cisza
Lubię ciszę, taką otaczającą mnie ze wszystkich stron. Czasem słyszę tylko komunikaty z dworca, mając wrażenie, że leży gdzieś obok mnie, choć znajduje się dwa kilometry od mojego domu. I czasem słyszę ciche uderzenia jesiennej mżawki o parapet (nie ulewy! ulewy są głośne, za głośne). Czasem w nocy, gdy próbuję zasnąć, a nie mogę, wsłuchuję się w dźwięki świerszczy, które dla mnie nie są już hałasem – wtopiły się w ciszę.
Czasem też nie słyszę nic, otacza mnie pustka. Zjada i wyżera wszystko dookoła. I to już nawet nie jest cisza, to cisza cichsza od normalnej ciszy. Za cicha cisza. Najcichsza ze wszystkich cisz. O Boże, czy to ma sens?
Tak, zjada i wyżera wszystko dookoła, moi mili. Bo w środku jakoś nigdy nie jest cicho. W środku jakoś zawsze słyszę głosy, coś stuka, puka, krzyczy, szepcze, śpiewa (fałszując okropnie!). W środku jakoś zawsze ciężej jest zatrzymać przy sobie ciszę. Rzadko tam zagląda, a jak już się zdarzy, to prędko ucieka, jakby mój umysł był zły, jakby moje serce było złe. A ja tylko chciałabym tak na chwilę nie czuć nic. Ciszo, czy mogłabyś zostać u mnie na chwilę? Proszę.
Ciszo, odpowiedz.
a/n: (XD)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro