Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Żyje w wolnym kraju!

Opowiedziałyśmy sobie co przytrafiło się każdej z nas a Toni, która dołączyła do nas nie mogła przestać się śmiać.

- Toni to nie jest śmieszne!- powiedziała obrażona Jul.

- To prawda rozumiem sytuację Alice to naprawdę nie jest śmieszne z jej punktu widzenia, ale ty masz focha na faceta tylko dlatego, że ma ładny pokój- złapała się za brzuch i zaczęła jeszcze głośniej śmiać.

- W sumie Toni ma rację- również się roześmiałam.

- Ta trochę to głupie, ale i tak nie powiem mu tego- spokrzałyśmy na dziewczynę i wszystkie trzy wybuchneliśmy jeszcze większym śmiechem.

- Okey ja jestem głodna a wy?- powiedziałam gdy się trochę uspokoiliśmy.

- Ja też- powiedziały razem.

Zeszłyśmy na dół do kuchni, ale niestety przed wejściem do niej spotkaliśmy Ivana.

- Witaj kochanie- mrugnął do mnie z kamiennym wyrazem twarzy- Dzień dobry dziewczęta.

- Uuuuu kochanie czy my o czymś nie wiemy- Julia poruszyła do mnie sugestywnie brwiami.

- Nie powiedziałaś dziewczyną o sobotnim ślubie?- zapytał z teatralnym zaskoczeniem.

- Jakim ślubie?- zapytałam wyzywająco.

- Naszym kochanie- wskazał na mnie a następnie na siebie.

- Po moim trupie. Nie znam cię koleś- powiedziałam słodko.

- Nie dobra dziewczynka.... Mamusia nie uczyła, że nie całuje się nieznajomych- powiedział machając mi palcem przed twarzą. Dobra teraz to mnie wkurzył.

- Buziak był bez mojej zgody i ślub też ma być?!- krzyknęłam- Zapomnij powinnam mieć prawo głosu! Żyje w wolnym kraju!

- Dopóki mieszkasz pod moim dachem ja ustalam zasady, ale jestem łaskawy jeśli przejdziesz próbę możesz decydować jeśli nie szykuj suknie ślubną.- powiedział niewzruszony moim wybuchem co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.

- Zgoda- wycedziłam przez zęby.

- Max przyjdzie po ciebie jutro o 10:00- rzucił krótko odchodząc.

Odwróciłam się do dziewczyn i.... No tego to bym się nigdy nie spodziewała. Stały z opakowaniem popcornu i zajadały się w najlepsze. Posłałam im pytające spojrzenie.

- No i dupa seans się skończył a miałam nadzieję na jakiś romans... albo pogrzeb- powiedziała Jul z udawaną rozpaczą.

- Niezła rozbieżność- zaśmiała się Toni.

- Dzięki za wsparcie takie przyjaciółki to skarb- przewróciłam oczami widząc ich głupie uśmiechy.- Chodźmy w końcu coś zjeść.

- Ej a na czym polega ta próba?- zapytałam w połowie posiłku.

- To zależy, którą dostaniesz- powiedziała Toni odkładając widelec obok talerza.

- Jest ich kilka?- zakrztusiłam się spaghetti z krewetkami, które jadłam.

- Tak... Pierwsza to pokój z pułapkami, druga to labirynt a trzecia to wytrzymanie weekendu w lesie.- odezwała się Julia, która skończyła już swój posiłek.

- Weekend w lesie brzmi nieźle- powiedziałam rozmarzona dwoma dniami w samotnym domku zdala od Ivana.

- To jest tylko dla mate wilkołaków. Ivan zapewne nie da ci również labiryntu bo zna twoją orientację w terenie- przyjaciółka popatrzyła na mnie a ja się zarumieniłam ze wstydu- Najpewniejszy jest pokój z pułapkami, który jest bułką z masłem dla wilkołaków, ale ludzie mają z nim problem.

- Dzięki Jul ty to potrafisz pocieszyć- przewróciłam oczami i wróciłam do jedzenia.

Dziewczyny się jeszcze roześmiały i zaczęły mówić o próbie jakiegoś wilkołaka o imieniu Will. Starałam się je słuchać, ale nie mogłam myśleć o tym w co się wpakowałam. Jeśli nie zdąży się cud to zostanę żoną Ivana. Nie była to wielką tragedia, ponieważ ten wielki zły i podły burak potrafi być słodki i kochany, ale nie przy ludziach. Głupi palant. Przewróciłam oczami. Czemu ja wogóle o nim myślę? Westchnęłam i spojrzałam na przyjaciółki:

- Jakieś pomysły żeby dopiec Ivanowi gdybym nie wygrała?

- Wiesz zawsze można niechcący pożyczyć klucze od tego pokoju i coś wymyślić- Jul mrugnęła do mnie.

- Niechcący pozwalam- roześmiałam się- Dobra a teraz pójdę do pokoju.

- Spoko ty bądź grzeczna i miła a my wszystko załatwimy- powiedział Toni.

Wyszłam z kuchni i ruszyłam do swojego pokoju. Weszłam na 14 piętro i skręciłam w lewo. Ta labirynt to jednak byłby zły wybór. Okey tylko teraz, w którą stronę teraz skręcić. Błąkałam się po korytarzach aż wpadłam na czyjeś plecy. Mężczyzna odwrócił się do mnie i powiedział:

- Czyli labirynt odpada?

- Ivan to nie jest śmieszne- powiedziałam starając się nie roześmiać.

- Naprawdę nawet biorąc pod uwagę, że twój pokój jest pierwszy po lewo.- roześmiał się.

- Okey to jest zabawne- śmialiśmy się przez chwilę- Ta próba nie będzie zbyt trudna?

- Dla mnie to bułka z masłem, ale nie wiem jak dla ciebie.

- Umrę?- zapytałam.

- Nie powinnaś... Chyba, że jesteś wybitnie głupia- powiedział i ruszył przed siebie, odwróciłam się do niego- Idziesz? Czy nadal chcesz błądzić?

- Idę- ruszyłam za nim.

Po drodze do mojego pokoju nie rozmawialiśmy ze sobą. Gdy byliśmy przy drzwiach chłopak odezwał się jeszcze na koniec:

- Podczas próby uważaj na siebie. Nie mogę być z tobą tam w środku, ale mogę cię obserwować i z tobą rozmawiać.- pocałował mnie jeszcze w czoło i odszedł.

Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.

- Dlaczego nie możesz być taki zawsze? Czemu musisz być gnojem? Gdybyś zachowywał się tak zawsze nie miałabym nic przeciwko żeby zostać twoją żoną.- powiedziałam sama do siebie.

Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam. Mimo że jest jeszcze wcześnie jutro czeka mnie ciężki dzień, dlatego muszę się wyspać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro