Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

#Klariss

Wstyd.
To pierwsze co nasunęło mi się na myśl po przebudzeniu.
Tak mi wstyd za to co stało się wczoraj!
Jak ja się im teraz pokaże na oczy?!

#Mike
Ktoś dotykał mojego torsu.
To właśnie mnie obudziło.
Zdjąłem wczoraj koszulkę,bo było mi gorąco i teraz ktoś to wykorzystywał. Tym kimś jak się domyślam była moja dziewczyna. Jednak nie sprawdziłem tego,bo moje powieki były zbyt ciężkie żeby zrobić z nimi cokolwiek.
Dziewczyna zataczała kółka na mojej skórze,nie domyślając się,że nie śpię. Jeździła opuszkami palców po wyrobionych mięśniach.
Nagle przypomniało mi się wczorajsze zajście,więc musiałem otworzyć oczy,żeby z nią porozmawiać.
Kiedy lekko je rozszerzyłem zobaczyłem,że jest na prawdę zbyt zajęta moim mięśniami,bo nie zareagowała kiedy moje palce poruszyły się na jej brzuchu.
Nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek. Chyba się trochę przestraszyła,bo wzięła dłoń z mojego torsu.
-Dzień dobry-powiedziałem przytulając ją do siebie i zatapiając twarz w jej pachnących włosach.
-Dzień dobry-odpowiedziała masując mi głowę. Pocałowałem ją w ramię i jeszcze ciaśniej do siebie przytuliłem.-Przepraszam za wczoraj.-wyznała. Odchyliłem głowę i na nią spojrzałem. Zmarszczyłem brwi-Za to,że wczoraj najprawdopodobniej wszystkich obudziłam i za to,że nie mogłeś iść spokojnie spać, i za to,że twoja mama...
-Ej,gwiazdeczko,nie przejmuj się-przerwałem jej-Nic się nie stało. Nie przejmuj się tym-pogłaskałem kciukiem jej policzek-Już wszystko okej.-zapewniłem ją-A ciebie nic już nie boli?
-Nie,nic.-wtuliła się we mnie bardziej. Nagle wpadłem na genialny pomysł.
-Nie masz jeszcze okresu,prawda?
-Nom.
-To mam niespodziankę-popatrzyła się na mnie.
-Jaką?!
-Niespodzianek się nie wyjawia,kochanie.-zrobiła naburmuszoną minę i opadła na poduszkę. Zaśmiałem się. Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby,a wybiegając z łazienki rzuciłem się na łóżko. Jednak zanim zdążyłem zareagować Ris także wybiegła do łazienki.
-Ej!-krzyknąłem za nią.
Kiedy już jak się domyślam umyła zęby zrobiła to samo co ja-skoczyła na łóżko,ale tak jakoś się stało,że jej krocze wylądowało na moim. Uśmiechnęła się podle kiedy poczuła,że mi stanął. Objąłem ją nogami w pasie i przewróciłem nas tak,że teraz to ja byłem na górze.-Skoro nie masz okresu...-pocałowałem ją N A R E S Z C I E w usta. Kiedy nasze języki toczyły zawziętą walkę moje dłonie wędrowały w dół-pod jej spodnie.
#Klariss
Kiedy tylko poczułam jego dłonie na swojej kobiecości dostałam gęsiej skórki. Zaśmiał się cicho,a ja ugryzłam go w wargę.

*Opadł spocony koło mnie. Nie dość,że musiałam uważać na głośne jęki wydobywające się z moich ust,to jeszcze Mike zrobił mi malinkę przy pępku.
Ale...to był genialny seks.
Była równo dziewiąta.
Próbowaliśmy złapać oddech,aby powiedzieć cokolwiek,ale nam to nie wychodziło. Sapaliśmy i głośno przełykaliśmy ślinę. Nielicząc tego,że pościel leżała na podłodze chyba wszystko było okej.
-Mu...muszę...jjeszcze zro....bić śnia...śniadanie.-wysapałam.
-Opanuj... oddechwtedydopierowyjdziesz-wypowiedział na jednym wydechu. Tak też postanowiłam. Próbowałam przywrócić oddech do normalnego stanu. Przez jakieś 5 minut. W końcu,kiedy udało mi się to zrobić wstałam i okryta prześcieradłem ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam ciało pod prysznicem,a stojąc przed lustrem nakremowałam twarz. Miałam lekko opuchnięte oczy,ale dało się z tym wytrzymać. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Mike najprawdopodobniej spał. Uklękłam przed walizką i wyjęłam z niej idealne ubrania na dzisiejszą pogodę. Błękitną i zwiewną koszulkę i granatowe,dżinsowe ogrodniczki. Z osobnej kieszonki wyjęłam czarną,koronkową bieliznę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się ubierać. Nie,w ogóle nie przeszkadzała mi obecność Mike'a. Nawet gdyby nie spał bym to zrobiła. Kiedy byłam już ubrana wzięłam z torby kosmetyczkę i ponownie weszłam do łazienki. Uczesałam włosy,nałożyłam odrobinkę podkładu i korektora,a na koniec pomalowałam rzęsy. Na nadgarstek założyłam srebrną bransoletkę z ważką od mojego chłopaka i wyszłam z łazienki. Na nogi wsunęłam sandałki rzymskie,pocałowałam chłopaka i wyszłam z sypialni.
Najciszej jak się dało zbiegłam po schodach. Wchodząc do kuchni zawiązałam wokół bioder fartuszek w niebieskie kwiatki. Wyjęłam wszystkie rzeczy potrzebne do przygotowania gofrów i naleśników. Przypomniałam sobie,że wujek Black nie za bardzo lubi naleśniki na słodko,natomiast kocha naleśniki z żółtym serem,keczupem i sałatką.
Zabrałam się za robienie śniadania.
#Mike
Kiedy się obudziłem odruchowo moja ręka powędrowała na miejsce spoczynku Ris. Puste i zimne. Otworzyłem oczy i spojrzałem w tamto miejsce. Rzeczywiście puste. Spojrzałem na siebie. Na szczęście zdążyłem założyć bokserki,bo inaczej leżał bym tu goły. Spojrzałem na zegarek. 9.52.
-Cholera.-mruknąłem i wstałem z łóżka. Pościeliłem je i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i założyłem świeże ubrania. Granatowe dżinsy do kolan i błękitną koszulkę z serkiem. Wysuszyłem trochę włosy i je roztrzepałem. Na nadgarstek założyłem czarny zegarek,a na stopy czarne japonki. Kiedy próbowałem ułożyć poduszki ktoś zapukał. Szybko zgarnąłem nasze porozrzucane ubrania i wrzuciłem do walizki. Otworzyłem i zobaczyłem w nich moich rodziców. Kto by się spodziewał...
-Synu,my was bardzo kochamy,ale wytłumacz mi proszę wczorajsze zajście-powiedział do mnie tata. Wskazałem ruchem ręki żeby weszli do pokoju. Kiedy usiedli na łóżku ja usiadłem na fotelu. Schowałem twarz w dłonie i przetarłem ją. Jak powiedzieć rodzicom,że ich syn był wielkim skurwielem,przez co stracił dziecko?
-Dobrze,powiem wam,ale będziecie traktowali mnie i Ris...tak samo. Bez żadnych ścieżek ulgowych. Ani...nie będziecie źli.-powiedziałem z podniesionymi brwiami.
-A co mogło się takiego stać,że mamy się tak zachowywać? Przecież Klariss nie jest w ciąży-zaśmiała się mama. Ciągle patrzyłem się w podłogę,ale teraz podniosłem wzrok. Rodzice na siebie spojrzeli i szeroko się uśmiechnęli-O matko! Będziemy mieli wnuczka! Kochanie! Będę babcią!-powiedziała uradowana mama.
-Nie.-popatrzyli na mnie,a ich uśmiechy powoli zanikały-Była byś babcią-to była długa cisza wypełniona jedynie smutnymi spojrzeniami. Mamie z oczu wymsknęło się kilka samotnych łez.
-Czyli...-zaczął mój ojciec.
-Tak. Klariss poroniła. Przeze mnie.
-Jak to przez ciebie?!-wybuchła rodzicielka.
-Przeze mnie. Kiedy mi to powiedziała to po prostu nie panowałem nad tym co mówię i powiedziałem,że nie chcę tego dziecka.-wyznałem patrząc się w podłogę.-Wybiegłem w tedy z domu i ją tam zostawiłem,a kiedy po tygodniu dotarły do mnie moje słowa pojechałem do niej. Kompała się,a ja zaparzałem herbatę. Chciałem z nią poważnie porozmawiać i przeprosić kiedy nagle usłyszałem huk. Pobiegłem do łazienki-moja mama już się rozpłakała-i zastałem ją tam nieprzytomną na podłodze. Zadzwoniłem po karetkę i okazało się,że poroniła-poleciała mi łza z oka-Kiedy ona spała wyznałem jej wszystko. Przepraszałem ją i nagle powiedziała,że mi przebacza. Potem się okazało,że słyszała moje przeprosiny. Ona mi przebaczyła i strasznie się z tego cieszę.-znowu poleciało mi kilka łez. Kurwa,to strasznie trudne mówić o swoich uczuciach do kobiety przed rodzicami.
-Synku,to nie twoja wina,ale to nie oznacza,że nie jestem na ciebie zła za to,jak potraktowałeś ciąże Klariss.
-Wiem...i właśnie przez to Ris ma napady paniki w nocy. W domu też się to zdarza,ale tutaj tylko było takie długie i mocne.
-Ale wszystko potem było,okej?-zapytał tata.
-Tak. A teraz chodźmy na śniadanie.-rodzice pokiwali głowami. Mama wytarła mokre policzki,a tata poklepał mnie po plecach.

Kiedy zeszliśmy na dół,do moich nozdrzy dotarł zapach gofrów i naleśników. Uśmiechnąłem się szeroko.
Stół był już przyszykowany. Niebieski obrusik,kwiaty w wazonie,nutella,dżemy,jogurty,owoce,talerze,sztućce,szklanki i soki. Wszystko było już na stole. Po chwili w jadalni pojawiła się Mel w fioletowej sukience,japonkach i falowanych,długich włosach,zapewne po wczorajszym dobieranym warkoczu.
-Dzień dobry!-powiedziała uśmiechnięta-Klariss robi najlepsze gofry pod słońcem!-zaśmialiśmy się.
-Usiądźcie do stołu,ja idę do Ris-oznajmiłem i wszedłem do kuchni. Stała przy kuchence i przekładała jakiegoś naleśnika na drugą stronę. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu.
-Hej-pocałowałem ją odrobinę pod uchem,przez co na jej ciele pojawiło się mnóstwo kropeczek. Uwielbiałem kiedy tak na mnie reagowała.
-Hej-odpowiedziała cicho i się do mnie odwróciła. Pocałowaliśmy się i nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy na zniesmaczonego Nick'a.
-Oh,stary,mógłbyś w końcu znaleźć sobie jakąś dziewczynę-powiedziałem z uśmiechem.
-Yhhhh-Ris teatralnie złapała się za serce-To nasz narcyz i jednocześnie kruk nie ma dziewczyny?-nagle w kuchni pojawiła się Mel.
-Raz kiedy rodziców nie było przyprowadził tu taką jedną szatynkę i nie mogłam przez nich w nocy spać-mruknęła nalewając do kubka mleka. Wybuchnęliśmy śmiechem razem z dziewczyną.
-Mel!-warknął na nią brat.
-No co? Taka prawda! I chyba zapomniałeś się jej przedstawić,bo zanim wykrzyczała twoje imię wykrzyczała kilkanaście innych-powiedziała na odchodnym. Kiedy wyszła z kuchni znowu zaczęliśmy się śmiać. Tylko Nick patrzył na nas zły.
-To był najgorszy seks w moim życiu-wyznał,po czym i on wyszedł z kuchni. Popatrzyłem się na czerwoną ze śmiechu Ris.
-Dobrze,że ciebie nie słyszeli-wyszeptałem i pocałowałem ją w nos. Walnęła mnie łopatką w ramię po czym odwróciła się aby wziąć naleśnika z patelni.

Usiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęliśmy jeść. Ojciec jadł naleśnika na słono,mama na słodko, Nick jadł jogurt,Mel gofry z...górą Mont Everest ze wszystkich dodatków,moja dziewczyna jadła naleśniki i gofry,a ja zjadłem kilka naleśników i jem jogurt.
Widziałem,że mama czasami zagapi się na Ris,albo tata jest wobec niej bardzo uprzejmy. Ale dziewczyna jakby tego nie zauważała i dalej jadła śniadanie. Kiedy się na nią patrzyłem Ris przypatrywała się Mel. Uśmiechała się do niej i podawała jej jedzenie. Było mi strasznie źle z tym,że musiałem ją dzisiaj zostawić. Ogólnie,przy stole była miła atmosfera. Trochę przesłodzona,ale było wszystko okej. Kiedy każdy już zjadł Ris wstała aby pozbierać brudne talerze.
-Siedź dziecko,ja z Mel pozbieramy-powiedziała mama. Popatrzyłem się na nią,ale ona patrzyła na dziewczynę.
-Ale ciociu,ja z chęcią pomogę.
-Nie. Idź do pokoju i sobie odpocznij,czy coś-machnęła dłonią rodzicielka zabierając się za naczynia.
-Ale ciociu...
-Klarisso...-zaczął mój ojciec- ciocia sobie poradzi.
-Dobrze,ale po obiedzie ja sprzątam-powiedziała dziewczyna. Przypatrywaliśmy się z moim rodzeństwem tej wymianie zdań. Raz na Ris,raz na mamę i raz na tatę. Gdyby ktoś to teraz oglądał na pewno by się z tego śmiał.
-Ale na prawdę nie trzeba.-zapewniała moja mama.
-Ale ja c...
-Pomogę Klarisie po obiedzie-przerwałem. Mama wypuściła powietrze i skinęła głową.

#Klariss
Kiedy ciocia zniknęła w kuchni poszłam tam razem z nią. Chciałam ją przeprosić za to,że ją obudziłam.
-Ciociu?-zapytałam ggy kobieta pakowała naczynia do zmywarki. Odwróciła się do mnie.
-Mówiłam ci,że ja posprzątam.
-Ale ja w innej sprawie.
-To mów dziecko.-powiedziała łagodnie z uśmiechem. Wzięłam głęboki oddech i patrząc na swoje palce zaczęłam mówić:
-Chciałam przeprosić za dzisiejszą noc. Przepraszam,że ciocię obudziłam.
-Ależ kochanie. Nic się nie stało. A tak w ogóle to dlaczego płakałaś?-kurde,wiedziałam,że zapyta.
-Czasami w nocy mam skurcze brzucha,przez te schudnięcie-palnęłam coś szybkiego. Kiedy na nią spojrzałam była dość zmieszana.
-Dobrze. Idź sobie teraz odpocznij.-pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do sypialni i zastałam Mike'a leżącego plackiem na łóżku. Klapłam obok niego,ale moja twarz wykrzywiła się pod wpływem bólu.
-Wszystko dobrze?-zapytał gładząc mnie po plecach. Pokiwałam głową,bo ból rzeczywiście przechodził. Przysunęłam się do chłopaka i wtuliłam się w jego tors. Objął mnie ramieniem i gładził moje włosy.-Będę musiał dzisiaj jechać do biura-wyszeptał. Podniosłam głowę.
-Czemu?-zmarszczyłam brwi.
-Lucas dzwonił i powiedział,że są jakieś papiery których on nie może wypełnić.
-Aha-mruknęłam. Byłam zła,no bo kurde Mike miał ten czas spędzić razem ze mną,a nie z jakimiś fakturami! A co z niespodzianką?! Kurde,że Lucas musiał zadzwonić akurat w tym tygodniu i dzisiaj.
-Ale pamiętaj,że za trzy dni są walentynki i spędzimy cały ten dzień razem-w jego oczach zobaczyłam błysk radości. Wielki uśmiech wpełzł na moje usta.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.-po czym mocno mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro