Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

#Jay

Dłubię przy kolejnej mechanicznej części, starając się zbytnio nie zamyślać. Praca pomagała odciągnąć myśli od Kaia.

Mechanizm nad którym pracowałem wyrzucał z siebie linkę z hakiem, która się następnie zwijała. Był przydatny do wspinaczki, albo w razie upadku z dużej wysokości. W zdobienia i ornamenty subtelnie wplotłem stylizowaną literę "A", rozpoznawalną dla ludzi wtajemniczonych.

Dodatkowo, całość wyglądała niewinnie. No i mogłem to schować pod rękawem bluzy i nikt by tego nie zauważył.

Spojrzałem na zegarek. Mam jeszcze pół godziny na dokończenie wynalazku. Wreszcie spotkam się z braćmi. Umówiliśmy się w pracy Zane'a na kolację i chciałbym pokazać Cole'owi gotowy karwasz, który dla niego zrobiłem.

Potrzebne jeszcze tylko trzy koła zębate, przekładnia i linka.

Pół godziny? Zdążę!

Mój wzrok pobieżnie skierował się w stronę laski z głową sępa. Miała w sobie ukryty kolec. Zrobiłem ją dla zabawy, żeby "zabawić" się w londyńskiego lorda. Ale coś czuję, że bardziej przyda się właśnie Cole'owi.

#Pół godziny później

Jesteśmy w restauracji Mistrza Chena, wcinając makaron i kluski podczas wesołych rozmów. Nawet Lloyd przyszedł. Chyba Cole wreszcie wyciągnął go z pokoju Kaia. Biedny dzieciak wyglądał jak w ciężkim przypadku depresji i zobaczył ducha Kaia jak masakruje strażników. Widziałem na własne oczy. Płomyczek nie miał żadnej litości gdy strażnicy przybiegali zaalarmowani. Potrafił bez zadyszki zabić nawet trzydziestu, rozchlapując wszędzie krew i szczerząc się jak psychopata.

A propos psychopatów, to do baru wlazło kilkoro podejrzanych typków. Całą trójką popatrzyliśmy po sobie. Ocho, czas skopać kilka zadków.

- Stary, lepiej zawiąż sznurówki! - rzuciłem do jednego. Schylił się. I dostał prosto z półobrotu. Yeah! Kop godny Chucka Norrisa! Zawsze się na to nabierają. 

Czemu już uciekają? Aż tak ich przestraszyła czwórka ninja w cywilu? Nie na mojej zmianie!

Wybiegłem z prędkością strusia pędziwiatra, tylko po to, by zastopować tuż przed oświetloną kapliczką z czterema ciasteczkami z wróżbą, jakby ktoś zdobył pilota do mnie i wcisnął STOP. Ale nie jestem Zane'm, więc tak nie mogło się stać. Bo nad kapliczkę wisiała kartka, przypięta nożem do ściany.

Jak sowy gapiliśmy się całą czwórką w narysowaną podobiznę Kai'a.

#############

Sorka, że taki krótki rozdział, ale nie wiedziałam jak opisać ten epizod pod kapliczką...

Następny postaram się napisać dłuższy.

Nieuchwytna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro