4. Książę z fotela
Czemu ta chata jest taka ogromna? Po wejściu na ostatnie piętro z parteru weszliśmy w labirynt korytarzy.
- Ile to ma pięter?- spytałam zdyszana
- 15 - odpowiedział jak gdyby nigdy nic i skręcił w kolejny korytarz.
Czemu ja umiera ze zmęczenia a on nawet się nie spocił? Jak ja się pytam jak? Jest jakimś robotem czy coś?
- Idziesz?- zapytał z kpiącym uśmieszkiem.
- Czy cię to bawi?- zapytałam zirytowana.
- Skądże.
Co za drań myśli że nie widzę tego jego kpiącego uśmiechu? Mam nadzieję że mnie szybko wypuszczą i nie będę musiała się z nim męczyć.
- Poczekaj tu na mnie a ja wejdę i księżniczkę zapowiem. A i pamiętaj żeby nie uciekać bo to zbyt dobrze się nie skończy.
Gdy skończył mówić wszedł przez ogromne drzwi do jakiegoś pokoju. Zostałam sama i zastanawiałam się uciec czy nie uciec oto jest pytanie...
- O nie uciekłaś szkoda
- Mogę już wejść czy mam z tobą się jeszcze męczyć?- spytałam mając go już serdecznie dość.
- Ta właź.
Otworzył mi drzwi a ja weszłam do ogromnego, jak z resztą wszystko w tym domu, pokoju. Czemu cały dom jest taki ciemny i ponury? Czy urządzał go jakiś facet?
- Słodka- powiedział jakiś facet patrząc się na mnie do kogoś kto siedzi na fotelu za biurkiem.- No tylko spójrz mała słodziutka dziewczynka.
- Mała to jest twoja pała.- powiedziałam zdenerwowana, zazwyczaj mi to nie przeszkadza no ale muszą podziękować Mikusiowi
- Rzeczywiście słodka- powiedział sarkastycznie tajemnicza osoba na fotelu.
- Zobaczysz ja ją wychowam
- Że co?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Zobaczymy- odpowiedział kpiąco książę z fotela.
- Czy wy wogule mnie słuchacie?- zapytałam czując się pominięta.
- Niestety twój piskliwy głosik słychać z kilometra- powiedział książę w końcu się odkręcając.- Max możesz nas zostawić samych.
- Oczywiście tylko nie zjedź mojej laleczki.- powiedział rozbawiony Max
Moja mina w tej chwili była przepiękna, gdyby tylko była tu Toni zostałabym królową Youtube.
- Kim jesteś i co tu robisz?- powiedział ostro aż się trochę przestraszyłam.
- Co tak groźnie?
- Siadaj!
~ Czy z nim wszystko w porządku krzyczy na mnie za nic super~
- Powiem jeszcze raz bo może nie usłyszałaś. Kim jesteś i co tu robisz?
- Mam na imię Alice i sama nie wiem co tu robię.
- Dziewczynko czy ty wiesz kim ja jestem?
~ Różową wróżką zębuszką lub jakimś magicznym jednorożcem? Wiem żulem spod mostu to na bank to~
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Jestem Ivan Damon coś ci to mówi?
- A powinno?
- Nie denerwuj mnie dziewczynko.
- Po pierwsze ta dziewczynka ma imię a po drugie kiedy będę mogła stąd iść?
- Nigdy cię nie wypuszczę- powiedział to tak spokojnie jakby to było najoczywistrzom rzeczą na świecie.
- A mogę wiedzieć niby czemu?- zapytałam już trochę poddenerwowana.
- Nie wypuszczę mojej mate - odpowiedział i wyszedł z pokoju.
Po pierwsze czemu każdy tutaj musi się uważać za wszechwiedzącego króla świata a po drugie jaka do cholery mate?
- A miałem nadzieję że się ciebie pozbędę.- powiedział zrezygnowany Mikuś.
- Uwierz mi ja też
- Dobra ruszaj tyłek wracamy do twojego pokoju.
Wstałam zrezygnowana z fotela i poszłam za nim. Nie wiem czemu ale Ivan... Coś jest ze mną nie tak po spotkaniu z nim. Nie rozumiem czemu. Doszliśmy do pokoju. Mikuś nawet się nie odezwał tylko śmiał mnie wepchać do pokoju.
- A może mniej brutalnie!- wykrzyczałam przez drzwi.
- Cicho kobieto nie widzę w końcu twojej twarzy daj mi się jeszcze nacieszyć brakiem twojego głosu- rzekł błagalnym głosem.
Dobra będę łaskawa i nie będę mu dziś już dokuczać. Weszłam głębiej do pokoju i usiadłam na łóżku. Super jest już 19. Nie mam za dużo ciekawych rzeczy do robienia tutaj szczególnie wieczorami. Poszłam do garderoby w której oczywiście nie było nic. Nie no miałam tam dwie bluzy i jeansy plus ciuchy w których tu przyszłam. Wzięłam moją bluzę do spania i ruszyłam do łazienki a potem poszłam spać.
____________________________________________________________________________
W końcu mam trochę czasu i napływ weny. Za wszelkie błędy przepraszam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro