Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One Shot#2

Mój brzuch był już naprawdę duży, ale nie przeszkadzało mi to- cieszyłam się, że jest we mnie ta mała istotka świadcząca o naszej miłości z Mikem. Tak więc za tydzień był mój termin porodu, a torba leżała na komodzie w sypialni. Każdy tak wciągnął się w kupowanie malutkich ubranek dla April, że ja nie musiałam niczego kupować, ale tak czy siak chodziłam do sklepu dla niemowląt. Były tam takie słodkie i malutkie śpioszki w tygryska i prosiaczka, różowe rajtuski, białe buciki i żółte czapeczki, że nie mogłam się powstrzymać! Już nie mogę się doczekać aż przytulę do siebie tą malutką istotkę.

*
Siedzimy z Mikiem na sofie i oglądamy "Love Rosie". Mój mąż jest we mnie wtulony i głaszcze mnie po wielkim brzuchu, a ja obżeram się pop-cornem.

-O mój Boże- zaśmiałam się kiedy Rosie skończyła uprawiać seks z policjantem i była przykuta do łóżka.

-Oby nasza April kiedyś nas tak nie nakryła- zaśmiał się Mike szeptając mi to na ucho. Oblał mnie przyjemny dreszcz. Spojrzałam z uśmiechem na Mike'a i pocałowałam go w usta. Następnie wstałam, bo zachciało mi się siku. Jednak kiedy wstałam odeszły mi wody. Odwróciłam się przerażona do męża, który minę miał gorszą od mojej. Był cały blady i miał szeroko otwarte oczy.

-Kurwa/Cholera- powiedzieliśmy razem. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić upadłam na podłogę pod wpływem silnego skórczu. Ten ból był o wiele gorszy niż ból opisywany w każdej przeczytanej przeze mnie książce. Skórcz rozchodził się od bioder aż do połowy ud. I był straszliwy. Zaczęłam płakać i głęboko oddychać. Poczułam jak Mike bierze mnie na ręce i wynosi z domu. Tuliłam się do jego piersi i kurczowo trzymałam jego koszulki. Wdychałam z każdym wdechem jego piękne perfumy i starałam się uspokoić. Położył mnie na tylnym siedzeniu,a następnie szybko okrążył auto i wsiadł za kierownice.

-Um,Klariss...

-JEDŹ DO KURWY NĘDZY!- wrzasnęłam ksztusząc się łzami. Nie tracąc czasu Mike ruszył z piskiem opon z podjazdu. Po piętnasto minutowej jeździe pełnej wrzasków, łez, przeklnięć i co najgorsza skórczów dojechaliśmy do szpitala. Pielęgniarki od razu wzięły mnie na wózek i pobiegły ze mną na porodówkę. Mój mąż ciągle przy mnie był jednak na salę nie pozwolono mu wejść. Wsciekłam się, bo chaciałam, żeby ze mną był, a poza tym to bardzo się bałam! Skurcze nie przestawały mnie dręczyć, a łzy nie przestawały lecieć.

Pov.Mike

Siedzę już od sześciu godzin na poczekalni w akompaniamęcie krzyków, jęków i przeklnięć kobiet, jednak moim zdaniem Klarissę było słychać najbardziej. Razem z pięcioma innymi mężczyznami czekaliśmy aż nasze pociechy ujżą światło dzienne. Nagle z sali w której leżała moja żona wybiegła cała czerwona pielęgniarka.

-Pan Black?!- krzyknęła pytając. Wstałem i podbiegłem do niej.- Pana żona chce pana koniecznie widzeć- mówiła nieskładnie. Wszedłem do sali z przerażoną miną.

-MICHAEL!- wrzasnęła Klariss gdy tylko mnie zobaczyła. Była cała czerwona, miała mokre włosy i spoconą twarz- Mike ja nie dam rady- załkała gdy byłem koło niej- Nie mam siły- jęknęła. Złapałem ją za dłoń. W książce, którą czytałem pisało, że kobieta ma więcej motywacji kiedy jest nieźle wkurzona. Wiedziałem, że będę miał przesrane po wszystkim, ale musiałem to zrobić. Rzecz jasna to było kłamstwo!

-Od miesiąca cię zdradzam- powiedziałem wpatrując się w jej oczy.

-CO KUŹWA?!- krzyknęła, a ja usłyszałem głos doktora "jeszcze trochę."

-Z moją sekretarką.

-JESTEŚ NAJWIĘKSZYM SKURWSYNEM NA ŚWIE- nie dokończyła tylko wygięła plecy w łuki wrzasnęła. Chwilę później na sali rozległ się płacz dziecka. Schyliłem się i przytuliłem żonę.

-Kłamałem, kłamełem. Wybacz, ale w takiej jednej książce było napisane, że kiedy kobieta się złości wszystko idzie szybciej- wytłumaczyłem jej.

-Wiem, widziałam.- pogłaskała mnie po głowie. Spojrzałem na nią. Miała zamknięte oczy i głęboko oddychała.-Kiedy wyjdę ze szpitala napiszę książkę na temat rodzenia dzieci- powiedziała z uśmiechem.

-Czy chcą państwo potrzymać swoją córeczkę?- przerwała nam pielęgniarka.

-Tak- powiedzieliśmy oboje i już po chwili mała April leżała przy piersi Ris. Żona zaczęła ją karmić, a April bardzo łapczywie połykała mleko. Przysunąłem sobie taboret i usiadłem na nim patrząc na dwie najważniejsze osoby w moim życiu.

-Kocham was- powiedziałem całując Klarissę w skroń. Uśmiechnęła się i odpowiedziała:

-A my ciebie.

Po skończonym karmieniu kobieta podała mi córkę na ręcę, a sama poszła się odświerzyć. Trzymając ją w objęciach, taką malutką i bezbronną zdałem sobie sprawę jak cudownie jest być ojcem. Ta duma i szczęście, które masz w sercu jest przeogromne. Kiedy mała zasnęła z łazienki wyszła Ris, a ja od razu zadałem pytanie:

-To kiedy następne?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro