~ Przepraszam ~
Przepraszam.
Tak bardzo Cię przepraszam.
Choć wiem, że to wciąż za mało...
~~~
Widziałam, jak wyjeżdżasz na rowerze zza zakrętu w oddali.
Widziałam, jak skręcasz w lewo, jadąc pod górę.
I widziałam, jak nagle upadasz boleśnie na chodnik.
Zwolniłam. Byłam w szoku. Tak jak Ty.
Patrzyłam, jak się podnosisz.
Patrzyłam, jak robisz to powoli i bardzo niepewnie.
I patrzyłam, jaki masz problem z wydostaniem się spod roweru.
Wtedy pomyślałam, że powinnam Ci pomóc. Nie miałam iść w tamtym kierunku, ale mogłam pójść do domu inną drogą. Nie skręcać zaraz w lewo, a iść tą, na której leżałeś. Przyspieszyłam, naprawdę chciałam Ci pomóc.
Ale udało Ci się wstać, zanim podeszłam. Z trudem podniosłeś ciężki rower. Stanąłeś obok niego. Byłeś sam. Żaden Twój przyjaciel za Tobą nie jechał.
Znów zwolniłam. Obserwowałam. Wiedziałam, że za chwilę powinnam skręcić w lewo, w stronę mojego domu albo pójść prosto w Twoją stronę.
Złapałeś się za rękę i chyba powiedziałeś coś z bólem w głosie. Obejrzałeś siebie i rower. Nie wyglądałeś dobrze. Jakieś dwie kobiety po przeciwnej stronie ulicy się na Ciebie obejrzały i po chwili poszły dalej.
Ja też patrzyłam.
I skręciłam z drogi.
Odchodząc usłyszałam jeszcze Twój cichy płacz. To najgorsze, co mogłam wtedy usłyszeć. Ten bezradny, ledwo słyszalny płacz, który próbowałeś opanować, lecz nie mogłeś...
Obejrzałam się, by zobaczyć czy na pewno dasz sobie radę. Przecież tak dobrze Ci szło, byłeś taki dzielny...
Jednak już Cię nie zobaczyłam.
Zamknęłam oczy, bo nie umiałam tego wytrzymać. Mogłam jeszcze do Ciebie wrócić. Mogłam się cofnąć. Wszystko zmienić...
Dlaczego więc tego nie zrobiłam?
Dlaczego?! Dlaczego Ci nie pomogłam? Dlaczego tyle się zastanawiałam? Dlaczego udałam, że nic nie widziałam? Dlaczego byłam obojętna, jak inni ludzie? Dlaczego nie potrafiłam podejść i zadać tak prostego pytania: "Hej, wszystko w porządku?"
Co mnie powstrzymało?
Zachowanie tych kobiet?
Myślałam, że będę głupio wyglądać, jak się nagle wrócę?
Że nie będziesz chciał mojej pomocy?
Że później wrócę do domu?
Bałam się?
Wstydziłam?
Bo teraz wstydzę się okropnie.
Ty nawet nie wiesz, że ja tam byłam. Nie wiesz, że był ktoś, kto mógł Ci pomóc. Odprowadzić Cię do domu... Pożyczyć szalik, byś mógł zawiesić na nim obolałą rękę... Poprowadzić za Ciebie rower pod górę...
Mogłam tyle zrobić.
A nie zrobiłam nic.
Naprawdę postąpiłam tak głupio? Zwykła, bezinteresowna, a tak cenna pomoc. Czy nie tego uczyli nas rodzice? Czy nie tego oczekujemy od innych?
Ciężko mi to pisać, bo na wspomnienie tej chwili chce mi się płakać. Ale muszę to zrobić. Muszę uświadomić sobie, jak wielki błąd dziś popełniłam, nie pomagając Ci. I może inni pomyślą, że to głupie i błahe: "Przecież to nic wielkiego...", "Dał sobie chłopak radę...", "Każdy się kiedyś przewrócił na rowerze...", "Twoja obecność nic nie zmieniała..."
Ale mogła zmienić.
Wiem, że teraz już nie mogę Ci pomóc. Nie mogę cofnąć czasu. Gdybym mogła, nie zastanawiałabym się drugi raz ani przez chwilę, czy do Ciebie podejść. Teraz mogę tylko mieć nadzieję, że czujesz się już dobrze. Mogę tylko myśleć o tym, jak głupio wtedy postąpiłam. I mogę Ci jedynie coś obiecać: że nigdy nie postąpię już tak, jak dziś. Spróbuję pomóc każdemu, komu tylko będę mogła. Bo może nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale uświadomiłeś mi dziś coś bardzo ważnego.
Przepraszam.
I dziękuję.
~~~
Dla nieznanego chłopca, który dał mi więcej, niż ja mogłam dać jemu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro