Rozdział 5
Rano byłam cała w skowronkach. Ubrałam różową spódnicę, białą bluzkę i trampki. Rozczesałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i założyłam naszyjnik od Harry'ego. Zeszłam na dół, gdzie spotkałam Bradley'a.
-Harry jeszcze nie przyjechał?- zapytałam zdziwiona.
-Nope, dzisiaj ja cię zawiozę- powiedział i wziął kluczyki do swojego samochodu.
-Gdzie wczoraj byłaś?- zapytał.
-W szkole, a gdzie miałam być.
-Nie kłam, twoja nauczycielka widziała cię że Styles'em na mieście.
-Raz się zerwałam, to chyba nie jest grzech.
-No dobra, a teraz spadaj na lekcje młoda.
Byłam spóźniona, więc od razu pobiegłam do klasy matematyki. Przeprosiłam za spóźnienie i skierowałam się do ławki, którą zajmował Harry.
-Zapomniałeś o mnie?- uśmiechnąłam się, ale chłopak nie zwrócił na mnie uwagi- Harry masz okres?
Brunet wziął swoje książki i przesiadł na drugi koniec klasy. O co mu chodzi?
Po lekcji poszłam wypożyczyć książkę potrzebną do referatu na angielski.
-Hej Lena!- pisnęła Perrie.
-Hej, wiesz o co chodzi Harry'emu?- zapytałam.
-Właśnie nie wiem, ale od rana jest jakiś taki... przygaszony. A poza tym wiesz, że nie jest z nami w grupie na angielskim?
-Nie wiedziałam.
Po dzwonku poszłyśmy na angielski. Perrie miała rację, Harry przeniósł się do grupy z innymi uczniami. Razem z blondynką skończyłyśmy zadanie równo z dzwonkiem. To była ostatnia nasza lekcja. Zielonooki od razu wyszedł ze szkoły i skierował się na parking.
-Harry!- krzyknęłam, ale ten się nie odwrócił i szedł dalej.
-Harry!- tym razem się odwrócił i spojrzał na mnie tymi zielonymi oczami. A w nich zauważyłam... Ból? Smutek? Zranienie?
-Co?- warknął.
-O co ci chodzi? Wczoraj było wszystko idealnie, a teraz...
-Zapomnij. To koniec, nie będę ci więcej pomagał- powiedział, po czym wrócił do swojego auta.
Wróciłam do szkoły po rzeczy. Po drodze natknąłam się na Niall'a.
-Cześć Lena, widzimy się po szkole?- zapytał.
-Tak, jasne- odpowiedziałam.
-Za ile kończysz lekcje, bo mi został tylko w-f?
-Już skończyłam, przyjedziesz po mnie?
-Pewnie, dobra idę na lekcje. Pa- cmoknął mnie w policzek i odszedł.
Powinnam skakać że szczęścia, w końcu chłopak, który mi się podoba zaprosił mnie na randkę. Więc dlaczego nie umiem się z tego cieszyć? Wzięłam moje rzeczy i wróciłam do domu. Tam wzięłam gorącą kąpiel, zrobiłam nowy makijaż i przebrałam się w różową sukienkę z koronką na ramionach. Byłam gotowa. Niall przyjechał punktualnie. Wyglądał perfekcyjnie, ale zaczęłam porównywać każdy jego szczegół z Harry'm. Pojechaliśmy do kina na jakąś komedię. A po seansie na pizzę.
-Długo przyjaźnisz się z Perrie i Bonnie?- zapytał.
-Od dziecka. Mówimy sobie o wszystkim. Są wspaniałymi przyjaciółkami.
-Zauważyłem, że zaczęłaś dogadywać się ze Styles'em. Coś się między wami dzieje- zaczął zabawnie poruszać brwiami.
-Nie, jesteśmy przyjaciółmi- zaśmiałam się.
-Chyba tylko ty tak uważasz.
-Co masz na myśli?
-Harry cię lubi, nawet bardzo.
-Skąd wiesz?
-Ciągle o tobie gada. Pasujecie do siebie. Wiem jaki jest Harry, ale możesz mu zaufać. Daj mu szansę.
-Dzięki Niall.
-Nie ma za co, po prostu stwierdzam fakty. W ogóle, głupio mi o to pytać, ale myślisz, że Bonnie mnie lubi?
-Nie wiem Niall. Wyjdź gdzieś z nią i zapytaj.
-Dzięki, jesteś świetną przyjaciółką. Pizza zaraz nam wystygnie- zaśmiał się.
-Po godzinie, blondyn odwiózł mnie do domu.
-I jak było?- zapytał Bradley.
-Świetnie. Ten wieczór dał mi wiele do zrozumienia.
Wzięłam długą, gorącą kąpiel. Przebrałam się w piżamę i wróciłam do pokoju. Tam znalazłam telefon. Musiałam wszystko wyjaśnić z Harry'm. Zadzwoniłam do niego, ale odrzucał każde moje połączenie. Napisałam mu też kilka wiadomości, ale na żadną nie odpisał. Poprosiłam Bradley'a, aby zawiózł mnie następnego dnia. Następnie położyłam się do spania.
Dziękuję za przeczytanie ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro