Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24 - Inne okoliczności

Clarke

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? – zapytałam.

Bellamy oderwał wzrok od broni i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Nie powiedziałem o czym?

- O tym, do czego między nami doszło po imprezie – odpowiedziałam spokojnie.

Zauważyłam, że na twarzy chłopaka pojawia się lekkie przerażenie i niepokój, jakby z całych sił chciał uniknąć rozmowy na ten temat. Szybko odłożył pistolet na szafkę i spuścił nieco głowię, starając się z całych sił patrzeć wszędzie, byle nie na mnie.

- Całowaliśmy się, tylko tyle. Do niczego więcej nie doszło.

- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Skoro tego nie pamiętałam, dlaczego zachowywałeś się tak, jakby do niczego nie doszło?

- Byłem pijany, ty jeszcze bardziej. Nie chciałem, żebyś pomyślała, że cię wykorzystałem. To mówiło samo za ciebie.

- Nigdy bym tak o tobie nie pomyślała – odrzekłam, postępując krok w jego stronę.

- Co nie zmienia faktu, że zachowałem się jak idiota. Może to i ty mnie pocałowałaś, ale powinienem cię od razu odepchnąć – westchnął i wreszcie podniósł na mnie wzrok. – Żałuję, że doszło do tego w takich okolicznościach.

- Wiec gdyby okoliczności były inne, to byś to powtórzył?

Wyraźnie zaskoczyłam go tym pytaniem, ale chciałam poznać odpowiedzieć. Początkowo spodziewałam się, że zaśmieje się nerwowo i zaraz zaprzeczy moim słowo, jednak zamiast tego podniósł głowę i z lekko rozchylonymi ustami spojrzał mi głęboko w oczy, niemal przeszywając mnie wzrokiem. Po moim kręgosłupie przeszedł dreszcz.

- Tak.

Moje serce momentalnie zaczęło bić w szaleńczym tempie, oddech także przyspieszył. Zauważyłam, że Bellamy denerwował się tym, co stanie się dalej w równym stopniu co ja. Mimo to nadal siedział na łóżku i wpatrywał się mnie. Najwyraźniej czekał na mój ruch, więc postanowiłam w końcu coś zrobić.

Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, pokonałam dzielącą nad odległość. Stanęłam naprzeciw chłopaka, który musiał podnieść głowę wysoko do góry, aby móc zachować kontakt wzrokowy. Sekundę później oparłam dłonie na jego ramionach i usiadłam okrakiem na jego udach, zaraz ściskając kolanami biodra czarnowłosego. Słyszałam, jak wciągnął głośno powietrze i odchylił się nieco do tyłu. Do chwili wrócił jednak do poprzedniej pozycji, po czym złapał mnie za biodra.

Oderwałam dłonie od ramion Bellamy'ego i położyłam na jego policzkach. Uniósł wtedy głowę i spojrzał na mnie, przewiercając spojrzeniem swoich czekoladowych oczu. Zauważyłam, że z jego rozchylonych ust wyrywały się szybkie, niemal spazmatyczne oddechy, a jego serce waliło tak mocno, że bez problemu mogłam je usłyszeć. Myślę, że byłam w podobnym stanie.

Nawet nie wiedziałam, że jest to możliwe, ale kiedy sięgnęłam do przodu swojej koszulki i odpięłam górny guzik, jego serce przyspieszyło jeszcze bardziej, natomiast źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Powoli sięgałam po kolejne guziki, lecz przez cały ten czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Kiedy już skończyłam z rozpinaniem, Bellamy spojrzał przelotnie na mój biust i szybkim ruchem ściągnął ze mnie bluzkę, rzucając ją później gdzieś na bok. Zadrżałam, kiedy jego palce musnęły moje gołe ramiona.

Bałam się wykonać kolejny ruch, Bellamy również. Przez następne kilka sekund po prostu wpatrywaliśmy się w siebie, podczas gdy ja pieściłam kciukami jego policzki, natomiast on przejeżdżał dłońmi po zewnętrznych stronach moich ud. Byliśmy tak blisko, że oddychaliśmy tym samym powietrzem.

W pewnym momencie Bellamy nachylił się do mojego ucha.

- Jaką mam pewność, że nie jesteś teraz pijana? – szepnął, muskając ustami moją szyję, a następnie ramię. Na moje ręce wystąpiła gęsia skórka.

- Musisz mi zaufać.

Bellamy ponownie spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich wahanie, jakby zastanawiał się czy to aby na pewno dobry pomysł. Mimo to nie przeszkadzało mu to w muskaniu dłońmi moich nagich pleców i ciągłe zaczepne zahaczanie o sprzączkę stanika. W końcu doszłam do wniosku, że jeżeli ja nic nie zrobię, to do niczego nie dojdzie.

Położyłam dłonie na policzkach chłopaka i przycisnęłam swoje usta do jego warg. Przez chwilę nie reagował, jakby zbyt zaskoczony ruchem z mojej strony, ale w końcu zaczął oddawać pocałunki. Jednocześnie złapał mnie za pośladki i nieco przesunął w swoją stronę, przez co gołym brzuchem dotykałam jego klatki piersiowej. Przez cały ten czas nie przerywaliśmy pocałunków.

Kiedy złapałam zębami dolną wargę Bellamy'ego i lekko ją pociągnęłam, chłopak jęknął i owinął mnie ramionami tak mocno, że między naszymi ciałami nie było ani milimetra pustej przestrzeni. Wtedy zjechałam dłońmi niżej, aż do krawędzi jego koszulki, po czym włożyłam je pod materiał, muskając gorącą skórę jego brzucha. Poczułam, jak bardzo się spiął, natomiast nasze pocałunki stały się bardziej zachłanne.

Bellamy chyba nie mógł już dłużej wytrzymać, ponieważ chwycił brzeg swojej koszulki i szybkim ruchem ściągnął ją z siebie, ukazując tym samym swoją umięśnioną, a jednocześnie rozpaloną, klatkę piersiową. Ledwo zdążyłam westchnąć i przejechać dłońmi po jego brzuchu, kiedy złapał mnie za biodra i gwałtownie obrócił tak, że znalazłam się pod nim, natomiast moje stopy zwisały po za łóżko. Wtedy owinęłam nogi wokół bioder chłopaka, natomiast dłonie położyłam na jego plecach, przyciągając go jeszcze bliżej. Nasze twarze znajdowały się tak blisko siebie, że czułam włosy chłopaka muskające moje policzki oraz szyję.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że może dzieje się to trochę za szybko, ale za nic w świecie nie chciałam tego przerywać. W ramionach tego chłopaka nareszcie czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Byłam pewna, że w jego obecności nic mi nie grozi. I choć bardzo bałam się tego pierwszego kroku, ani trochę nie żałowałam, że go wykonałam i że zaszliśmy w tym tak daleko.

Kiedy moja dłoń zjechała na szyję Bellamy'ego, nagle coś sobie przypomniałam. Przerwałam pocałunek, choć czarnowłosy nie wydawał się z tego powodu zadowolony.

- Ta malinka na twojej szyi po imprezie – zaczęłam, przejeżdżając opuszkami palców w miejscu, gdzie jeszcze kilka dni wcześniej widniał ślad po jestestwie jakiejś dziewczyny. – Czy to była moja robota?

- A jak myślisz? – zapytał, przechylając głowę nieco w bok. – Sądzisz, że ta dość niska, szczupła blondynka z niebieskimi oczami, którą opisałem to był kto?

- Obstawiałam Bree – przyznałam, przeczesując dłonią bujne włosy chłopaka. – W ostatnim czasie bardzo się do ciebie przystawiała.

Bellamy mruknął pociągająco i popatrzyła na mnie z dwuznacznym uśmieszkiem.

- Byłaś zazdrosna?

- Jak cholera. Myślisz, że dlaczego chodziłam całymi dniami nie w humorze i plułam jadem na ludzi dookoła mnie?

- Więc ta zazdrość w dużym stopniu przyczyniła się do tego, na jakim etapie jesteśmy teraz? – zapytał, dotykając mojego gołego brzucha. Kiwnęłam głową. – Więc będę musiał jej podziękować.

Prychnęłam.

- Niby za co?

Okazało się, Bree ani Raven nie wtajemniczyły mnie w swój plan zanim wyjechaliśmy, dlatego Bellamy musiał to zrobić. Opowiedział mi o tym, że blondynka dokładnie widziała jak bardzo z Bellamy'm się sobie podobamy i podrywała go tylko po to, aby wzbudzić we mnie zazdrość. Musiała mi wyraźnie zrzednąć mina, kiedy dowiedziałam się, że dziewczyna której do tej pory życzyłam śmierci, tak naprawdę zachowała się wobec mnie jak przyjaciółka.

- Poważnie to była część planu?

- Dokładnie tak.

- A kiedy ci go wyjawiła?

- Kiedy zauważyła, że zamiast skupiać się na rozmowie z nią, przez cały czas wpatrywałem się w ciebie, kiedy pakowałaś rzeczy do Rovera. Powiedziałem jej wtedy, że między nami do niczego więcej nie dojdzie, bo podoba mi się ktoś inny. Mówiąc „ktoś inny" miałem na myśli ciebie.

Słysząc te słowa, uśmiechnęłam się mimowolnie i przygryzłam dolną wargę. Bellamy musiał zauważyć moją reakcję na jego słowa, ponieważ zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa.

- Za dotrzymacie wierności, przynajmniej w pewnym stopniu, należy ci się nagroda.

Zanim czarnowłosy zdążył odpowiedzieć, złapałam go za kark i przyciągnęłam do pocałunku. Szybko mi uległ, ponieważ po chwili jego wargi zaczęły poruszać się wraz z moimi. Nie były to zawzięte ani gwałtowne muśnięcia, ale delikatne i powolne.

W pewnym momencie naparłam na chłopaka i odwróciłam go tak, że teraz to ja górowałam nad nim. Przez chwilę zajęłam się jego ustami, lecz po kilku sekundach zaczęłam zjeżdżać niżej. Najpierw złożyłam pocałunek na szyi, na co Bellamy cicho westchnął i odchylił głowę do tyłu. Następnie przeszłam na tors i brzuch, aż doszłam do paska szarych bokserek, wystających zza czarnych bojówek. Musnęłam materiał wargami, na co chłopak wciągnął głośno powietrze i ścisnął dłońmi pościel.

Uniosłam się i zajęłam się rozpinaniem spodni Bellamy'ego, a kiedy udało mi się je zdjąć, zajęłam się również tymi na mnie. Chłopak przez cały ten czas wpatrywał się we mnie. Kiedy zostaliśmy już w samej bieliźnie, ponownie pochyliłam się nad Bellamy'm. Od razu złączył nasze wargi, po czym podniósł nas do pozycji siedzącej. Owinęłam ramiona wokół jego szyi, natomiast dłonie chłopaka zaczęły rozpinać mój stanik. Po plecach przeszedł mi dreszcz.

Szarpał się z zapięciem dobrą chwilę, aż w końcu warknął i wychylił się zza mojego ramienia w celu spojrzenia mi na plecy. A dokładniej na sprzączkę.

- Do cholery, jak się to odpina? – warknął.

- Zachowujesz się tak, jakbyś to widział po raz pierwszy w życiu – prychnęłam.

- Bo tak jest.

Zmarszczyłam czoło i popatrzyłam na niego jak na idiotę. Bellamy przez ten czas nadal prowadził nierówną walkę ze stanikiem.

- No co? – jęknął. – Wszystkie dziewczyny miały zwykłe topy zakładane przez głowę, to ty postanowiłaś zabawić się w „znajdź wyjście z labiryntu haczyków i dziurek". Ciekawy jestem co będzie z twoimi majtkami. Pas dziewic, który otwiera magiczne zaklęcie?

- Boże, ale z ciebie parówa – westchnęłam i jednym ruchem odpięłam sprzączkę. – Resztę też zrobić za ciebie?

- Poradzę sobie. W reszcie jestem o wiele lepszy.

Wywróciłam oczami, ale kiedy Bellamy zaczął całować moją szyję, jednocześnie ściągając ze mnie stanik i rzucając go gdzieś w bok, momentalnie zapomniałam o całej tej sytuacji. Skupiłam się tylko na tu i teraz, ponieważ po chwili chłopak zjechał ustami na mój dekolt, a następnie piersi. Jęknęłam i wplotłam palce we włosy czarnowłosego, pociągając za nie lekko.

Gdy nie mogłam już dłużej wytrzymać, zmusiłam Bellamy'ego do ponownego położenia się i zaczęłam składać pocałunki na całym jego ciele, w niektórych miejscach zostawiając po sobie ślady w postaci malinek. Przez cały ten czas miał zamknięte oczy i lekko rozchylone usta, oddychając głęboko. Po jakimś czasie pozbyliśmy się także pozostałej części bielizny, ponieważ wydawała się zbędna.

W każdym razie zbędna do tego, co robiliśmy przez resztę nocy.


Kurna, z góry przepraszam za ten mega wielki opis, ale się tak na maksa rozpisałam, że jak ogarnęłam ile to zajmuje, to żal mi było to usuwać i skracać. Końcówkę i tak napisałam już w skrócie, bo miało się dziać więcej rzeczy, ale już dobra. Serio sory, postaram się następnym razem jakoś to zmniejszyć ;)

W każdym razie mamy BELLARKE KIIISSS!! Zresztą nie tylko kiss, oni to już w ogóle pominęli wszystkie trzy bazy i od razu Home run zaliczyli. Brawa dla nich *klask* *klask* *klask*. Nasze kochane dzieci wreszcie dorosły i wzięły się za coś poważniejszego niż tylko jakieś bzdetne (kochane <3) przytulaski. Dzieci wzięły się za robienie dzieci, także ten *lenny face*

W każdym razie jeszcze raz sory za ten ogromny i dokładny opis, postaram się, żeby takie sytuacje się nie zdarzały xd Zdarzy pewnie i tak się będą zdarzać, bo kocham opisywać Bellarke ale cii, przyzwyczaicie się xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro