Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{14}

Od tamtego pamiętnego dnia minęło trochę czasu i wspaniale spędziłaś kilka dni z chłopakami. Często bywasz u nich w dormie, co im w ogóle nie przeszkadza. Pomagasz im w porządkach, czasem im gotujesz. Zastanawiasz się pewnie czemu czasem? Bo Jin gdy Cię widzi w kuchni wygania z niej i mówi, że ty masz odpoczywać bo jesteś ich gościem. Często protestowałaś i stawiałaś mu takie argumenty, że dawał za wygraną. Często słyszałaś z jego ust takie słowa: Widać, że jesteś dziewczyną RM tak samo władcza. Trochę Ci to pochlebiało, ale ogółem jesteś taka, bo tak się stało. 
Wszystko było wspaniale i kolorowo, do pewnego cholernego dnia w jednym miesiącu, który wszystko rujnował. A mianowicie TE dni! To istna zmora, koszmar. Zawsze miałaś bolesne dni (a/n wybacz jeśli ty nie masz bardzo bolesnych, ale podstawiam pod siebie), przez które zwijałaś się czasem z bólu i niektóre leki przeciw bólowe nie działały. Tego dnia akurat nocowałaś u chłopaków, rano chciałaś wstać, jednak figa z makiem! Poczułaś ten okropny ból w dole pleców i brzucha. Jęknęłaś cicho i przeklinałaś tego kto wymyślił, że kobiety muszą tak kurde cierpieć. Może to było raz na miesiąc i trwało pięć/siedem dni, jednak wliczając w to jeszcze dni płodne to też była po części katorga. Wstałaś powoli trzymając się za bolący brzuch i migiem z kosmetyczką i swoimi ubraniami zniknęłaś w łazience. Co z tego, że do tego pomieszczenia kierował się Jimin. W tym momencie liczyło się aby wszystko mieć pod kontrolą. Zaczęło Cię irytować narzekanie Jimina z drzwiami więc niestety jak to ty (a/n czyli jak to ja), już lekko podminowana walnęłaś pięścią w drzwi i krzyknęłaś aby tą swoją mordę zamknął. Nie usłyszałaś już nic za drzwiami, z czego po części się cieszyłaś. Zajęłaś się sobą, czyli podpaski, to ważna rzecz (a/n sorry, ale ja tamponów nie lubię). Byłaś już ubrana i to w ciepłe i wygodne ubrania, abyś czuła się komfortowo. Czyli dresy, podkoszulkę na to t-shirt i wyszłaś z łazienki dalej trochę obolała. Poszłaś do kuchni, w której siedzieli już wszyscy, Jimin spojrzał na Ciebie a ty spiorunowałaś go wzrokiem przez co spojrzał na swoje dłonie. 

- Jak jeszcze raz ktoś będzie mi narzekał pod drzwiami łazienki, bo zajęłam jego kolejkę to nie ręczę za siebie.- warknęłaś i spojrzałaś zła na Chima. Podeszłaś do Rapa i bez ostrzeżenia ściągnęłaś z niego bluzę z kapturem. Ten zszokowany patrzył na ciebie, ubrałaś sobie ją, a na głowę założyłaś kaptur. Podeszłaś do jednej z szafek i wyciągnęłaś sobie tabletki rozkurczowe i butelkę wody. Połknęłaś dwie i zrobiłaś sobie tosty, a na nie nałożyłaś dużą warstwę nutelli. Wzięłaś sobie talerz z pięcioma takimi tostami i poszłaś do salonu, jednak na chwilę wróciłaś do kuchni i bez żadnych skrupułów zabrałaś gorącą herbatę Rapowi. Postanowili, że na razie nie będą tego poruszać i cię dodatkowo denerwować. Po śniadaniu wkurwiona na wszystkich nie wiedzieć czemu, gdy oglądałaś jakąś tam dramę zaczęłaś płakać. Akurat do salonu wszedł Suga i gdy zobaczył w jakim jesteś stanie poszedł po Rapiego, który wparował do salonu jakby go stado dzikich niedźwiedzi goniło (a/n nie wnikajmy skąd wytrzasnęłam takie powalone porównanie). Usiadł obok Ciebie, a ty niczym koala wtuliłaś się w niego i obejmowałaś go kurczowo. Nagle zrobiła się z ciebie rozlazła, krucha i pragnąca uczuć kluska. 

- Mogę teraz o coś zapytać?- poczuł jak kiwasz głową.- Czemu byłaś dzisiaj rano, no taka... wiesz, wredna?- poczuł jak kręcisz głową na jego brzuchu.
- Bo dostałam te dni i mam zmienne nastroje. Raz mam ochotę wszystko zniszczyć i zabić w promieniu kilku metrów, a raz płaczę i mam ochotę się poprzytulać oraz mam te cholerne zachcianki, przez które tyję dodatkowe dwa kilo.- usłyszał twoją lekko stłumioną odpowiedź. W końcu nadal miałaś twarz wtuloną w jego brzuch. Westchnął tylko i cię mocno objął. 

Nic nie mówił tylko był przy Tobie i podawał chusteczki gdy znowu zaczynałaś płakać. Chłopak idealny, można by rzec.

¸.•*¨*•.¸♪¸.•*¨*•.¸♥¸.•*¨*•.¸¸.•*¨*•.¸♥¸.•*¨*•.¸♪¸.•*¨*•.¸

Wybaczcie, że tak długo ale tak jakoś zeszło. Do tego wybaczcie za taki rozdział, ale ja umieram z bólu i mam ochotę coś zrobić, ale siły na to nie mam. 

A tak po za tym to się wzruszyłam, skakałam ze szczęścia! ☟☟☟☟☟ \(^o^)/ *.*.* \(^o^)/

ƪ(˘⌣˘)┐ ƪ(˘⌣˘)ʃ ┌(˘⌣˘)ʃ °\(^▿^)/° (ʃƪ ˘ ³˘)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro