Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Wracałam do domu, zastanawiając się, jak bardzo zawaliłam sprawę. Do końca dnia nie było okazji, żeby wrócić do tematu, a zresztą sama nie miałam na to ochoty. Utknęłam w martwym punkcie i po kilkugodzinnych przemyśleniach oraz zażartej dyskusji z pandowymi przedstawicielami mojego sumienia, doszłam do wniosku, że jednak nie nadaję się na Kupidyna. Zgodnie z radą Radka powinnam skupić się na nauce, w końcu wpaść na jakiś, chociaż ogólny plan na przyszłość. Wciąż nie wiedziałam, czym właściwie chcę się w życiu zająć.

Budownictwo odpadło, wielka sztuka tym bardziej, niby odziedziczyłam talent po mamie, ale mnie tam nie ciągnęło. Nikodem miał swoje gry, zresztą od dłuższego czasu był już profesjonalnym e-sportowcem. Nie za bardzo rozumieliśmy, o co w tym wszystkim chodzi, ale szanowaliśmy, kiedy prosił, żebyśmy mu nie przeszkadzali, gdy rozgrywał jakiś turniej. Nawet nie raczył mi odpowiadać, po pytaniu jak mu poszło. Moja intuicja jednak nie nigdy nie zawodziła i widziałam po nim subtelne oznaki radości z wygranej. On w przeciwieństwie do mnie nie był zbyt ekspresyjny, ale ja nadrabiałam za niego. Biegłam wtedy do pobliskiej cukierni kupić mu eklera, jego ulubiony przysmak. W przeciwnym wypadku przygotowywałam mu kakao z bitą śmietaną. Taka ze mnie dobra siostra.

Odpaliłam pierwszy lepszy kanał, który pokazywał na żywo wybieg z pandami i przez godzinę bazgroliłam je w różnych sytuacjach życiowych. Takie cozy obrazki, których miałam całą serią, ale bez pomysłu na to jak je wykorzystać. Co jakiś czas mój wzrok powracał jednak do telefonu, w końcu wzięłam go do ręki i włączyłam na chybił trafił jeden z listów Nikosia:

(4) Droga,

targają mną sprzeczne uczucia. Tak bardzo chciałbym sam z Tobą porozmawiać, ale strach, o którym wspominałem ostatnio, paraliżuje mnie zbyt mocno. Mam nadzieję jednak, że nie masz mi za złe chłonięcie każdej informacji na Twój temat. Nie wypytuję siostry o wszystkie szczegóły, żeby nie wzbudzać jej podejrzeń, ale ona i bez tego dużo o Tobie opowiada. I nawet z cała tą wiedzą chciałbym ponownie zadać Ci nawet te najgłupsze o ulubiony kolor, książkę czy kwiat. Wybacz mi, że nie potrafię znaleźć w sobie wystarczającej odwagi, ale nie chcę ryzykować odrzucenia, a tym bardziej że zaczniesz odczuwać wobec mnie litość, kiedy powinnaś skupić się na szukaniu kogoś lepszego niż ja.

Twój już na zawsze N.

Przeczytałam go i się załamałam, jak chciałabym im powiedzieć, żeby po prostu ze sobą porozmawiali. Wziąć Olkę za rękę, zapukać do jaskini i ich sobie przedstawić. Przecież to sytuacja idealna, kto by nie marzył, żeby jego najlepszy przyjaciel wziął ślub z rodzeństwem.

Od myślenia zgłodniałam i zeszłam do kuchni, gdzie chwilowo rządziła pani Danusia. Przychodziła trzy razy w tygodniu, żeby nam przygotować posiłki, często przychodziła z nią Olka, ale najwyraźniej tego dnia nie miała ochoty spędzać ze mną więcej czasu. Nie dziwiłam się, pewnie bała się, że będę dalej drążyć temat jej typów. Nie chodziło o to, że bała się konfrontacji, tylko ja potrafiłam być całkiem męcząca.

- Co jest Ninuś? - zapytała mama moje przyjaciółki, mieszając coś w garnku, z którego unosił się ciekawy zapach.

Próbowałam zajrzeć do środka, ale zostałam odgoniona łyżką. Pani Danusia miała swoje zasady i jedna z nich mówiła, że nie ma podglądania, co się znajdzie na talerzu, dopóki jedzenie na nim nie wyląduje. A jeszcze inna, że jeśli dla kogoś gotuje, to musi znać chociaż jedną ulubioną rzecz tej osoby i nie chciała zrobić wyjątku nawet dla Nikodema. Co jakiś czas próbuje go przekonać przez drzwi, żeby chociaż porozmawiał z nią chwilę na ten temat. Pani Danusia uważała, że sucha lista to nie to samo, co usłyszeć to bezpośrednio od człowieka, którego miała nakarmić. Musiałam, więc grzecznie poczekać, aż skończy gotować, nie śmiałam w jej obecności sięgać po przekąski przed obiadem.

- Oleńka mówiła, że poruszyłaś z nią dzisiaj ciekawy temat, miałaś w tym jakiś cel? - zapytała ponownie kucharka, nie przerywając wprawnego krojenia warzyw.

- Podoba się komuś - mruknęłam pod nosem. - I nie wiem, co z tym zrobić.

Pierwszy raz widziałam, żeby mama Olki zastygła bez ruchu w trakcie gotowania i to w połowie jakieś czynności. Odłożyła nóź obok połowy cebuli i odwróciła się do mnie tyłem. Obserwowałam ją niepewnie, przeklinając się za niewyparzone usta, ale czułam się nieco przytłoczona brakiem zdecydowania, co do podjętych kroków.

- Proszę cię, nie rób nic - odparła ze smutnym uśmiechem. - Domyślam się, że cokolwiek byś zrobiła, kierowałyby tobą dobre intencje i poniosłabyś konsekwencje. - Wzięła głęboki oddech. - Oleńka przez swojego ojca może mieć pewna problemy, żeby zaufać jakiemuś chłopakowi. Z jednej strony boję się, że pozna kogoś równie okropnego, co jej ojciec, a z drugiej chciałabym ci się zapytać, czy go dobrze znasz i czy będzie dla niej dobry. W końcu pierwsze zauroczenia i miłości to nieodłączny element dorastania. - Już otwierałam usta, żeby odpowiedzieć na te pytania twierdząco, ale mnie powstrzymała. - Nic nie mów i przez jakiś czas nie wracajmy do tematu.

Zjadłam w milczeniu, zresztą rewelacje, którymi podzieliłam się z naszą kucharką, skłoniły ją tylko do dalszych, wewnętrznych rozmyślań. Nie wiedziałam, jak zareaguje. Ba, zacznijmy od tego, że nie miałam zamiaru w ogóle o tym mówić, ale nie sądziłam, że wywoła to w niej aż tyle smutku. Nie chciałam jej więcej zawracać głowy i wzięłam porcję dla Nikodema. Towarzyszyłam mu podczas posiłku, siedząc na jego łóżku. Wysyłałam Olce rysunki, które wykonałam wcześniej z prośbą o opinię. Czasem prosiłam też brata, ale tego dnia nie miałam ochoty brać pod uwagę jego krytyki, zresztą słusznej i konstruktywnej, ale to szczegół.

- Co jest? - zapytał zmartwiony.

- Nic - odparłam zdecydowanie za szybko, spoglądając to na niego to na komunikator w telefonie.

- Przecież widzę, że ci mózgownica parowała od myślenia, a to potrafisz tylko, gdy się czymś za bardzo przejmujesz. - Wzruszył ramionami i odłożył talerz obok starty pozostałych naczyń, które zamierzał odnieść wieczorem do kuchni, nie narażając się na nieproszonych gości. - Masz teraz Olę, ale jakbyś potrzebowała, to mogę chociaż posłuchać.

Obrócił się na fotelu w stronę ekranu. Zawsze uważałam, że sposób, w jaki wyraża troskę o mnie jest uroczy, nawet jeśli pozbawiony ekspresywności i aktywności. Uśmiechnęłam się pod nosem, cieszyłam się, że mam takiego słodziaka za brata bliźniaka.

- Dzięki. - Uściskałam go krótko, ale kazał mi znikać, żeby mógł w spokoju wrócić do rozgrywki.

W drodze do siebie spojrzałam z przerażeniem na telefon i uświadomiłam sobie, że wysłałam przyjaciółce trochę więcej zdjęć z galerii, w tym te, które zawierały listy Nikodema. W panice chciałam cofnąć tę wiadomość, ale miała już status odczytanej i - co gorsza - migały te przeklęte trzy kropki, zwiastujące pisaną już odpowiedź. Olka zapytała tylko, o co chodzi, modliłam się w duchu, żebym doznała olśnienia z wiarygodną historyjką, którą mogłabym jej sprzedać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro