Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Weszłam do auta i powiedziałam Gregowi gdzie mamy jechać.
-Pięknie panienka wygląda.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się.
-Pan Black prosił mnie abym związał pani oczy czarną przepaską.-no...to trochę mnie przestraszyło,ale...pomimo tego chciałam to zrobić. Pokiwałam głową. Kamerdyner wyszedł,otworzył moje drzwi,a z kieszeni spodni wyjął czarny materiał. Już po chwili nic nie widziałam. Usłyszałam zamknięcie drzwi,otworzenie i znowu zamknięcie.
*-Panienko,proszę wstać. Już jesteśmy.-obudził mnie głos kamerdynera. Chciałam zdjąć opaskę,ale mnie powstrzymał.-Proszę jej jeszcze nie ściągać. Niech panienka złapie moje ramię,a ja panią zaprowadzę do pana Black'a.-pokiwałam głową. Złapałam jego ramie i wyszłam z pojazdu. Kiedy tak szłam zobaczyłam leciutko poświatę jasnego światła. Obróciłam się w tamtą stronę i znów ją zobaczyłam.-To paparazzi. Niech się pani nie przejmuje.-mój żołądek od razu się ścisnął. Odwróciłam głowę i szłam dalej.
Po kilkunastu minutach uwagami typu "schodek" "niech panienka podniesie prawą nogę" Aaa! Niech ktoś weźmie stąd tego pudla!" weszliśmy podajże do windy. Ogółem w tym miejscu była cisza i spokój,tylko czasami słyszałam jakieś rozmowy. Po pięcie minutach kamerdyner ruszył,a ja za nim.
#Mike
Wiem co sobie pomyślicie. Że chcę się jej oświadczyć. Ale niestety nie. Bardzo bym tego chciał,ale najpierw musimy się bardziej poznać. A w szczególności ona mnie. Bo nie chciałbym mieć narzeczonej która panikuje i nie wychodzi z domu,bo boi się paparazzi. Ja już się do tego przyzwyczaiłem.
Wynająłem cały dach najwyższej i najlepszej restauracji w Londynie. Był stąd widok na cały Londyn.
Nie powiem,że się nie stresowałem. Nie wiedziałem jak będzie wyglądać,ale miałem nadzieję,że dobrze wybrałem.
W chwili kiedy przecierałem twarz rękoma winda wydała z siebie charakterystyczny dźwięk dotarcia na miejsce. Wstałem jak poparzony prawie wywracając stolik. Z windy wyszedł kamerdyner,a za nim ona.
-O kurwa.-wykrztusiłem tylko z siebie. Ona...była kurwa przecudowna!
Najwyraźniej modelka miała mniejsze piersi od Ris,bo jej się tam prawie nie mieściły. Ale to dobrze. Kawałek odkrytego brzucha dodawał jej wdzięku,nie mówiąc już o wycięciu do uda. Wysokie szpilki podkreślały jej zgrabne nogi. Przepiękne usta podkreślone szminką i długie falowana włosy. Kiedy razem z Gregiem przeszła przez cały labirynt stolików i zatrzymała się przede mną. Kazałem ruchem głowy odejść kamerdynerowi. Kiedy był już w windzie. Podszedłem odrobinę w jej stronę nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Klariss chyba była trochę przestraszona,bo zaczęła rozglądać się na wszystkie strony.
-Mike?-zapytała. W jej głosie słyszalne było przestraszenie. Nie odezwałem się-Jest tu ktoś?-znów nie odpowiedziałem. Czekałem tylko na tą chwilę,która właśnie się rozpoczęła.
Ris zaczęła odplątywać supeł materiału z tyłu głowy. Kiedy już je odsłoniła szeroko się do niej uśmiechnąłem. Jej usta ułożyły się w literkę "o". Upuściła przepaskę na podłogę. Jej oczy...piękne oczy zaszły łzami. Podszedłem do niej i namiętnie pocałowałem trzymając za policzki. Była zaskoczona,więc pocałunek odwdzięczyła dopiero po chwili. Kiedy skończyliśmy przyciągnąłem ją do siebie przytulając. Cały stres się ulotnił pod wpływem jej słów:
-Mike...dziękuję. Bardzo cię kocham.-pocałowałem ją w usta. Przycisnąłem jej biodra do moich i jeszcze zachłanniej pocałowałem. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Ris położyła swoją głowę na moim ramieniu i mocno objęła kark. Byłem pewien,że patrzy się teraz na miasto. Złapałem ją za rękę i ruszyłem w stronę stolika. Odsunąłem jej krzesło jak przystało na dżentelmena. Podziękowała mi szerokim uśmiechem. Usiadłem na przeciwko niej i złapałem ją za dłoń.
-Tak się cieszę,że w tedy ochlapał cię ten rower.-powiedziałem nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
-Dzięki,wiesz?-bąknęła.
-No,ale bym cię w tedy nie spotkał,tak?
-No tak,tak.
-Bardzo fajnie wyglądałaś w tej prześwitującej koszulce.-kopnęła mnie w piszczel-Auuu.
-Zboczeniec-zaśmiała się z mojej zniekształconej twarzy.-Czemu mi nie powiedziałeś w tedy?!
-Ależ dałem ci swoją marynarkę po pierwsze:bo nie chciałem,żeby inni rozbierali cię wzrokiem,a po drugie:bo było ci zimno.-jej mina posmutniała.-Co się stało?
-Bo muszę cię zawieźć w pewnej dzisiejszej rzeczy-pffff...tylko niech nie mówi,że ma okres-Bo nie założyłam tej....bielizny.-wyrwała swoją dłoń i schowała w obu swoją twarz ze wstydu. Wiedziałem,że tak będzie. Ale nawet nie jestem zły czy smutny. Jestem.....roześmiany.
Klariss popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. Ja zaśmiałem się jeszcze bardziej.
-Ris ja ci ją dałem specjalnie. Wiedziałem,że jej nie założysz!
-Głupek.
-No,ale kwiatuszku....-ściągnęła brwi
-Kwiatuszku? Od kiedy?-zaśmiała się.
-To jak chcesz być nazywana?
-Nie mam pojęcia,bo jesteś moim pierwszym chłopakiem.-nie wieżę. Może ja nie miałem dziewczyn,ale lasek do łóżka mi nie brakowało. A ona? Taka piękna i przez dziesięć lat sama.
-Moja gwiazda.-zaśmiała się.
-Okey.
-I świetnie.-patrzyliśmy się jeszcze chwilę na siebie. Szczęśliwi i uśmiechnięci. Po chwili do naszego stolika podszedł kelner z przystawką.
-Dziękujemy-powiedziałem,a on się oddalił. Nalałem nam do kieliszków czerwonego wina.
-Mi już starczy. Mam strasznie słabą głowę.-zaśmiałem się. Wyobraziłem zataczającą się do auta Ris.-To wcale nie śmieszne. Raz jak byłam pijana i wracałam z Rose z klubu....
-Nawet nie kończ.-przerwałem jej bo wyobraziłem sobie już dziewczynę całującą się z jakimś chamem.
-....zaczęłam podrywać policjanta, który patrolował okolicę. Rose musiała mnie od niego odrywać.-zacząłem się śmiać.- a potem podobno chciałam ją pocałować....-śmiałem się jeszcze bardziej.
-Chciałbym cię kiedyś zobaczyć w takim stanie.
-Uwierz,nie chciałbyś. I tak nie miałbyś na co liczyć,bo od razu zasnęłabym na twoim mięciutkim materacyku.-uśmiechnięta zamknęła oczy.
-Widzę,że spodobało ci się moje łóżko.
-Łoże. I tak. Bardzo.
-Wszystko zależy od ciebie czy obudzisz się u mnie czy u ciebie.-uśmiechnąłem się diabelsko,a ona zrobiła się rumiana.-Nie umiesz chyba jeszcze rozmawiać o takich rzeczach.-schowała twarz we włosach.-Bo jak coś to wszystkiego mogę cię nauczyć...
-Pyszny łosoś-zmieniła temat. Zaśmiałem się i zacząłem jeść łososia w sosie oliwkowym,pomidory w oliwie i kawałek pieczonej bagietki. Ciągle się na nią patrzyłem. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie wierzyłem,że z takiej otyłej 14-latki wyrosła taka piękna kobieta. Co chwila patrzyła się na mnie,na widoki,albo na swój talerz.
Kiedy skończyliśmy jeść zaczęliśmy wypytywać się nawzajem o swoją przeszłość. Do tego domku przeniosła się dopiero z jakieś cztery dni,a wcześniej odwiedzała tam swoją koleżankę która wyjechała. Ja przyjechałem do Londynu w sprawach służbowych i zamierzałem zostać tu już całe życie. Ze względu na Klarissę. Ale jej tego nie powiedziałem.
Po 15 wymianie zdań przyszedł kelner z daniem głównym. Ja miałem makaron ze szpinakiem i zielonymi oliwkami,a Ris dostała spaghetti bolognese z czarnymi oliwkami i odrobiną parmezanu.
-Zapamiętałeś nawet moją ulubioną potrawę.-uśmiechnęła się szeroko.
-No jak mogłem zapomnieć paplającej przez cały dzień Klariss o jednym i tym samym jedzeniu. Jak mówiłaś,że to jest dla ciebie niebo w gębie i,że muszę sobie tego spróbować. Że rozpłynie mi się na języku zanim zdążę przegryźć. Proszę cię!-zaśmiała się. Ja także.
-I nadal jest takie same!-nakręciła na swój widelec makaron,zamoczyła w sosie i wystawiła do mnie. Kiedy już miałem brać gryza zawróciła widelcem do talerza,nabiła czarną oliwkę i wepchnęła mi do buzi,bo miałem otwartą.-Bez tego nie można tego zjeść-zapewniła słodko marszcząc nosek. Awwwww..... Zrobiła wyczekującą minę. Żułem...i mogę stwierdzić,że przepyszne.
-Nawet dobre-zrobiła obrażoną minę-Pyszne.
-No!-teraz to ja nabiłem szpinak na widelec i "obwiązałem"makaronem. Z lekkim wahaniem wzięła do buzi. Na początku skrzywiła trochę usta,ale potem zjadła.-Na nawet,nawet,ale moje i tak nadal lepsze.-powiedziała i wzięła łyk wina. Zamiast dalej jeść przyglądałem się jej. Ona wróciła do jedzenia co chwila na mnie zerkając. Była bardzo pociągająca. Piękna,urocza,delikatna,miła,kochająca....i długo by tu wymieniać.
-Nie patrz się tak na mnie. To krępujące.-powiedziała kręcąc widelcem w swoim daniu.
-Mówiłem ci już,że uwielbiam doprowadzać cię do takiego stanu?-zapytałem z uśmiechem,a ona zrobiła się purpurowa i schowała twarz w dłoniach.
Zaśmiałem się zabierając dłonie z jej twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro