Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.Czemu laleczko?

- Gdzie jesteś kochanie- szeptał zdyszany Ivan.

Ja cały czas biegłam mimo że nie znałam tego lasu. Miałam tylko jeden cel zgubić tego potwora.

- Kochanie i tak mi nie uciekniesz!- powiedział pewnie.

I miał rację. Biegłam już dość długo. Brakowało mi już sił. Powoli zwalniałam. Ale nadal biegłam co sił w nogach.

- Kochanie to nie zabawa w chowanego

Odwróciłam się żeby zobaczyć jak daleko jest... I to był błąd. Potknęłam się o jakiś korzeń i upadłam na ziemię. Próbowałam się podnieść ale ból kostki mi nie pozwalał. I wtedy z krzaków wyskoczył on. Mimo że nie przypominał siebie tylko zakrwawionego potwora wiedziałam że to on. Zaczęłam czołgać się po ziemi. Byłam przerażona.

- Czemu one zawsze uciekają? Ah zapomniałem lubię jak uciekają- popatrzył na mnie tak przerażającym wzrokiem, że zamarłam.

Niestety on to wykorzystał i rzucił się na mnie...

Krzyknęłam... Na szczęście to tylko sen. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam jeszcze trochę oszołomiona i poszłam pod prysznic. Szum wody mnie odprężył, ale też sprawił, że zaczęłam rozmyślać. Czemu Ivan w moim śnie był tak okropnym potworem? Po chwili doszłam do wniosku, że pewnie wyobrażam go sobie jako potwora bo jest szefem mafii. Tak to na pewno to.

Pov. Max

Właśnie wychodziłem z kuchni z pełną tacą jedzenia, która niestety nie była dla mnie no, ale co ja na to poradzę. Jestem ciekaw tylko jednej rzeczy, której zresztą zaraz się dowiem...
Wszedłem do pokoju i usłyszałem, że moja laleczka jest pod prysznicem. Odłożyłem tace na stolik i podeszłam do drzwi łazienki. Nacisnąłem na klamkę, ale laleczka była mądra i się zamknęłam. Szkoda. Chciałem ją przestraszyć. Wiem, że gdyby Ivan dowiedział się, że wiedziałem jego mate nago zabił by mnie, ale i tak bym zaryzykował gdybym mógł. Chwilę musiałem poczekać na moją laleczkę ale w końcu wyszła.

- Witaj laleczko!- przywitałem ja szeroko uśmiechnięty.

Widocznie chyba nad czymś myślała bo na moje przywitanie podskoczyła.

- Po pierwsze przestraszyłeś mnie a po drugie czemu laleczko?

Mówiąc to zobaczyła tace stojącą na stole do którego usiadła i zaczęła jeść.

- Smacznego- powiedziałem a ona tylko kiwnęła głową.

- Czemu laleczko?- spytałem a ona popatrzyła na mnie wpychając kolejny widelec do buzi i kiwnęła głową na tak.

Ja się tylko zaśmiałem pod nosem, wziąłem jeden z jej mokrych jeszcze loków i zacząłem się nim bawić, po czym dokończyłem:

- Ponieważ wyglądasz jak laleczka.

Ona tylko spojrzała na mnie z pytającym wyrazem twarzy nadal jedząc. Usmiechnąłem się na ten widok i powiedziałem:

- Masz bardzo jasną cerę, kręcone blond włosy oraz piękne, błyszczące niebieskie oczy. Dlatego wyglądasz niczym porcelanowa laleczka.

- Mógłbyś mnie tak nie nazywać?- zapytała.

Ja tylko zaśmiałem się i pokręciłem głową na nie. A gdy chciała coś powiedzieć wsadziłem w jej usta truskawkę i ruszyłem do drzwi. Jednak za nim wyszedłem przypomniało mi się coś ważnego.

- Co zrobiłaś Blacowi?

- Komu?- zastanowiła się chwilę po czym zaśmiała się i odpowiedziała- nic.

Popatrzyłem się na nią przeszywającym wzrokiem z nadzieją że powie mi coś więcej, ale ona wsadziła tylko kolejny widelec do ust. Wyszedłem bo i tak by mi nic nie powiedziała. Ruszyłem szybkim krokiem do biura mojego Ivanka.

- Nie chcesz sprzedać mate?- spytałem po wejściu do jego biura.

- Niby komu miałbym?- spytał wyraźnie zaciekawiony.

- Komu innemu jak nie mi- poruszyłem sugestywnie brwiami a on parskął śmiechem.

- Żebyś mi ją zgwałcił?... Nie dzięki mogę zrobić to sam- rzekł i wrócił do papierów.

- W sumie racja. Powiem ci jedno- usiadłem na fotelu na przeciwko jego-  niezłe z niej ziółko.

Posłał mi pytające spojrzenie a ja jak gdyby nic wziąłem jabłko z jego biurka i zacząłem je jeść.

- Czemu?- spytał.

- Co czemu?- spytałem nie rozumieją o co mu chodzi.

- Czemu z niej niezłe ziółko?

- Skąd mam wiedzieć?

- Sam to przed chwilą powiedziałeś- powiedział zirytowany.

- Nie przypominam sobie- mówiąc to szybko wybiegłem z jego gabinetu.

Na całe szczęście zdążyłem zamknąć za sobą drzwi bo inaczej dostał bym czymś w głowę. 5:3 kochaniutki przyjacielu jeszcze 2 punkty i będzie remis.

____________________________________________________________________________

Postaram się dodawać rozdziały raz w tygodniu, przeważnie będą to weekendy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro