12
Zaczęli się ganiać po domu, a my się śmialiśmy.
Pers. Ti
No i skończyło się na tym że Suga przez przypadek wziął różową patelnię Jina i ganiał z nią za J-hopem, a Jin ganiał za Sugą.
Żaden nie chciał zostać zbity więc biegali w kółko od jakichś 5 minut.
- Ej Tae, ty się zajmij Jinem, a ja Sugą ok?
- Spoko i tak to zaczyna się robić nudne.
Najpierw V podszedł Jina od tyłu i go przytulił. V znieruchomiał. Ja podbiegłam do Sugi i wyrwałam mu patelnie. No a później pociągnęłam go na podłogę.
Widziałam jak J-hope wzdycha z ulgą. Gdy przechodził ukradkiem szepnął mi do ucha. "Dzięki za uratowanie".
- Skoro już nie chcecie się zabić to możemy już zagrać? Chce to mieć jak najszybciej z głowy.
- No to robimy 4 szybkie rundy!
Czyli najpewniej do szafy wejdą:
1. Ja i Suga
2. RM i Quinn
3. V i Jin
A czwarte pozostaje zagadką.
Może by tak... Pozostałą trójkę wepchnąć razem do szafy?
- Quinn bierz jakąś kartkę. - J-hope postawił na środku miskę z kartkami. - szepnęłam do Sugi który siedział obok mnie. "Mogę się założyć że wylosuje RM-a"
- Zgadzam się - odszepnął, chyba nikt nie usłyszał tej małej konwersacji.
- No Quinn, RM pośpieszcie się! Właźcie! - postawili krzesło pod rączką szafy aby nie mogli wyjść przed czasem.
Nie słyszeliśmy jakichś dziwnych dźwięków, ale najpewniej doszło do kilku pocałunków.
Po tych siedmiu minutach wkońcu wyszli.
- No to kto teraz? A, zapomniałem powiedzieć! Jeżeli ktoś wylosuje swoje imie to nie musi iść do szafy! - no nie oszukujmy się, nikt nie będzie miał tyle szczęścia.
- No dobra ja mogę wylosować. - zgłosiłam się. Wylosowałam Sugę. Popatrzyłam na niego przepraszającym wzrokiem.
No i wepchnęli nas do szafy. Wylądowaliśmy przyciśnięci do siebie. Oczywiście ja przy ścianie jak to moje szczęście zadecydowało.
- Przepraszam, ale i tak najpewniej to było ukartowane.
- Wiesz, może i to lepiej. I tak chciałem coś zrobić. - wyglądał na trochę zażenowanego.
- Więc co - zbliżył się jeszcze bardziej, o ile to możliwe, i pocałował w usta. Na początku byłam zszokowana ale po sekundzie oddałam pocałunek.
Nie był zachłanny, po prostu miły i delikatny.
Delikatnie go odepchnęłam bo usłyszałam jak ktoś wstaje.
- No i jak tam było w szafie? - najpierw wyszedł Suga a później ja.
- Normalnie, jak miało być?
- Ale wy wiecie że jesteście cali czerwoni? - nadzieja się podśmiechiwała.
- Po prostu dajcie nam spokój!!
No to teraz pora na Jina.
Wylosował V jak każdy się spodziewał.
J-hope, Jungkook, Jimin wyszli na chwilę po przekąski.
- Słuchajcie mnie uważnie. Mam plan żeby zrobić żart na chłopakach. - zaczęłam mówić o tym co wymyśliłam.
Jin i V wyszli z szafy przed przyjściem chłopaków z przekąskami.
- Proszę, przynieśliśmy przekąski.
- Dzięki, ale i tak - wzięliśmy ich z zaskoczenia i wepchnęliśmy do szafy.
- WYPUŚĆCIE NAS!! TU WCALE NIE JEST WYGODNIE W TRZY OSOBY!!
- Nie-e
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro