6. To chyba ty chcesz zginąć!
Skończyłam jeść śniadanie i zastanawiałam się co teraz mogę zrobić by zabić nudę. Wpadłam na pewien pomysł. Wiem że to na pewno nie wypali ale chciałam chociaż spróbować. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę... I... Udało się... Po prostu nie wierzę... Byłam w szoku, ale szybko się otrząsnęłam i wyszłam z pokoju. Zaraz po wyjściu moim oczom ukazał się ciemny i dość straszny korytarz. Naprawdę się zastanawiam czy wszystkie pomieszczenia w tym domu muszą być ciemne i ponure? Ruszyłam niepewnym krokiem przed siebie. Nie wiedziałam gdzie iść więc szłam korytarzem szukając sposobu na ucieczkę. Szłam już dobrą chwilę gdy nagle... Ktoś położył mi rękę na ramieniu i powiedział:
- A dokąd to panienka się wybiera? Życie ci nie miłe?
Podskoczyłam ze strachu. Powoli się odwróciłam a nieznany mężczyzna przycisnął mnie do ściany. Zaczął ręką podwijać moją bluzkę.
- Co ty robisz?! Zabieraj łapy!- zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się idiotko! Myślisz że ktoś cię tu uratuje najwyżej mi pomogą więc jeśli życie ci miłe cicho bądź- powiedział kpiąco.
Wrócił do zdejmowania mi bluzki a ja głupia zamiast wyrywać się lub zrobić cokolwiek stałam tam z zamkniętymi oczami i zaczęłam ryczeć.... Ale nagle nie czułam rąk na swoim ciele. Otworzyłam oczy i zobaczyłam...
Pov. Ivan
W końcu skończyłem tą papierkową robotę. Nie cierpię tego, ale muszę to robić żeby wataha nie miała kłopotów.
- Kochaniutki jesteś tu?- zapytał Max wchodząc do mojego gabinetu.
- Ta co chcesz?- spytałem znudzony.
- Patrz kto przyjechał- powiedział pokazując za siebie.
Była to Julia oraz Alex. Julia była żywiołakiem, któremu kiedyś moja wataha uratowała życie. Alex natomiast był wnuczkiem alfy z rosyjskiej watahy. Nigdy się nie lubiliśmy z tą watahą ale od 3 lat żyjemy w pokoju.
- Witajcie- przywitałem ich.
- Witaj Ivanku- zaśmiała się Julia.
- Ta witaj- wymamrotał znudzony Alex.
Stałem i obserwowałem go dopóki Julia nie przemówiła:
- Ależ ty kulturalny. No masz zamiaru pokazać pokoi zmęczonym gościom?
- Ah tak chodźcie za mną
Wyszliśmy z mojego gabinetu,który na wszelki wypadek zamknąłem na klucz. Szliśmy chwilę aż usłyszałem płacz mojej mate z korytarza niedaleko nas. Ruszyłem w tamtą stronę.
- Ivan dokąd idziesz?- spytał Max i ruszył razem z resztą za mną.
Gdy szłem tam usłyszałem:
- Zamknij się idiotką! Myślisz że ktoś cię tu uratuje najwyżej mi pomogą więc jeśli życie ci miłe cicho bądź.
Jaki dupek odważył się tak odzywać do mojej mate. Gdy byłem już na miejscu zobaczyłem tego śmiecia, który ściąga bluzkę z mojej kobiety. Szybko podeszłem do niego i go odciągnąłę od Alice, a ona otworzyła oczy. Po czym wywarczałę:
- To chyba ty chcesz zginąć!
Pov. Alice
Ten mężczyzna, chyba Ivan mu było, miał tak straszne oczy. To dziwne, ale jego oczy zrobiły się czerwone. Przestraszyłam się tego widoku więc zamknęłam oczy.
- Jakim prawem dotykasz mojej mate...- wywarczał gniewnie.
- Ta mała suka nie może być twoją mate- powiedział ten dupek- Jeśli nią by była to by się na mnie nie rzuciła.
Otworzyłam oczy zaskoczona. Nie spodziewałam się że będzie próbował zwalić winne na mnie. Ivan popatrzył na mnie i przejechał wzrokiem a następnie zapytał:
- Ona?
Mój oprawca pokiwał tylko pewnie głową na tak. Oczy Ivana stały się jeszcze bardziej czerwone.
- Zabrać go!- wykrzyczał i rzucił mężczyzną o podłogę po czym podszedł do mnie.
- Idziemy!- wywarczał i złapał mnie boleśnie za rękę.
Zaczął mnie ciągnąć w stronę, której jeszcze nie znałam.
- Czyli to twoja mate?- usłyszałam głos jakiejś dziewczyny za nami.
Mężczyzna nagle się zatrzymał, przez co wpadłam na jego plecy, i odwrócił.
- Ładna i to bardzo- powiedziała dziewczyna podchodząc do mnie.
- Wiem- powiedział nadal trochę zły.
Pov. Ivan
-Ładna i to bardzo- powiedziała Julia po czym podeszła do Alice.
- Wiem- powiedziałem starając się powstrzymać swój gniew i nie rzucić się na nią.
Chyba to zauważyła, ponieważ pokręciła tylko głową śmiejąc się i spojrzała na moją Alice.
- Julia- rzekła i wyciągnęła do niej rękę.
- Alice- podała jej rękę lekko speszona.
- Nie bój się ten mięśniak nie zrobi ci krzywdy...Niech tylko spróbuje- popatrzyła na mnie groźnie.
Nie mówiąc nic znowu zacząłem iść do pokoju Alice oczywiście ciągnąć ją za sobą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro