Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz2.7


Pov Viviane

Może to wydać się nie realne, ale to już dwa tygodnie jak udało mi się uwolnić od Harry'ego. Tak szczerze to nawet trochę mi go brakuje, wiem, że to chore, ale jakimś niewytłumaczalnym dla mnie sposobem się do niego przyzwyczaiłam. Jestem jednak pewna, że szybko mi to przyjdzie, bo teraz przynajmniej nie jestem do niczego zmuszona. Tata także obiecał, że zrobi wszystko co w jego mocy by mi pomóc z rozwodem.

Z tego też się cieszę, bo Aiden nie raz wspominał, że za jakiś czas chciałby sformalizować nasz związek.

- Szczerze to już mi się tu nudzi, siedzimy tylko w domu albo czasem przejdziemy się po ogrodzie. Mam ochotę na kino - mówię do blondyna jak leżymy na moim łóżku. Mam opartą głowę o jego tors.

- Ostatnie nasze wyjście nie skończyło się dobrze. Teraz przynajmniej nie musimy się martwić, że ktoś nam zrobi krzywdę. A co najważniejsze nie jestem zmuszony na patrzenie jak on cię dotyka. To było nie do zniesienia.

- Vivi! - do mojego pokoju wpada tata. Wygląda na bardzo zadowolonego. - Jutro jedziemy do tego urzędnika, który udzielił ci ślubu. Styles też tam będzie i podpiszecie papiery rozwodowe.

Podnoszę się do pozycji siedzę.

To nie możliwe, Harry nigdy by się na coś takiego nie zgodził. I to nie dlatego, że jest we mnie zakochany, on po prostu nie chciałby żeby moje życie powróciło do normy.

- To pewnie jakiś podstęp, Viviane pod żadnym pozorem nie może tam jechać.

- Spokojnie wiem co robię. Wezmę ze sobą kilku ludzi, a poza tym ten urzędnik jest moim, a nie jego przyjacielem. W najgorszym wypadku wrócimy bez rozwodu, ale nic nam się nie stanie.

- To ja pojadę z wami - wyrywa się Aiden. Ja jednak wiem, że to nie jest dobry pomysł.

- Nie - odpowiada mój tata. Najwidoczniej on także zauważył, że obecność blondyna nie jest wskazana. - Jakby Harry się dowiedział, że Viviane go cały czas z tobą zdradzała to wpadł by w szał, a to teraz nie jest nam potrzebne.

Czy naprawdę już jutro będę wolna?

***
- Boisz się? - pyta się mnie tata jak jedziemy do kancelarii tego urzędnika. Jak dla mnie to ten człowiek powinien siedzieć w więzieniu, bo nie ma nic wspólnego z prawem. Lecz skoro jak już mam odzyskać wolność to nie będę mu mówić co o nim myślę.

- Jasne, wolałbym go nie oglądać. Nie pozwolisz by mnie znowu zabrał? - spoglądam na tatę.

- Oczywiście, że nie. Teraz wiem jak wielki błąd popełniłem każąc ci za niego wychodzić - mówi i parkuję samochód. Zauważam też, że Harry już przyjechał. - Nie bój się, jestem uzbrojony i kilku naszych ludzi się tu kręci, czterech o których Styles nie ma pojęcia są w budynku.

Biorę głęboki oddech, a następnie wchodzę dalej. Tata prowadzi mnie korytarzem wykończonym pomalowanym na brązowo drewnem. A stajemy przed drzwiami, które tata bez żadnego pukania otwiera.

Chcąc nie chcąc spoglądam od razu na Harry'ego. Ma on podkrążone oczy i wygląda jakby dużo przez ten czas pił.

- To przejdźmy od razu do sedna - zaczyna ten urzędnik, ale Harry mu przerywa.

- Chwila, chcę najpierw sam na sam porozmawiać z Viviane bez tego nic nie podpiszę i nie dopuszczę do żadnego rozwodu.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

A i chcielibyście bym zrobiła pytania do bohaterów do tego opowiadania lub rozejmu, a nawet do mnie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro