie pan, że to nie ma nic do podatków! - Janina walnęła skrzydłem w blat biurka, na co kogut popatrzył na nią zirytowany.

- Jeśli masz zamiar wyładować całą złość na moje biurko, to mogę zawołać psychologa! - Zawołał, wstając i opierając się o blat.

- Dobrze, skoro nie obniży pan podatków za tydzień, to dopilnuję by niedługo powstała rebelia! - Wrzasnęła i trzasnęła drzwiami. Kiedy wyszła zobaczyła, że do urzędu wszedł człowiek. Miał siwe włosy i tego samego koloru brwi. Wszystkie kury natychmiast ruszyły w przeciwną stronę, a kiedy z "gabinetu" wypadł Pan White, człowiek wziął go na ręce i przytulił. Kogut westchnął i zrobił taką minę jakby wczoraj i przedwczoraj robił to samo, i kosztowało go to strasznie dużo siły.

- Hej, mały jak tam u ciebie? - Spytał człowiek i po raz kolejny pogłaskał go po głowie. Postawił koguta na ziemię i nalał do wielkiej przegródki ziarno.

- Jedzcie, a ja pójdę do reszty kurnika! - Powiedział staruszek, a potem zniknął za ścianą. Janina spojrzała jeszcze raz na Pana White'a, a potem wyszła z urzędu.

Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale nie wiedziałam co jeszcze napisać. :(

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro