Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Bawimy się w chowanego?

Na moje nieszczęście ktoś wszedł do kuchni. Schowałam się pod blatem i modliłam się żeby ten ktoś mnie nie znalazł. Kroki stawały się coraz głośniejsze a moje serce zaczęło bić bardzo szybko. Wzięła patelnie, która leżała na półce. Zacisnęłam na niej ręce i czekałam na odpowiedni moment by jej użyć. Osoba ta podeszła do miejsca, w którym się chowałam. Natychmiast wstałam i przywaliłam tej osobie patelnią. Był to Alex. Padł na podłogę. Wzięłam plecak i szybko wybiegłam. Drzwi wejściowe na szczęście były otwarte. Gdy byłam kawałek od domu Alexa wyłączyłam telefon i wyrzuciłam go w krzaki.

Droga do miasta minęła mi spokojnie. Modliłam się żeby nikt nie czekał na mnie w mieście. Wyszłam z lasu i weszłam do miasta. Nie znałam języka dlatego trochę mi zajęło zanim znalazłam miejsce, do którego szłam.

Pov. Ivan

Wybiła 19:00. Schowałem papiery i wyszłem z gabinetu. Idąc do pokoju Alice poczułem lekkie ukłucie w sercu. Szybko pobiegłem do jej pokoju, ale już jej tam nie było. Usłyszałem pisk opon. Wybiegłem na zewnątrz.
- Alex nie żyjesz!!!- wykrzyczałem widząc odjeżdżającego go samochodem, w którym była Alice.

Wbiegłem zły jak diabli na górę do mojego gabinetu. Był tam Black i Max, których wezwałem wcześniej w myślach.
- Ten sukinsyn porwał moją mate!- wykrzyczałem a moje oczy zmieniły kolor na czerwony.
- Czyli zabić gnoja tak?- zapytał poważnie Max.
- Najpierw znaleźć Alice a potem zabić gnoja tylko żeby ona o tym nie wiedziała. Zrozumiano!
- Oczywiście. Nie martw się w ciągu dwóch dni znajdziemy ich.- powiedział Max i wyszli z gabinetu.

Była dopiero 10:00 rano następnego dnia a wataha miałam mnie już dość. Moje oczy z godziny na godzinę robiły się coraz bardziej czerwone. Na wszystkich się wydzierałem lub warczałem. Po południu przyszedł Max i oznajmił że ten gnój wywiózł moją mate do Rosji. Natychmiast ruszyłem do mojego prywatnego samolotu. Gdy byłem już w Rosji Max wynajął samochód i pojechaliśmy po moją mate. Jakąś godzinę później Max się zatrzymał. Wysiadłem z auta i spokojnym krokiem ruszyłem do środka. Kopnąłem drzwi i weszłem do środka.
- Alex...Kici kici...- wysunęłem pazury i zacząłem jeździć nimi po ścianie- Szczurze gdzie jesteś? Bawimy się w chowanego? Ojoj...- pokręciłam głową- Obaj dobrze wiemy że nie umiesz się chować.
Wszedłem do kuchni i zobaczyłem Alexa leżącego na podłodze.
- A mówiłem że przegrasz. Max!- zawołałem przyjaciela- Obudź go i przyprowadź do mnie.
Wyszedłem na korytarz, żeby trochę się rozejrzeć.
- Co za piękny szklany Alex. Ups- figurka wypadła mi z ręki.
- Czyżby to był Picasso?- przejechałem pazurami po obrazie- Oh nie... zapomniałem pazury.- uderzyłem się w głowę.
Rozglądałem się jeszcze chwilę aż do znalezienia biura tego szczura. Zrzuciłem wszystko co leżało na biurku i rozsiadłem się wygodnie na fotelu. Po krótkiej chwili Max przyprowadził skazańca.
- Coś ty zrobił z moimi rzeczami?- zapytał wkurzony Alex.
- Gdzie jest moja dziewczynka?- zapytałem spokojnie i usiadłem na rogu biurka.
- Oboje jesteście siebie warci! Patrz co mi zrobiła!- wskazał na guz na głowie.
- Gdzie jest Alice?- powtórzyłem pytanie.
- Nie wiem uciekła- powiedział kpiąco.
Rzuciłem się na tego gnoja. Moje oczy zrobiły się czerwone, wysunąłem pazury i po chwili byłem w postaci wilka. Po krótkiej chwili wyszedłem na korytarz gdzie czekał Max.
- Posprzątaj to i wyślij mały prezencik dziadziusiowi.
- Czego mam się tam spodziewać?- zapytał rozbawiony.
- Tego co zwykle... A i jeszcze jedno kluczyki.
Max rzucił mi kluczki i poszedł sprzątnąć miejsce zbrodni. Ja natomiast wziąłem auto i rozpocząłem poszukiwania mojej mate. W międzyczasie wykonałem telefon do pewnej osoby, która na pewno pomoże mi ją odnaleźć. Przeszukałem całą okolicę ale nie znalazłem Alice. Pojechałem do hotelu, w którym czekał na mnie Max. Uznaliśmy że poczekamy na jeszcze kilka osób i wznowimy poszukiwania jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro