do trupa
patrzyłaś na mnie pustym wzrokiem,
myśli wiązałaś swe z powrotem
na ten świat, lecz nie tak łatwo
było ci ujrzeć znów dzienne światło
gdyż skóra twa blada, a tyś sama zimna
była zawsze, tak jak kobieta powinna
żyłaś, teraz cię nie ma, i cóż więcej rzec...
rumieńce już nigdy nie będą cię piec
piękna wciąż byłaś, gdy cię ujrzałem,
rozkoszując się twym kruchym ciałem,
lecz powiem szczerze, gdy w trumnie leżałaś,
myśleć by można, że tylko zaspałaś!
a/n: haha get ready 4 spam, gdyż znalazłam swoją pracę z pseudowierszami i zamierzam je tutaj wrzucić. ta praca to kochany (śmietnik) rozgardiasz - serio, ja tutaj nawet rozprawki piszę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro