8.Można powiedzieć, że jesteśmy rodzeństwem.
Po tym jak skończyłyśmy pić nasze napoje razem z Toni poszłyśmy jeszcze na zakupy a potem razem z Julią wróciłyśmy do mojego więzienia. Julia odprowadziła mnie do pokoju i powiedziała żebym się umyła i przebrała. Poszłam więc do łazienki a potem ubrałam się w to:
Usiadłam na łóżko, wzięłam książkę i zaczęłam czytać.
Pov. Julia
Wyszłam z pokoju Alice i ruszyłam do gabinetu Ivana.
- Mój kochany powiedz mi teraz ile Alice wie- powiedziałam siadając na przeciwko niego.
- O czym wie?- zapytał nie odrywając wzroku od papierów.
- No nie wiem może o świętym Mikołaju albo o wróżkach. Oczywiście że o nas wilkołakach debilu!- uniosłam się trochę, ale to jedyny rodzaj rozmowy, który on rozumie.
- Nie wiem nie pytałem jej o to- rzekł niedbale tym razem patrząc w komputer.
- Dobrze to ja jej powiem- chciałam już wstać, ale...
- Nie możesz- spojrzał na mnie groźnie.
- Dobra dobra....
Wyszłam z jego gabinetu i ruszyłam do Alice. Powiedział że nie mogę nic powiedzieć ale chcę wybadać ile ona wie.
- Hej kochana!- powiedziałam siadając obok niej na łóżku.
- Hej...- odłożyła książkę na stolik i spojrzała na mnie.
- Chciałabym cię o coś zapytać mogę?
- Pewnie.
- Chciałam zapytać dlaczego Ivan nie chcę cię wypuścić?
- Powiedział że jestem jego mate ale nie rozumiem co to znaczy...- rzekła smutno.
- Słyszałaś gdzieś już słowo mate?
- Kiedyś czytałam coś o tym w książce.
- Co było napisane w książce?- zaczęłam dopytywać.
- Że mate to ukochana wilkołaka ale to nie może znaczyć to samo...
- A jak myślisz co to znaczy?
- Może jaką uprowadzoną lub zakładniczkę?
- Nie pytaj mnie ja też nie wiem- zaczęłam się wykręcać.- Pójdę już uważaj na siebie.
- Okey pa.
Pov. Alice
Wzięłam do ręki z powrotem książkę i zaczęłam czytać. Byłam już na ostatnim rozdziale gdy usłyszałam nieznajomy mi męski głos:
- Co czytasz?
- Książkę- odłożyłam ją z powrotem na stolik i spojrzałam na mężczyznę.- Co pan tu robi?
- Jaki pan jestem tylko do ciebie dwa lata starszy.- zaśmiał się.
- Czego chcesz?- zapytałam zaniepokojona.
- Nie bój się... Mam na imię Alex... A ty?
- Alice.
- Miło mi Alice.
- Mogę wiedzieć co tu robisz?
- Przyjechałem tu niedawno i szukam kogoś z kim mógłbym porozmawiać, ale Ivan mnie nie lubi i zakazał wszystkim ze mną rozmawiać.- powiedział smutno.
- Mi nie zakazał- zrobiło mi się go przykro.
- Naprawdę chcesz ze mną rozmawiać?- zapytał z niedowierzaniem.
- Pewnie. Można powiedzieć że jesteśmy rodzeństwem.- zaśmiałam się a on ze mną.
Naprawdę mógł ktoś wziąć nas za rodzeństwo, on jest blondynem ja blondynką, on ma niebieskie oczy ja też.
- W sumie masz rację- zaśmiał się.
Co powiesz na spacer po ogrodzie za godzinę?- zapytał.
- Chętnie- uśmiechnęłam się do niego.
- Przyjdę po ciebie za godzinę tylko załóż coś ciepłego.
- Dobrze.
Wyszedł z pokoju a ja poszłam do garderoby i wybrałam to:
Gdy wyszłam z garderoby Alex był już z powrotem.
- Gotowa?- zapytał gdy mnie zobaczył.
- Tak chodźmy.
Wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy drogą którą znał Alex. Po paru minutach weszliśmy do ogrodu, który niestety był zaniedbany. Przeszliśmy jeszcze kawałek w ciszy a potem usiedliśmy na ławce przy fontannie i zaczęliśmy rozmowę.
Pov. Ivan
Dochodziła już godzina 19:00. Postanowiłem że skończę dziś wcześniej pracę i spędzę trochę czasu z moją mate. Wyszedłem z gabinetu i ruszyłem w stronę pokoju Alice. Nagle usłyszałem jej głos na dworzu. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem Alice i Alexa śmiejących się przy fontannie. Wkurzony wyszedłem na dwór i ruszyłem do ogrodu. Ustałem za nimi i powiedziałem wkurzony:
- Co tu się wyprawia?!
- Och część Ivan nie jesteś zły, że wziąłem Alice na spacer?- powiedział roześmiany Alex.
- Nie no coś ty!- wywarczałem a moje oczy zrobiły się czerwone.
- Chłopcy nie kłóćcie się. - powiedziała Alice, a moje oczy wróciły do normalnego koloru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro