Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

#Mike

Siedziałem właśnie w kawiarni na spotkaniu kiedy zaczęło lać. Dzięki pewnej osobie pokochałem tą pogodę.

Klariss.

Bardzo przeżywałem po jej odejściu. Tego dnia nie było mnie w domu,bo...byłem na imprezie z kumplami. Gdybym mógł cofnąć czas...

Słuchałem, ale i wpatrywałem się za okno. Nagle zobaczyłem bardzo seksowną dziewczynę która została ochlapana przez jadący koło niej pojazd. Bez zastanowienia wybiegłem do niej i złapałem ją żeby się nie wywróciła. Trzymałem ją w swoich ramionach. Miała długie brązowe włosy które teraz zwisały jej do tyłu. Malinowe usta, które były lekko rozszerzone i same prosiły się o pocałunek. Kiedy otworzyła oko ujrzałem niebiesko-szare oczy. Zobaczyłem na jej płatku ucha mały pieprzyk. Kiedy zobaczyłem co ma na szyi...Zmiękły mi nogi i chciałem ją puścić, ale rzecz jasna tego nie zrobiłem. Nie wiem jak, ale odpiąłem guzik koszuli przez który od razu wypadł taki sam naszyjnik.
-Risotto?-zapytałem ją. Tylko ja tak do niej mówiłem. Nazwałem ją tak, bo kiedyś, gdy chciała schudnąć przez trzy miesiące jadła risotto.

-Będziesz żółta jak chińczyk.-mówiłem.
-Ale chuda-powiedziała z pełną buzią.
-I miała skośne oczy-dodawałem.
-Ale będę chuda-powtarzała. I tak po trzech miesiącach jedzenia chińskiego żarcia wymiotowała 24 na dobę.
-Hahahaha!Schudłam!-krzyknęła po chorobie.
-Ile?
-5 kilosów!-zaśmiała się jak psychopata. Właśnie przez ten charakter...się w niej zakochałem...

-Mike?-zapytała z podniesionymi brwiami. Pokiwałem głową z szerokim uśmiechem. Odwdzięczyła go. Przyciągnąłem ją do siebie i mocno się przytuliliśmy. Po chwili okręciłem ją wokół siebie. Gdy ją postawiłem zdjąłem marynarkę i nałożyłem ją jej na ramiona. Nadal się uśmiechaliśmy.
-Zaczekaj tu.-pokiwała głową. Pobiegłem do kawiarni gdzie na całe zajście patrzyli się moi asystenci i goście.
-Przepraszam, ale muszę już jechać. Proszę o przyjście jutro o 13.45 do mojego biura. Do widzenia.-podałem wszystkim dłoń którą uścisnęli i odpowiedzieli tym samym. Wziąłem swoją torbę z laptopem i wyszedłem.

-Nie mogę uwierzyć, że cię spotkałem.-powiedziałem patrząc się w jej piękne oczy. Szliśmy w stronę mojego czarnego BMW.
-Ja też Mike.-powiedziała szeroko się uśmiechając,a ja już dłużej nie wytrzymałem. Puściłem torbę z laptopem i wziąłem dziewczynę w ramiona strasznie mocno przytulając. Owinęła swoje nogi wokół moich bioder i przytuliła mnie trzymając za kark.
-Tak bardzo mi cię brakowało, Ris.-wyszeptałem.
-Mi ciebie też Mike.
-Bardzo się zmieniłaś.
-Ale schudłam.-na te słowa wybuchnęliśmy śmiechem. Dotknęła mojego policzka patrząc się w moje oczy-Masz brodę i jesteś już 26 letnim mężczyzną.
-Ty nie masz już tego drugiego podbródka i jesteś piękną 25 letnią kobietą.-zarumieniła się. Jaka ona była seksowna!
-Rumienie się przez ciebie!-powiedziała lekko waląc mnie w ramię.-No a teraz mnie puść, bo jestem ciężka.
-Nie jesteś ciężka chińczyku. Jesteś leciutka jak piórko!-z rozbawieniem pokiwała głową. Żeby jej to udowodnić przerzuciłem ją sobie na ramię...wykorzystując sytuacje..........
Klepnąłem ją w tyłek. Boże jaki jędrny!
-Mike!-zaśmiała się. Kucnąłem, wziąłem torbę i ruszyłem dalej. Ciągle się śmialiśmy i kiedy doszliśmy do auta otworzyłem drzwi do siedzenia z przodu i ostrożnie ją tam włożyłem.
-Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób.-zaśmiała się. Mówiąc to dźgała mnie w mój umięśniony tors. Moje uczucia do niej powróciły ze zdwojoną siłą.
Jechaliśmy co chwilę śpiewając, śmiejąc się i rozmawiając. Pracowała w Starbuck's-sie, ale skończyła studia anglojęzyczne.
-To świetnie! Gratulacje!
-Dziękuję.-uśmiechnęła się słodko-A ty?Czym się zajmujesz?
-Yhhhh...Prowadzę firmę. Tutaj w Londynie. Dopiero co ją przejąłem. No i...
-Czekaj, czekaj.-przerwała mi marszcząc uroczo brwi-To ty jesteś tym miliarderem o którym mówili dzisiaj w telewizji?-pokiwałem głową. No nie powiem,że nie była zaskoczona.-Mój przyjaciel miliarderem?
-Tak-zaśmiałem się.
-Boże co za wstyd...-schowała twarz w dłoniach. Nie rozumiałem o co jej chodziło. Patrząc się na drogę zapytałem:
-Czemu wstyd?
-No bo jesteś strasznie bogaty,a ja pracuję w Starbuck's-sie...Zatrzymaj się.-powiedziała stanowczo. Popatrzyłem się na nią-No zatrzymaj się do jasnej cholery!-krzyknęła. Jej głos się załamywał. Stanąłem, a ona wybiegła z auta i wbiegła do jakiegoś uroczego bloku z ogródkiem. Nie rozumiałem jej. Było jej wstyd, że pracuje w kawiarni?Walnąłem dłonią w kierownicę i wysiadłem. Zamknąłem auto. Wbiegłem do domu. Nie miałem pojęcia gdzie mieszkała. Podchodziłem do każdych drzwi i nasłuchiwałem. W końcu natrafiłem na czwarte piętro i usłyszałem cichy płacz Klariss'y. Bez zastanowienia wszedłem do domu, a kiedy ona popatrzyła się na mnie z przerażeniem w oczach podszedłem szybkim krokiem i ją przytuliłem. Miała oparte dłonie na moim torsie i cicho szlochała.
-Jestem taka żałosna i głupia...-powiedziała cichutko. Ale usłyszałem.
-Czemu?-zapytałem głaskając ją po włosach. Popatrzyła się na mnie.
-Wiesz dlaczego ten księżyc jest taki przetarty?-pokazała mi go. Pokręciłem głową.-Bo płakałam za tobą dziesięć...dziesięć głupich lat! Siedziałam w koncie pokoju i zaciskałam w dłoni ten naszyjnik. Myśląc, że coś do mnie czujesz! Ale byłam głupia! To wszystko było posrane! Zjebane!Uczucia...kiedy cię dzisiaj spotkałam wróciły! To wszystko przez ciebie! Dziesięć posranych lat...-nie dokończyła, bo zamknąłem jej usta pocałunkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro