Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Opadła koło mnie mocno dysząc. Miała zamknięte oczy i otwarte usta. Przyglądałem się jej i po raz setny z kolei stwierdziłem,że jestem największym szczęściażem na świecie.
-Która godzina?-szepnęła łapiąc powietrze i w końcu na mnie spoglądając. Odblokowałem telefon. Na tapecie widniała Ris gdy spała. Leżała na plecach,miała rozwalone włosy dookoła głowy. Jedną rękę miała na brzuchu, a drugą w poprzek łóżka. Zdjęcie było czarno-białe.
-6.38.
-Czy to...-szybko odłożyłem telefon na szafkę nocną i położyłem się na dziewczynie.
-Co dzisiaj robimy?
-Nie mam zielonego pojęcia. Ale jak już jesteśmy w Paryżu,to zjedzmy pyszne śniadanie.-zaśmiałem się.
-A ty znowu głodna?
-Jak można nie być głodnym po takim pieprzeniu się. Sorry. Ty mnie zerżnąłeś-parsknęliśmy śmiechem.
-Ty mnie też i jakoś głodny nie jestem.
-No,bo ja mam inny żołądek...
-Zjemy o 9.20, tak jak jest w planie.
-A teraz co robimy?
-Popieprzymy się?
-Nie!-krzyknęła-Już mi starczy. Nie dość,że narobisz sobie wstydu,z idącym koło ciebie pingwinem,to jeszcze...-zrobiła chwilę przerwy-Ja sobie narobię wstydu.-uśmiechnęliśmy się,ale ona nagle zrzuciła mnie z siebie.
-Ej!
-Złaź. Wolę się do ciebie przytulać.
-No,ale jak jestem na tobie podczas seksu,to ci to jakoś odpowiada.
-No.....-zrobiła się cała czerwona.
-A ty nadal nie umiesz o tym rozmawiać-sapnąłem i przytuliłem ją do siebie. Schowała się przy moim torsie i szepnęła:
-Jesteś gorący-zataczała kółka na mojej piersi. Uśmiechnąłem się złośliwie.
-Twierdzisz, że jestem gorący?-popatrzyła się na mnie ze zmrużonymi oczami.
-Tak. Jesteś tak gorący,że jak zjesz chleb,to wyjdą ci tosty dupą.-parsknąłem śmiechem. Kiedy się uspokoiłem objąłem ją w pasie i przybliżyłem do siebie. Pocałowałem w policzek i zamknąłem oczy.

#Klariss

Śniło mi się...
W zasadzie nic mi się nie śniło. Taka jedna czarna dziura.
Otworzyłam oczy,bo było mi zimno. Pierwsze co zauważyłam to brak Mike. Rozglądnęłam się po pokoju i nigdzie go nie było.
Ahh,spotkanie. No tak...
Wstałam i ubrałam na siebie jedwabny szlafrok. Moja skóra nie była przyzwyczajona do tego materiału,więc gdy go zdejmowałam wchodząc pod prysznic byłam naelektryzowana,a szlafrok lekko strzelał. Odkręciłam gorącą wodę i zmoczyłam włosy. Umyłam ciało i włosy różanym mydłem i szamponem,a następnie się ogoliłam.

Po wysuszeniu włosów ubrałam białą, zwykłą bieliznę, skarpetki, gruby zielony sweter i czarne jeansy z przetartymi kolanami. Wyszłam z łazienki do...wysprzątanego pokoju. Na łóżku leżała taca z jedzeniem,a przy łóżku stał mój chłopak. Był ubrany w czarną koszulkę z serkiem, granatowe jeansy do kolan i tego samego koloru Vansy. Miał zmierzwione włosy i czarny zegarek na lewym nadgarstku. Uśmiechał się do mnie.
-Dzień dobry-powiedział i zbliżył się do mnie.
-Hej-odpowiedziałam i zanim zdążył mnie pocałować szybko usiadłam na łóżku. Zachichotałam i spoglądnęłam na tacę. Crossianty z polewą czekoladową, sok pomarańczowy, dwa jajka sadzone, kubek herbaty owocowej, sałatka grecka z grzankami i szarlotka z lodami. Oblizałam usta i usiadłam po turecku. Wzięłam crossianta i zaczęłam jeść. Mike usiadł koło mnie i pisał coś na telefonie. Znowu. Napiłam się soku i zaczęłam już trzecią pyszność,gdy nagle mój chłopak objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, tak,że opadłam na jego umięśniony tors.
-Czego?-odezwałam się z pełną buzią. Mike zachichotał. Z a c h i c h o t a ł. Jaki normalny mężczyzna w tym wieku chichota?! -Czy ty zachichotałeś?
-Tak,a przeszkadza ci to w czymś?-uśmiechnął się. Jego oczy były zamglone.
-Mike,czy ty piłeś?!-wykrzyknęłam.
-Odrobinkę-znowu zachichotał.- Przełożyłem spotkanie na 20.30. I idziesz na nie razem ze mną.
-Oh,super.-mruknęłam. Usiadłam na jego kroczu i powróciłam do jedzenia. Chłopak ciągle mi się przyglądał. Kiedy skończyłam jeść było mi tak gorąco,że po prostu zdjęłam sweter. Odrzuciłam go na podłogę. Pod spodem miałam tylko biały stanik,który w dodatku miał takie dziwne miseczki... Sięgnęłam po jajko sadzone i ukradkiem spojrzałam na Mike'a. Miał czarne źrenice,a pod swoją kobiecością poczułam sporych rozmiarów wybrzuszenie. Kiedy nie chcący poruszyłam biodrami erekcja wzrosła wbijając się w kobiecość. Jęknęłam z jajkiem w buzi,a chłopak się zaśmiał. Tak się bawimy? Położyłam dłoń na jego męskości odkładając talerz,a on wciągnął powietrze. Uśmiechnęłam się szeroko i ścisnęłam jego członka. Jęknął,a ja zadowolona wstałam. Jednak przeszkodziła mi w tym czyjaś dłoń. Pociągnął mnie w swoją stronę, tak, że leżałam na nim.
-Jak zaczęłaś to skończ.-wyszeptał i wpił się w moje usta. Nie odwdzięczałam pocałunku,ale jego wargi były tak delikatne,a zarazem tak stanowcze,że w końcu się poddałam. Ścisnął lekko moją pierś przez co jęknęłam w jego usta. Zrobił tak też z pośladkiem,a ja znowu zareagowałam tak samo. W końcu nie wytrzymałam i ścisnęłam jego kroczę. Odpięłam jego pasek i rozporek,a następnie zdjęłam spodnie razem z bokserkami od razu mocno ściskając członka. Jęknął głośno,a ja pocałunkami schodziłam coraz niżej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro