Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Śmierdzisz

Nie mówiąc nic znowu zacząłem iść do pokoju Alice oczywiście ciągnąć ją za sobą. Gdy już tam dotarliśmy powiedziałem nadal zły:

- Idź się umyć... Śmierdzisz

- Że co?- zapytała zła.

Pov. Alice

Co on sobie myśli to że to jego dom to nie oznacza że może mówić mi takie rzeczy.
- Powiedziałem śmierdzisz idź się umyć albo chociaż przebrać.- wycedził przez zęby.
- Po pierwsze sam cuchniesz, po drugie myłam sie jakieś trzy godziny temu, a po trzecie moje jedyne ciuchy jakie mam to to co mam teraz na sobie i spodnie i sweterek które są w praniu więc jak mam się przebrać?!- wydałam się na niego co nie było dobrym pomysłem bo zezłościł się jeszcze bardziej.

Pov. Julia

Podeszłam do drzwi, z których dobiegała kłótnia i nacisnęłam na klamkę. Gdy weszłam kłócili się ze sobą i nawet nie zwrócili na mnie uwagi.
- Ivan czy ty nie wiesz, że nie krzyczy się na kobietę?- powiedziałam stając między nimi.
Był widocznie zły i zaczął walkę na spojrzenia, która była naszym rozwiązaniem każdego sporu. Miał pecha bo przegrał. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą z Alice.
- Nie martw się on jest trochę porywczy, ale jak się bliżej poznacie to się zmieni.- uśmiechnęłam się do niej a ona odwzajemniła mój gest.
- On jest idiotą powiedział, że śmierdzę!- krzyknęła nadal zła.
Nie rozumiałam o co chodzi, czemu on powiedział, że ona śmierdzi?
~ Czemu powiedziałeś jej, że śmierdzi?
~ Śmierdzi innym facetem a to niedopuszczalne rozumiesz?!

Ah czyli o to chodzi nasz Ivan po prostu jest zazdrosny. Zaczęłam się uśmiechać i trochę śmiać. Dziewczyna  patrzyła na mnie pytającym wzrokiem więc powiedziałam:
- Mówiłaś, że nie masz ubrań tak?
- No tak.
- No to jedziemy na zakupy!- wykrzyczałam radośnie.
Ali szeroko się uśmiechnęła a potem posmutniała.
- Co się stało?- zapytałam zdziwioną jej reakcją.
- Czy ja wogóle mogę stąd wyjść?
- Zaraz wracam.
Ruszyłam do gabinetu Ivana. Mogłabym zapytać telepatycznie ale wtedy udałby że nie słyszy. Weszłam i od razu powiedziałam pewnym i stanowczym głosem:
- Zabieram Alice na zakupy.- chciałam już wyjść ale oczywiście on musiał się odezwać.
- Nigdzie jej nie zabierasz!
- Zabieram! Bądź spokojny nie pozwolę jej uciec a przy okazji musi mieć jakieś ciuchy, chyba że chcesz żeby śmierdziała tamtym facetem?
- Jeśli ucieknie...
- Ta ta nie żyje.
Wyszłam z gabinetu kręcąc głową. Weszłam do pokoju Alice i złapałam ją za rękę a potem zaczęłam ciągnąć ją do samochodu. Nie stawiała żadnych sprzeciwów nawet jak powiedziałam jej zasady jakich musi przestrzegać podczas zakupów.

Jakąś godzinę później byliśmy przed centrum handlowym. Weszliśmy do niego i zaczęłyśmy zakupy. Po dwóch godzinach chodzenia po sklepach i dobrej zabawy postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę. Gdy byłyśmy w kawiarni i czekałyśmy na kawę podeszła do nas jakaś dziewczyna.
- Alice tutaj jesteś nawet nie wiesz jak długo cię szukaliśmy.- powiedziała z ulgą widząc moją towarzyszkę.

Pov. Alice

- Toni część- powiedziałam i przytuliłam dziewczynę.
Toni dosiadła się do nas, obie moje koleżanki patrzyły to raz na siebie to raz na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
- Julia to jest Toni moja przyjaciółka, Toni to jest Julia...- w sumie nie do końca wiem kim ona jest więc co mam powiedzieć?
Na szczęście Julia widząc że nie wiem co powiedzieć dokończyła za mnie:
- Jestem Julia siostra przyrodnia jej chłopaka- gdy to powiedziała zatkało mnie.
Jakiego chłopka? Spojrzałam na nią pytającą a ona tylko wyszeptała - później. Po czym zaczęła rozmawiać z moją przyjaciółką. Ja przez dłuższą chwilę siedziałam myślą nad tym co powiedziała. Ocknęłam się dopiero wtedy gdy Julia zapytała:
- A co z resztą znajomych Alice?
- Dobrze. Krystian i Blanca za trzy miesiące mają brać ślub.
Spojrzała na mnie najwyraźniej obawiając się mojej reakcji, ale mi było to obojętne.
- Przekaż im moje gratulacje- rzekłam i wróciłam do picia kawy a one do rozmowy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro