Dziwne Moce
Wstałam rano razem z bratem, rodzice dawno już nie spali i czekali na nas z śniadaniem. Po śniadaniu mama nas zabrała nad rzekę i pokazywała jak łapać ryby.
- Paczcie dzieci tak się łapie ryby, - powiedziała mama i złapała rybę - musicie się skupić i wysunąć zęby, o tak, spróbujcie je wysunąć i złapać rybę, one tu ciągle se skaczą.
- Mam coś - powiedział Szczerbatek.
- dobrze Szczerbatek - powiedziała mama - to śledź.
- Ja też coś złapałam- powiedziałam.
- Dobrze złapałaś, ale nie jedz tego! - powiedziała mama.
- Czemu? - zapytałam.
- To węgorz, one mają na nas zły wpływ - powiedziała mama.
Zaraz wyplułam węgorza
- Pamiętajcie nigdy nie łapcie takich długich, chudych i kolorowych ryb, bo to węgorze, - ostrzegła mama - łapcie małe, krótkie i grupę ryby.
- Dobrze mamo - powiedziałam z Szczerbatkiem w tej samej chwili.
- I jak chcecie schować zęby to tak samo róbcie jak z wysuwaniem, tylko myślcie o schowaniu, - wytłumaczyła mama - a teraz chodźmy do domu.
Po drodze gdy wracaliśmy do domu mama nam pokazała małe jeziorko.
- Tu też możecie łapać ryby, - powiedziała mama - ale tu trudniej się je łapie bo są pod wodą, ale niema tu węgorzy.
Gdy wróciliśmy mama poszedła nałapać ryb na obiad, a tata nam pokazał nową rzecz.
- Paczcie dzieci, - powiedział tata - my Furie strzelamy taką plazmą, strzelamy ją gdy jesteśmy w niebezpieczeństwie lub gdy chcemy odstraszyć przeciwnika, a jak strzelacie w górę to pokazujecie gdzie jesteście. Spróbujcie strzelić w te kupki liści.
- Fajne to - powiedział Szczerbatek po strzale.
- Rzeczywiście - odparłam po moim strzale.
- Szczerbatka ma dziwną plazmę, - szeptał do siebie tata - taką jakąś bardziej czerwoną, mamy taką tylko po zjedzeniu węgorza, ale ona nie jadła węgorza i by po nim świrowała.
- Wróciłam z rybami - powiedziała głośniej mama.
A my zaraz do niej pobiegliśmy i razem we czwórkę zaczęliśmy jeść.
- Ściemnia się - oznajmił tata po zjedzeniu ryb - chodźmy spać.
- Ale nam się jeszcze nie chce - oznajmiłam razem z Szczerbatkiem.
- A pójdziecie spać jeśli wam opowiem bajkę? - zapytał się tata.
- Tak! - krzyknął ze szczęścia Szczerbatek.
- Potwierdzam - odpowiedziałam popisując się mową.
- Dawno, Dawno temu... - tata zaczął opowiadać historie.
Mówił o jakichś "ludziach" na północ od naszej wyspy i o jakichś "łowcach", którzy łapią smoki, trochę to było straszne, ale nie aż tak bo mówił to tak łagodniej, a kiedy skończył poszliśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro