Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Można powiedzieć, że jesteśmy rodzeństwem.

Po tym jak skończyłyśmy pić nasze napoje razem z Toni poszłyśmy jeszcze na zakupy a potem razem z Julią wróciłyśmy do mojego więzienia. Julia odprowadziła mnie do pokoju i powiedziała żebym się umyła i przebrała. Poszłam więc do łazienki a potem ubrałam się w to:

Usiadłam na łóżko, wzięłam książkę i zaczęłam czytać.

Pov. Julia
Wyszłam z pokoju Alice i ruszyłam do gabinetu Ivana.
- Mój kochany powiedz mi teraz ile Alice wie- powiedziałam siadając na przeciwko niego.
- O czym wie?- zapytał nie odrywając wzroku od papierów.
- No nie wiem może o świętym Mikołaju albo o wróżkach. Oczywiście że o nas wilkołakach debilu!- uniosłam się trochę, ale to jedyny rodzaj rozmowy, który on rozumie.
- Nie wiem nie pytałem jej o to- rzekł niedbale tym razem patrząc w komputer.
- Dobrze to ja jej powiem- chciałam już wstać, ale...
- Nie możesz- spojrzał na mnie groźnie.
- Dobra dobra....

Wyszłam z jego gabinetu i ruszyłam do Alice. Powiedział że nie mogę nic powiedzieć ale chcę wybadać ile ona wie.
- Hej kochana!- powiedziałam siadając obok niej na łóżku.
- Hej...- odłożyła książkę na stolik i spojrzała na mnie.
- Chciałabym cię o coś zapytać mogę?
- Pewnie.
- Chciałam zapytać dlaczego Ivan nie chcę cię wypuścić?
- Powiedział że jestem jego mate ale nie rozumiem co to znaczy...- rzekła smutno.
- Słyszałaś gdzieś już słowo mate?
- Kiedyś czytałam coś o tym w książce.
- Co było napisane w książce?- zaczęłam dopytywać.
- Że mate to ukochana wilkołaka ale to nie może znaczyć to samo...
- A jak myślisz co to znaczy?
- Może jaką uprowadzoną lub zakładniczkę?
- Nie pytaj mnie ja też nie wiem- zaczęłam się wykręcać.- Pójdę już uważaj na siebie.
- Okey pa.

Pov. Alice
Wzięłam do ręki z powrotem książkę i zaczęłam czytać. Byłam już na ostatnim rozdziale gdy usłyszałam nieznajomy mi męski głos:
- Co czytasz?
- Książkę- odłożyłam ją z powrotem na stolik i spojrzałam na mężczyznę.- Co pan tu robi?
- Jaki pan jestem tylko do ciebie dwa lata starszy.- zaśmiał się.
- Czego chcesz?- zapytałam zaniepokojona.
- Nie bój się... Mam na imię Alex... A ty?
- Alice.
- Miło mi Alice.
- Mogę wiedzieć co tu robisz?
- Przyjechałem tu niedawno i szukam kogoś z kim mógłbym porozmawiać, ale Ivan mnie nie lubi i zakazał wszystkim ze mną rozmawiać.- powiedział smutno.
- Mi nie zakazał- zrobiło mi się go przykro.
- Naprawdę chcesz ze mną rozmawiać?- zapytał z niedowierzaniem.
- Pewnie. Można powiedzieć że jesteśmy rodzeństwem.- zaśmiałam się a on ze mną.
Naprawdę mógł ktoś wziąć nas za rodzeństwo, on jest blondynem ja blondynką, on ma niebieskie oczy ja też.
- W sumie masz rację- zaśmiał się.
Co powiesz na spacer po ogrodzie za godzinę?- zapytał.
- Chętnie- uśmiechnęłam się do niego.
- Przyjdę po ciebie za godzinę tylko załóż coś ciepłego.
- Dobrze.
Wyszedł z pokoju a ja poszłam do garderoby i wybrałam to:

Gdy wyszłam z garderoby Alex był już z powrotem.
- Gotowa?- zapytał gdy mnie zobaczył.
- Tak chodźmy.

Wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy drogą którą znał Alex. Po paru minutach weszliśmy do ogrodu, który niestety był zaniedbany. Przeszliśmy jeszcze kawałek w ciszy a potem usiedliśmy na ławce przy fontannie i zaczęliśmy rozmowę.

Pov. Ivan
Dochodziła już godzina 19:00. Postanowiłem że skończę dziś wcześniej pracę i spędzę trochę czasu z moją mate. Wyszedłem z gabinetu i ruszyłem w stronę pokoju Alice. Nagle usłyszałem jej głos na dworzu. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem Alice i Alexa śmiejących się przy fontannie. Wkurzony wyszedłem na dwór i ruszyłem do ogrodu. Ustałem za nimi i powiedziałem wkurzony:
- Co tu się wyprawia?!
- Och część Ivan nie jesteś zły, że wziąłem Alice na spacer?- powiedział roześmiany Alex.
- Nie no coś ty!- wywarczałem a moje oczy zrobiły się czerwone.
- Chłopcy nie kłóćcie się. - powiedziała Alice, a moje oczy wróciły do normalnego koloru.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro