♥99♥
Kiedy wspominacie wspólnie spędzone lata...
Jin
Byliście już uroczą parą staruszków. Jednak ty w Jinie nadal widziałaś przystojniaka. Chociaż sama już nie byłaś taka piękna, jak za dawnych lat.
- Ugotujemy coś? - spytał.
Przed oczami przebiegł ci pewien obraz, wspomnienie. Było ono dla ciebie bardzo ważne.
- Kilkadziesiąt lat temu dzięki podobnemu pytaniu zostaliśmy parą - przypomniałaś.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Co ja się dziwię, że masz sklerozę - pokręciłaś głową - Gotowaliśmy, a ja ci wyznałam swoje uczucia. Wtedy pierwszy i ostatni raz zrezygnowałeś z jedzenia dla mnie.
- Chyba zgłupiałem wtedy - zaśmiał się.
- I ci to do teraz zostało - uśmiechnęłaś się zadziornie - No! Stary, idziemy do tej kuchni!
- ''Jesteś ważniejsza od jakiegoś tam jedzenia'' - powiedział.
Pamiętałaś te słowa doskonale. Dlatego na twoich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Głupi staruch - mruknęłaś pod nosem.
Suga
Na stare lata Yoongi coraz częściej łapały choroby. Katar, kaszel i tego typu. Zawsze robiłaś mu swoją specjalną zupę, której nauczyła cię babcia. Tym razem również ją przygotowałaś. Zaniosłaś ją swojemu mężulkowi. Już z daleka wyczuł tą straszną potrawę.
- Dobrze jest. Zupy nie chcę - powiedział.
- Raz, dwa łyżkę w rękę i jesz! - rozkazałaś.
- Raz kozie śmierć - stwierdził - Nie znoszę tej zupy. Jest ohydna.
Zamurowało cię. Przez całe życie myślałaś, że ją lubi. A on cały czas cię okłamywał.
- To nie jest hotel, że ci wszystko co chcesz pod ryj podstawią - powiedziałaś.
- Ech... Na starość nawet nie zrobiłaś się milsza - mruknął.
- Proszę?
- Kocham cię - zrobił uroczą minkę.
- Uważaj, bo uwierzę...
J-hope
Hoseok jak zawsze zrywał kartki z kalendarza. Zupełnie zapomniał jaki ważny dzień dzisiaj wypadał. Otóż tego dnia narodził się wasz pierworodny.
- Kochanie... I/D, ma dzisiaj urodziny - oznajmił.
- Och. Trzeba się do niego wybrać z wizytą - powiedziałaś.
Spojrzałaś na męża, który miał nietęgą minę.
- Co się stało? - spytałaś zaniepokojona.
- Tamtego dnia cieszyłem się bardzo. Bardziej, niż w całym moim życiu. Jednak, kiedy zasnęłaś bałem się o ciebie. Pielęgniarki szeptały, że to źle, a ja nie mogłem nic zrobić. Martwiłem się i...
- Mówisz mi to po około trzydziestu latach?! - krzyknęłaś na niego.
Może byłaś już stara, ale twoje serce nadal było miękkie, dlatego zaczęłaś płakać. Hobi cię przytulił.
Zaczął nucić waszą piosenkę. Przewijała się ona przez całe wasze życie. Przypominała o chwilach młodości, niepewności, miłości.
RM
Namjoon nie wyzbył się nawyku psucia. Jednak zdecydowanie niszczył mniej, niż kiedyś.
- Znowu masz na sobie ten pierścień? - spytałaś.
- Spokojnie - odparł.
- Naprawdę nie mam ochoty niczego znowu zszywać - powiedziałaś.
- Nie będziesz, a jak już coś zrobię to przecież nie specjalnie.
- Zniszczyłeś moją ulubioną sukienkę - przypomniałaś.
- Kiedy?
- Jak siedziałam za niewinność i wróciłam do domu. Moja sukienka została doszczętnie zniszczona przez ten pierścień - wskazałaś na przedmiot.
- Kupiłbym ci taką samą, gdybyś tylko powiedziała słowo.
Fuknęłaś i poszłaś do pokoju, aby poczytać książkę.
Jimin
Byliście na przyjęciu u znajomych. Obchodzili jakąś rocznicę, nie wnikałaś. Po prostu chciałaś wyjść z domu. Od dawien dawna nigdzie nie byłaś, a już zwłaszcza w takiej kreacji. Pomimo podeszłego wieku kobiety nadal kręciły się wokół Jimina, co ci pochlebiało, ale o wiele bardziej denerwowało. Kiedy dwie starsze panie złamały barierę przestrzeni osobistej wkroczyłaś i porwałaś męża do tańca.
- Będą cię boleć nogi od tańca - powiedział.
Wzruszyłaś ramionami i dalej pląsałaś się po parkiecie.
- Zazdrosna? - uśmiechnął się.
- O te dwie lafiryndy bez gustu? W życiu!
- Bez gustu do czego? - dopytywał.
- Gdybym powiedziała do mężczyzn obraziłabym samą siebie - odpowiedziałaś - A ich sukienki wyglądają, jakby...
- Nie kończ - zatrzymał cię.
- Ty też byłeś o mnie zazdrosny i to nie raz - przypomniałaś.
- Wtedy zawsze mówiłaś, że w twoim sercu królem jestem ja.
- I tak pozostało - po tych słowach tobą zakręcił i tańczyliście przytuleni do siebie.
V
Przyszły rachunki. Nienawidziłaś rachunków. Twój wzrok nie był już tak dobry i nie dowidziałaś, a Taehyung nie umiał wypełniać tych wszystkich kwitków. Dlatego wypełnialiście razem.
W pewnym momencie Taehyung zaczął się śmiać. Nie rozumiałaś co go tak bawi.
- Przeczytałeś coś zabawnego? - spytałaś.
- Nie. Przypomniało mi się nasze pierwsze mieszkanie - odpowiedział.
- Ach... Zdarzyło się tam tak wiele rzeczy - twoje kąciki ust lekko się uniosły.
- Pamiętasz, jak się do ciebie wprowadziłem?
Zastanowiłaś się, ale musiałaś przyznać, że wyleciało ci to z głowy.
- Schowałaś przede mną słodycze i powiedziałaś, że tylko domownicy będą wiedzieć, gdzie one są. I tak o to zamieszkaliśmy razem - przypomniał.
- Faktycznie! Byłeś wtedy przeuroczy.
- A teraz nie jestem?
- Brakuje ci uroku beztroskiego chłopca.
Jungkook
Kook jako stary piernik siedział jedynie przed telewizorem. Ty chodziłaś wcześniej spać i już leżałaś w łóżku, gdy do sypialni wszedł on.
- Musisz coś obejrzeć ze mną - powiedział.
- Jestem zmęczona - mruknęłaś.
- Chodź - wywlókł cię z łóżka.
Niechętnie poszłaś z nim do salonu. Zdziwił cię obraz jaki zastałaś. Taki stary film, a nadal w telewizji.
- Oświadczyłeś mi się przy tym - powiedziałaś.
- Nie chciałaś przyjąć moich oświadczyn - przypomniał.
- Bo wymyślałeś jakieś kocopoły, niż normalnie, po ludzku mnie poprosić o rękę.
- Już się nie bulwersuj. Ważne, że stałaś się panią Jeon.
- Tu się z tobą zgodzę - uśmiechnęłaś się.
Wtulona w męża zasnęłaś.
----------------------------------------------------------
Jedna reakcja i już 100 :") Jak ten czas szybko minął. Nie mogę uwierzyć, że napisałam, aż 99 reakcji. To niewyobrażalne. Dzięki za przeczytanie ^^ Mam nadzieję, że się podobało ;) Fighting i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro