Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Bolesna przeszłość

Mając 12 lat uciekłem z wyspy Berg.Teraz mieszkam z matką w lodowym królestwie smoków. Nie ukrywam że chowam uraze do tego mniejsca i tych ludzi. Nawet własny były ojciec się mnie wstydził. Nie chcę tam wracać. Omijam tą wyspę szerokim łukiem tak samo jak matka. Na Berg niestety nadal panuje prawo zabij lub zgiń. Najchętniej spalił bym tą wyspę ale moje sumienie mi nie pozwala. Pamiętam minę mojego oj... znaczy Stoicka jak odlatywałem. Po dwóch dniach w dziczy zaatakował mnie paszczogon. Wtedy straciłem nogę i poznałem matkę. To ona mnie uratowała. Na plecach i prawej ręce mam tatuaż nocnej furii z jedną czerwoną lotką na ogonie. Oczywiście był to wizerunek szczerbatka bez którego moje życie nie miałoby sensu.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Właśnie wracam z trzydniowej "wycieczki" ze szczerbatiek. Mam nadzieje że mama się nie zamartwiała. Ostatnio jak tak zniknołem prawiła mi kazania przez najbliższy tydzień. W końcu jestem jóż dorosły. Zaczołem się zbliżać gdy nagle usłyszałem jej głos.

- Czkawka!- krzykneła uradowana - Gdzieś ty był! Martwiłam się.

- Tak wiem mamo, ale musiałem.

- Nie lubię jak się tak zachowujesz. - Powiedziała z oburzeniem.

Nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Yyyyyy... Czyli jak?

- Jak ten noo... - nie chciała dokończyć co słychać było w jej głosie.

-Noo..
-Nieważne
Po paru minutach jednak postanowiłem drążyć temat.
-Ważne - warknąłem choć nie zamierzałem

- Ach... No jak taki bachor...
- Mam 20 lat więc chyba mogę czasem....zwiać.
- Wolałabym nie
-Dlaczego? - Nie rozumiałem o co jej chodzi.
- Bo nie!
- Bo!- krzyknąłem, miałem dosyć bo ostatnio była taka tajemnicza.
- Bo przypomina mi to o czymś! O czymś złym!
- Czym!? - brnąłem temat zdenerwowany
- Tym że W TEDY ZNISZCZYŁAM MARZENIA MOICH RODZICÓW PRAWIE REALIZUJĄC SWOJE! WIĘC ZACHOWAJ SIĘ JAK NORMALNY CZŁOWIEK!
- Twierdzisz że jestem NIENORMALNY!?- nie mogłem w to uwierzyć
- Tak!
- W porządku! - wsiadłem na nocną furię i odleciałem. Słyszałem tylko głos że mnie przeprasza i żebym wrócił, ale nie myślałem trzeźwo. Leciałem przed siebie zły aż nagle usłyszałem huk.


₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

- Yaaah- krzykną zdenerwowany - Jak mogła o mnie tak pomuśleć? Dlaczego tak zaaragowała?? - Czkawka zadając sobie jeszcze wiele takich pytań bez odpowiedzi nawet nie wiedział dokoąd leci. Nagle usłyszał tylko huk. Coś strzeliło w ich strone i.....

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Perspektywa Valki

Widziałam tylko jak odlatule i znika za horyzontem. Nie chciałam tego powiedzieć. Muszę za nim polecieć i to jak najszybciej. Oby nie zbliżył się do Berk. Niestety mam złe przeczucia. Dałam tylko do powąchania chmuroskokowi jego szkicownik który zapomniał. Jak dobrze że czasami jest taki roztrzepany.

- Złapałeś trop? - smok prychną na znak że owszem, ma trop - Świetnie, a teraz lećmy. Muszę pszeprosić syna.

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Perspektywa Czkawki

Usłyszałem tylko huk. Energicznie obruciłem głową i zobaczyłem sieci. Razem ze szczerbatkiem omineliśmy je. Poklepałem szczerbatka na pochwałę, lecz zachwile wpadliśmy. Spadając załorzyłem kaptur z hustą aby mnie nie rozpoznali.

Spadliśmy dość twardym londowaniem. Odrazu po upadku podniosłem się a wikingowie mnie otoczyli. Widziałem tam międzyinnymi Sączysmarka, Śledzika, Bliźniaki, Astrid oraz Pyskacza. Bardzo go lubiłem jeszcze jak tu mieszkaliśmy, podkochiwałem też się w Astrid, ale z każdą złamaną kością uczucie zanikło.Otoczyli mnie. Widziałem jak szczerbatek powoli wygrzebuje się z sieci więc byłem zdany tylko na siebie. Na szczęście nue widzieli mojej twarzy przez kaptur tworzący cień i hustę, oczywiście czarną. Podczas upadku prawy rękaw kombinezonu się zerwał dzięki któremu można było zobaczeć trochę umięśnioną rękę z tatuażem. Przedstawiał on nocną furię. Z chwili zamysłu wyrwały mnie szepty wikingów.

- Co to za koleś?
- Jest jeźdźcem?
- Ale wariat.

- Kim jesteś? - Pyskacz doniosłym głosem zapytał.

- To Berk?- zapytałem aby uniknąć pytania

- Ta, a teraz pożegnaj się z ży...- Sączysmarkowi przerwał pyskacz

- Poddaj się!
-Chyba sobie kpisz!- powiedziałem aby mu dopiec
-Masz nikłe szanse aby pokonać narud nasz taki silny, mocny, niesam...- Mieczykowi przerwała Szpadka- Chodzi mu oto że nas jest więcej a ty nawet nie masz broni.

- Ach tak?- wyjąłem mały sztylecik

Wszyscy wikingowie w śmiech
-HAHAHAHAHAHAHAHA

Uśmiechnąłem się zadziornie co chyba przyuważyli i przestali się śmiać. Po chwili z dolnej części rączki ulotnił się gaz zębiroga, którego otoczyłem wokół siebie i szczerbatka aby się odsuneli. Po chwili podpaliłem go i był mały wybuch. Potem małe ostrze wyciągneło się w górę robiąc z niego miecz. Po chwili miech stanął w płomienuach. Wszyscy mocno się zdziwili i "szczena im opadła". Byłem zadowolony dopuki nie usłyszałem że strzała leci w moją stronę.

Shyliłem się. Zamną stało drzewo w które wbiła się strzała. Niestety pociągneła ze sobą mój kaptur odrywając go i pokazując moją twarz w pełnej okazałości. Miny im zrzedły, ale nagle poczułem nienaturalny wiatr. Już wiedziałem kto to....

Mam nadzieję że się spodobało. Jest to moja pierwsza książka więc przepraszam za błędy. Proszę o komentarz odnośni uwag lub czegoś innego. Następny rozdział w krótce!!!!(759 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro