Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2


Stwierdziłam, że pomoc Harry'ego może być przydatna. Po obudzeniu się zjadłam śniadanie, umyłam zęby, zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam się. Bradley zawiózł mnie do szkoły, za co byłam mu wdzięczna, ponieważ padał deszcz i wszędzie było mokro, a ja nie chciałam łazić po błocie. Ach te uroki mieszkania w Wielkiej Brytanii. W szkole zaczęłam szukać zielonookiego.

-Styles!- zawołałam.

-Czego chcesz?

-Zmieniłam zdanie. Pomożesz mi?

-Hmm... no nie wiem

-Jak nie chcesz to nie- powiedziałam i zaczęłam odchodzić, ale on złapał mój nadgarstek i przyciągnął do siebie.

-Gdzie się tak śpieszysz? Pomogę ci. Po lekcjach za szkołą- powiedział i odszedł.

Boże, jestem powalona, żeby korzystać z pomocy największego dupka na świecie!

Pod klasą stały moje przyjaciółki.

-Lena! Zayn dał mi swój numer!- pisnęła Perrie.

-Ona tak od rana- oznajmiła Bonnie.

-Chcę skorzystać z pomocy Styles'a.

-Co?- krzyknęły obie.

-Oszalałaś?! Przecież on na pewno ma jakiś swój interes- ostrzegała brunetka.

-Już zdecydowałam- wzruszyłam ramionami, po czym weszłyśmy do klasy, bo zadzwonił dzwonek.

Po lekcjach poszłam w umówione miejsce. Chłopak już na mnie czekał.

-Masz hajs, czy musisz wracać do domu?- zapytał.

-Muszę wracać, zadzwonię do brata i spotkamy się w kawiarni?- zaproponowałam.

-Wsiadaj do auta- powiedział, wcześniej wyciągając kluczyki.

Podałam mu ulicę, na której znajduje się mój dom, po czym brunet odpalił swój samochód. Spodobało mi się te auto. Lakier, tak jak wnętrze był czarny. Na miejscu byliśmy po jakiś dwudziestu minutach. W domu nikogo nie było. Rodzice pewnie w pracy, a Bradley z kolegami. Wzięłam kartę i wróciłam do Harry'ego, który zaczął rozglądać się po posesji.

-Idziemy?

-Taa

-Zapnij pasy. Horan bardzo tego pilnuje- oznajmił, gdy znowu siedzieliśmy w samochodzie.

Zapięłam pasy i wsłuchałam się w utwór lecący w radiu.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam.

-Na zakupy- odpowiedział z uśmiechem.

I właśnie wtedy zauważyłam słodkie dołeczki.

-Masz urocze dołeczki- oznajmiłam.

-Wiem- powiedział z dumą.

-Zawsze taki skromny?

-Oczywiście.

Harry zaprowadził mnie do jednego z droższych sklepów, na szczęście stać mnie na to.

-Żałuję, że nie przejrzałem twojej szafy. Masz jakieś kiecki?- zapytał, oglądając ciuchy na wieszakach.

-Umm...

-Tak myślałem. Idź do przymierzalni, zaraz ci coś przyniosę- rozkazał.

Weszłam do przymierzalni i czekałam. Wyciągnęłam swój telefon i napisałam do Perrie.

Lena: Hej, jestem na zakupach z Harry'm. Help Me!

Perrie: Na zakupach, beze mnie?! Ciebie pojebało?!

Lena: Przepraszam, przepraszam, ale dla Najala wszystko.

Perrie: Wybaczam, ale pamiętaj, żeby w przymierzalni się zabezpieczyć, nie chcę być jeszcze ciocią. kc<3

Lena: Jesteś debilką, ale kochaną debilką. kct<3

Schowałam telefon, gdy Harry wszedł do przymierzalni.

-Przymierzaj- powiedział i wyszedł.

Sięgnęłam po rozkloszowaną, pudrową sukienkę z koronką na ramionach, sięgała mi do połowy ud. Była śliczna. Po Styles'e spodziewałam się czegoś bardziej... dziwkarskiego?

-Kurwa- jęknęłam, próbując zapiąć zamek w sukience.

-Coś się stało?- zapytał.

-Zapniesz mi sukienkę?

-Już idę.

Wszedł do pomieszczenia, obrócił mnie do siebie tyłem i zapiął mi sukienkę.

-I jak?

-Ładnie, przymierzaj następne- powiedział i wyszedł, a wcześniej rozpiął zamek sukienki. Ściągnęłam ją i sięgnęłam po kolejną.

-Ładny stanik- zaśmiał się.

-Zamknij się i wyjdź stąd!- rozkazałam, chłopak na szczęście mnie posłuchał i zniknął za zasłoną.

Po chyba trzech męczących godzinach (ale i tak uważam, że zakupy z Harry'm są o wiele lepsze od zakupów  z Perrie) poszliśmy zapłacić. Z galerii wróciliśmy z czterema torbami sukienek, spódnic, jakiś bluzek i spodni oraz dwiema z butami i biżuterią.

-Daj te torby- nakazał brunet.

-Nie trzeba- odparłam.

Loczek mnie nie posłuchał i wyrwał mi część zakupów. Brunet schował torby na tylne siedzenia, po czym otworzył mi drzwi. Usiadłam na miejscy pasażera i przez przypadek trochę mocniej zamknęłam drzwi, na co Harry zacisnął z nerwów szczękę.

-Zasada numer jeden, nie trzaskaj drzwiami, facetów to wkurza.

-Ok, przepraszam.

Harry zawiózł mnie do domu. Wyszłam z samochodu i zabrałam moje zakupy.

-Jutro ubierz tą niebieską sukienkę- powiedział.

-Ok, dzięki Hazz za pomoc.

-Jutro po ciebie przyjadę. Cześć mała- uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki i odjechał.

Weszłam do domu, gdzie czekał na mnie Bradley.

-Na górę, ale już- powiedział ostrym tonem.

Weszłam do jego pokoju, a on zaraz za mną.

-Co cię łączy ze Styles'em?- zaczął.

-Nic.

-Nic?

-Pfff... Pomaga mi.

-W czym?

-Podoba mi się jego kolega Niall, no i wiesz...

-Głupia jesteś, ale niech ci będzie- brązowooki mnie przytulił.

Wieczorem po umyciu się zrobiłam sobie maraton serialowy, więc zasnęłam około 3.00.





Dziękuję za przeczytanie <3



-



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro