Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

➳ ℛᴏᴢᴅᴢɪᴀł ᴘɪąᴛʏ

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

❝Iᴍ ᴡɪęᴋꜱᴢᴀ ᴡłᴀᴅᴢᴀ﹐ ɪᴍ ᴡɪęᴋꜱᴢᴀ ɢᴏᴅ­ɴᴏść﹐ ᴛʏᴍ ʙᴀʀ­ᴅᴢɪᴇᴊ ᴄᴢłᴏᴡɪᴇᴋ ᴍᴜ­ꜱɪ ᴢᴀ­ᴘᴏᴍɪ­ɴᴀć ᴏ ꜱᴏ­ʙɪᴇ﹐ ᴀ ᴍʏśʟᴇć ᴏ ᴛʏᴄʜ ᴋᴛᴏ́ʀʏᴄʜ ᴍᴜ ᴘᴏᴡɪᴇʀᴢᴏɴᴏ.❞

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
Kiedy Esmeray kilka godzin później pojawiła się w haremie, wszystkie tamtejsze oddalistki zebrały się wokół niej, wypytując, co robiła, przez tak długi czas. Ematullah Hatun jedna z faworyt księcia rozpuszczała z zazdrości okrutne plotki dotyczące tego jakoby Esmeray miałaby wszystkich w tejże kwestii oszukiwać, a zamiast spędzenia tamtejszego czasu z Mehmetem, znajdować się w zupełnie innym miejscu. Greczynka zdawała się zupełnie nie interesować nieprawdziwymi plotkami, o wiele bardziej ją to czy nie nalała zbyt dużo trucizny do wina księcia, czy aby na pewno dobrze wywarzyła krople. W duchu jednak miała ochotę pójść i wyznać mu prawdę, ale strach przyćmiewał jej zdrowy rozsądek.

Siedziała teraz razem z innymi niewolnicami, przysłuchiwała się ich dyskusji. Wyczekując aż Lale Hatun zawita w końcu u jej boku i będą mogły porozmawiać.

- Destur! Baharaz Sultan Hazretleri! - krzyknął jeden z eunuchów.

Wszystkie dziewczęta ustawiły się w rzędzie, zachowując od siebie równe odstępy. Esmeray wstała, dopiero gdy zapowiedziana kobieta pojawiła się nieopodal jej wzroku. Pochyliła delikatnie głowę, chociaż nie za bardzo wiedziała, kim była owa osoba.

- Która to Asu? Nadia? - Baharaz stanęła, na środku rozglądając się na wszystkie strony.

- Chyba o mnie ci chodzi, Sułtanko. - zawołała niepewnie.

Baharaz stanęła naprzeciwko niej i zaczęła się jej przyglądać.

- Ile masz lat? - zapytała zaciekawiona.

- Siedemnaście. - odpowiedziała, po czym dodała szybko - Już nie Asu, ani nie Nadia, pani, a Esmeray. Takie mi nadano imię.

- Och, jak śmiesz zwracać się do mnie w ten sposób? - podniosła głos.

Esmeray skłoniła się nisko, po czym uniosła głowę i uśmiechnęła się lekko. Ta kobieta zaczynała działać jej na nerwy.

- Sułtanko, mówię tylko o tym, co postanowił książę. Nazwał mnie tak, więc sądzę, że powinnaś o tym wiedzieć. - wyjaśniła. - Wybacz, jeśli cię uraziłam, nie miałam tego w zamiarze.

- Posłuchaj, hatun. Jestem matką jego syna, pierworodnego, nie uda ci się stanąć między nami, będzie dla ciebie najlepiej, jeśli to zrozumiesz. - wycedziła przez zaciśnięte zęby, niemal szeptem.

- Oczywiście. - odparła z przesadną uprzejmością.

Wiedziała jednak, że prędzej czy później ta kobieta straci wszystko, czym tak ochoczo się broni. Gdy Baharaz w końcu zdecydowała się odejść, Esmeray ujrzała w zasięgu swego wzroku Lale hatun, chcąc zadać jej pewne pytanie podeszła w stronę kobiety.

- Lale, przebywasz z nimi częściej niż ja z nasz je lepiej niż ja, powiedz mi, której tych kobiet muszę się obawiać? Jakie jeszcze ulubienice ma książę Mehmet? - dopytywała Esmaray.

- Skąd to pytanie? Czyżby książę już skradł twe serce, że pytasz o rzeczy tak nieistotne? Nie bój się, nie zagraża ci nikt, póki ja jestem przy tobie. Pamiętaj, po co tu jesteś. - żachnęła się Lale.

- To nie tak. Zrobię, co mi nakazano, ale muszę wiedzieć, komu mogę ufać...

- Nikomu nie ufaj, dziewczyno - przerwała kobieta. - Nikomu. Kimkolwiek byś nie była, jaka byś się nie stała, jakkolwiek by Cię nazywano, Nadią, Asu, Esmeray... Nikomu nie ufaj. Jeśli pragniesz żyć, nie ufaj.

- Jeśli jednak tak bardziej chcesz wiedzieć... - kontynuowała. - ... tamta, rudowłosa dziewczyna, to Ematullah ją znasz. Była u księcia nie mniej niż pięć razy, lecz ani razu nie zaszła w ciążę. Sułtanka Baharaz, matka jego syna, jedynego pierworodnego, aczkolwiek agowie powiadają, że książę nie zainteresował się nią odkąd zaszła w ciążę. Asena Hatun, urodziła córkę, po tym zawitała w alkowie jeszcze trzy razy.

- Rozumiem. Dziękuję. - odpowiedziała zamyślona i powędrowała w stronę swojej komnaty.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━


━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Kilka dni później rozpoczęto pakowanie rzeczy członków dynastii, aby mogli z najpotrzebniejszymi własnościami udać się do stolicy, gdyż to właśnie tam miał odbyć ślub Sułtanki Hümeyry z Mustafą Paşą, oraz Sultanki Mahienver Yahyą Paşą. Pierwsza z nich nie wyglądała na zbyt zadowoloną, nie chciała tych zaślubin przede wszystkim przez złą sławę Mustafy, jednak była zbyt słaba, by móc postawić się matce, a na rozmowy z ojcem, władcą było już za późno.

Zresztą już dawno opuściły ją żmudne nadzieje na to, że Padyszach zrozumiałby jej zmartwienia i wysłuchał tego, co miała do powiedzenia. Nie był idealnym ojcem, przynajmniej nie dla córek, które jego zdaniem potrafiły być bezużyteczne.
Hümeyra nie była rodzoną siostrą ani Mahienver, ani jej siostry bliźniaczki Rabii, a one oraz ich młodszy siedemnastoletni brat, Ahmet byli dziećmi zmarłej przu porodzie Sułtanki Asude, ukochanej Sułtana Orhana pierwszej do czasu swej śmierci kobiety mającej tytuł Haseki, sułtańskiej ulubienicy. Hümeyra pamiętała, że kobieta była bardzo kochana nie tylko przez władcę, ale również przez większość społeczeństwa w tym mieszkańców pałacu Topkapy.

- Hümeyro, córko, daj sobie szansę, może będziesz szczęśliwa. - powtarzała matka, ale im Hümeyra bardziej próbowała w to wierzyć, tym bardziej traciła nadzieję na prawdziwe szczęście.

Nie chciała wyjeżdżać, powrót w rodzinne strony nie brzmiał dla niej tak zachęcająco, jak dla Sułtanki Muazzez, ale nie miała już sił się sprzeciwiać.

- Matko, kiedy wyjeżdżamy? - zapytała wymijająco.

- Pojutrze. Tak postanowił twój brat. - odrzekła kobieta.

Jeśli chodziło o Muazzez, zupełnie nie rozumiała takiego zachowania swej córki, ale starała się pocieszać swą latorośl. W końcu była jej matką. Jednak kobietę trapiło coś zupełnie innego, doszły ją słuchy o Esmeray, że dziewczyna bardzo spodobała się jej synowi, co mogło być użyteczne albo zgubne, oraz zależne od tego, po której stronie tak naprawdę będzie grecka oddalistka.

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Tego wieczora książę również wezwał Esmeray. Dziewczyna była szczęśliwa z tego faktu, przez co kompletnie zapomniała zabrać ze sobą fiolki z trującą cieczą, jednak zdawała się tym wcale nie przejmować. Książę skorzystał z propozycji Esmeray, aby udali się razem do hammamu.

- Chciałabym umyć swojego księcia. - oznajmiła wtedy.

W odpowiedzi dostała lekki uśmiech Mehmeta, świadczący o tym, że bez jakikolwiek wątpliwości przystał na jej propozycję. Mogłaby nawet stwierdzić, że zrobił to z wielką ochotą.

Woda była przyjemna dla jej ciała, sprawiła, że stała się odprężona i bardziej rześka.

- Będę za Tobą tęskniła, może kiedyś też zobaczę Konstantynopol, zawsze chciałam ujrzeć przepiękny widok pałacu Topkapy. - wyznała.

Mehmet zamyślił się, prawdą było, że nie był przygotowany na spotkanie z ojcem, a tym bardziej z Osmanem i jego matką. Jedynie z widoku Ahmeta, najmłodszego brata cieszył się najbardziej.

- Możesz mi towarzyszyć. Jesteś moją faworytą. - oznajmił.

- Naprawdę? - rozweseliła się Esmeray.

- Oczywiście. - odparł, a ona podpłynęła w jego stronę, łącząc ich usta w długim, namiętnym pocałunku.

Wczesnym rankiem, kilka powozów w towarzystwie janczarów, mających ochronić członków Dynastii Osmanów, wyruszyło w stronę stolicy. Esmeray była dumna z osiągniętego celu, Mehmet był w nią wpatrzony jak w obrazek, ale na tym jego naiwność się kończyła...

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Póki co mamy sielankę, przynajmniej można odnieść takie wrażenie, jednak nie długo zafunduję dramę...

Prawda zbyt szybko nie wyjdzie na jaw, odrazu to mówię. :)
Mehmet zauroczył się w Esmeray i chcę spędzać z nią coraz więcej czasu, ale ona sama nie wie co czuję, jeszczenie zdaje sobie sprawy o uczuciach. Nie można tu mówić o miłości z żadnej ze stron, to jeszvze za wcześnie. Narazie jest to typowe nastoletnie uczucie. ;D

Proszę o opinie w komentarzach i serdecznie dziękuję za gwiazdki, oraz za to, że czytacie moje zapiski.

Życzę miłego weekendu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro